Paweł Brożek: - Nadchodzi nasz czas

- Nadchodzi nasz czas. Już niedługo razem z Piotrkiem będziemy tworzyć parę, która będzie stanowiła o sile Wisły - powiedział ?Gazecie? napastnik GKS-u Katowice Paweł Brożek.

Michał Białoński: W niedzielnym meczu przeciwko Wiśle nie możesz grać [tak stanowi umowa między klubami - przyp. red.].

Paweł Brożek: I bardzo tego żałuję.

A co, chciałbyś Wiśle nastrzelać trochę goli?

- Nie, bardziej zaprezentować się jak najlepiej i przede wszystkim pomóc katowiczanom w zdobyciu jakiegoś punktu.

Do niedawna byliście pewni miejsca w ekstraklasie, ale odkąd zespoły z ogona tabeli zaczęły wygrywać...

- Na szczęście dzięki remisowi wywalczonemu w Polkowicach jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że teraz trzy ostatnie zespoły są na musiku. To one muszą wygrywać. Nam wystarcza zdobycie trzech punktów i zabezpieczymy sobie ligowy byt.

Jak sobie zespół poradzi bez Ciebie?

- Spokojnie. Przecież w Katowicach nie gra sam Paweł Brożek, tylko drużyna.

Ale Paweł Brożek zazwyczaj strzela bramki.

- No tak, udało mi się zdobyć trzy gole.

Z pięciu zdobytych na wiosnę przez cały zespół - to nie jest mało.

- Właśnie po to do Katowic zostałem sprowadzony. Mam się przy Bukowej wypromować.

Ekskatowiczanin Jacek Kowalczyk załamywał ręce, mówiąc o sytuacji finansowej GKS-u. Podobno gorzej już być nie może?

- Niestety, to prawda. Te kłopoty mają wpływ na psychikę chłopaków. Na szczęście mnie to nie dotyczy, bo Wisła mi płaci pensje, więc mam za co żyć. Ale nie chciałbym być na miejscu kolegów z zespołu.

Podobno nadal mieszka pan z bratem w Krakowie?

- Nie przeprowadziłem się do Katowic, bo przez sześć lat życia w Krakowie pokochałem to miasto. Poza tym nie było sensu szukać mieszkania na Śląsku na pół roku. Mam nadzieję, że już w czerwcu wrócę do Wisły. Na razie codziennie dojeżdżam. Autostradę znam na pamięć, katowiczanie wynajęli mi samochód [renault mégane - przyp. red.].

Pod względem sportowym zyskałeś chyba na zmianie barw?

- Na pewno. Wywalczyłem miejsce w wyjściowej jedenastce zespołu ze środka tabeli. Wiem, że nie jest to zbyt wielkie osiągnięcie, bo sytuacja kadrowa w Katowicach nie jest za wesoła, a gdy jeszcze przychodzą kartki i kontuzje, to nie ma w kim wybierać. Cieszę się z bramek, ale przecież widać, że brakuje mi ciągle doświadczenia, bo mogłem strzelić więcej.

W telewizji najczęściej pokazywano Twoją akcję z meczu z Widzewem, gdy przedryblowałeś obrońców i...

- ...w sytuacji sam na sam nie pokonałem Tyrajskiego. Zabrakło trochę precyzji, trochę umiejętności, ale faktycznie akcja była ładna. Dostałem piłkę na dobieg, poszedłem na pełny gaz, łatwo minąłem dwóch obrońców. Niestety, uderzyłem obok słupka.

W meczu z Irlandią strzeliłeś bramkę i asystowałeś przy trafieniu brata Piotra. Teraz dostaliście powołanie na mecz z Włochami.

- Chyba z niego nie skorzystamy. Mamy maturę w krakowskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego. Wracając do meczu z Irlandią, to widać było, że stęskniłem się za grą z Piotrkiem. Przeprowadziliśmy dwie ładne akcje, asystowaliśmy przy swoich golach.

Rozdzielenie was było błędem?

- Trudno powiedzieć, bo w Wiśle i tak za wiele razem nie graliśmy. Wydaje mi się jednak, że nadchodzi nasz czas. Już niedługo razem z Piotrkiem będziemy tworzyć parę, która będzie stanowiła o sile Wisły.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.