Nauczyciele kopali piłkę

Na fantastyczny pomysł wpadli płoccy nauczyciele, którzy zorganizowali turniej halowej piłki nożnej. Wygrali współgospodarze, czyli futboliści z Gimnazjum nr 3

Że płoccy nauczyciele potrafią się także bawić, wiadomo nie od dziś. Szczególnie radością z własnej pracy i poczuciem humoru na swój temat imponują ci zajmujący się na co dzień szeroko rozumianą kulturą fizyczną. Są wśród nich byli sportowcy, obecnie wuefiści, albo po prostu pasjonaci sportu. A gdy jeszcze do tego dodać przychylne i wyrozumiałe dyrekcje, to świetna impreza murowana. Tak było w przypadku turnieju piłkarskiego, który pospołu zorganizowały Gimnazja nr 2 i 3. Pierwsze miało ideę, a drugie salę. I jeszcze szefowie Jolanta Wojtulanis z Bogdanem Zalewskim ufundowali puchar przechodni.

- Nam pozostało już tylko zorganizować się w drużyny i zagrać - opowiada Paweł Krawczyński z G 2. - Zaprosiliśmy jeszcze do zabawy naszych piłkarskich przyjaciół z G5 i SOSW nr 1. Dlaczego nie więcej? Bo graliśmy po raz pierwszy. Sprawdziliśmy, jak to wygląda i za rok na pewno zaprosimy więcej drużyn.

Na boisku dużą rolę odgrywały kobiety, znakomite sportsmenki. I tak G2 reprezentowała wielokrotna medalistka Mistrzostw Polski, wioślarka Agnieszka Kruszewska. W drużynie piątki nie mogło zabraknąć przebywającej w Płocku od kilku lat Krystyny Snopczyńskiej, medalistki MP i byłej reprezentantki kraju w... piłce nożnej. Grała też obecna kadrowiczka i zawodniczka ligowa, futbolistka Agnieszka Śmiechowska z SOSW nr 1. Już to gwarantowało wysoki poziom. A gdy do tego jeszcze dodać panów potrafiących kopać piłkę, emocje murowane. - Najważniejsze, że uniknęliśmy takiej niezdrowej rywalizacji - uważa Krawczyński. - Owszem każdy chciał zdobyć gola, każdy chciał wygrać, ale liczyła się przede wszystkim zabawa. Mieliśmy ją my, ale i uczniowie, którzy na hali w G3 oglądali nasze wyczyny. Oni nawet sędziowali nasze mecze.

Dlatego puchar był tylko dla najlepszej drużyny. Reszta zajęła symboliczne drugie miejsce. Główne trofeum przypadło w udziale G3, które do zwycięstwa poprowadził współpomysłodawca turnieju Tomasz Śmiechowski. Zresztą nie miał on łatwego życia. Drużyna Śmiechowskiego w pierwszym meczu zmierzyła się z SOSW nr 1, w której na bramce stała jego żona Agnieszka. Tomek stanął przed trudnym wyborem - albo drużyna, albo żona; albo obiad, albo pusty żołądek. - To była realna groźba - śmiał się Paweł Krawczyński, przyjaciel domu. - Ale jakoś sobie poradzili, choć było ciężko, gdy Tomek strzelił kilka goli. G3 wygrało 6:3, a potem pokonało jeszcze 9:6 G2 i 6:4 G5. Pierwsze miejsce zajęło bezapelacyjnie.

Potem były ciastka i cola, i rozważania, jak to będzie na turnieju za rok. Chyba że nauczyciele wymyślą jeszcze inny rodzaj sportowej rywalizacji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.