Żużel. Włókniarz po pierwszej rundzie ekstraligi

Złomrex Włókniarz wygrał czwarty mecz z rzędu. Porażki z początku sezon sprawiają jednak, że wciąż nie może awansować do czołowej czwórki

Zakończyła się pierwsza runda rozgrywek żużlowej ekstraligi. Mimo ostatnich zwycięstw nie była udana dla włókniarzy. Przegrana u siebie z Apatorem Toruń i porażka w Lesznie sprawiły, że nasz zespół ma wyraźną stratę do dwóch czołowych drużyn. Co więcej biało-zieloni ciągle są za czołową czwórką, a nie znalezienie się w niej byłoby dla klubu sportową, a przede wszystkim finansową klęską.

Oczywiście, przed zespołami ekstraligi jeszcze cała runda rewanżowa i wiele się może zdarzyć. Z drugiej strony siedem meczów w sytuacji gdy RKM Rybnik i ZKŻ Zielona Góra oddają punkty niemal bez walki, a bydgoska Polonia jest groźna tylko u siebie, to nie tak wiele. Zadaniem dla włókniarzy będzie wyprzedzenie przynajmnie leszczyńskiej Unii lub - co będzie znacznie trudniejsze - Apatora. Jeśli jednak nasz zespół jechał będzie na miarę swoich możliwości nie powinien mieć z problemu ze znalezieniem się w gronie walczących o mistrzostwo Polski. Biało-zielonych stać na pewno na wygranie nie tylko w Bydgoszczy, ale przy odrobinie szczęścia również w Toruniu. Wierzymy także, że Lwy pokonają w Częstochowie Unię Tarnów.W to, że wygrają u siebie z Unią Leszno i ZKŻ Zielona Góra nie wątpimy. Do kompletu spotkań rewanżowych pozostaje jeszcze mecz we Wrocławiu. Tam o wygraną może być bardzo trudno - udowodnił to niedzielny mecz Atlasu z Unią Tarnów.

Trzeba podkreślić, że Włókniarz nie może sobie pozwolić na wpadkę, a trzeba pamiętać, że w takim sporcie jak żużel wszystko (odpukać) może się zdarzyć. Dlatego rewanże będą dla kibiców CKM niezwykle emocjonujące. Śledzić będziemy nie tylko występy częstochowian, ale także patrzeć jak radzą sobie leszczynianie. A ci mają gdzie stracić punkty. Oprócz meczu w Częstochowie czekają ich wyjazdy do Zielonej Góry, Torunia i Bydgoszczy. Nie będą też faworytami meczów u siebie z Atlasem Wrocław i Unią Tarnów.

Dla Gazety

Marian Maślanka, prezes Złmreksu Włókniarza: - Początek sezonu była dla nas fatalny. Złożyło się na to wiele przyczyn. Przedłużający się remont toru odbił się na przygotowaniu naszej drugiej linii, a głównie juniorów. Poza tym nie spodziewałem się, że tak słaby początek może mieć Ryan Sullivan. W jego przypadku zmiana sposobu przygotowań okazała się całkowitym niewypałem. Wrócił do tego, co robił wcześniej i już jest pewnym punktem drużyny. Zapowiada jednak, że ciągle jeszcze szuka i będzie lepszy. Niesamowitego pecha ma Sebastian Ułamek. W niedzielę zatarł szósty silnik w tym sezonie! To niewiarygodne. Długo budził się Zbyszek Czerwiński. Niepotrzebnie zmieniał motocykle. Nie mógł się dopasować. To wszystko się złożyło na nieudany start rozgrywek. Tak naprawdę, żałuję meczu w Lesznie. Powinniśmy tam wygrać, mielibyśmy dziesięć punktów i komfortową sytuację. Na szczęście, teraz jedziemy już na miarę możliwości. Pewniakiem jest Rune Holta. Okazało się, że Grzesiek Walasek jeśli ma poukładane wszystkie sprawy logistyczne i zajmuje się tylko jeżdżeniem, potrafi to robić bardzo dobrze. Wreszcie w pełni wykorzystuje swoje predyspozycje. Postępy robią juniorzy, którym pomagamy sprzętowo, podsuwamy nowe silniki. Jest lepiej, choć poprawa powinna być szybsze. Liczymy na to, że Zbyszek Czerwiński i Rafał Osumek, w których sporo inwestujemy, będą silnymi punktami zespołu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.