Przerwany mecz ŁKS w Chorzowie

Regularna bitwa na boisku, trybunach i w centrum miasta - tak niestety wyglądał mecz Ruch Chorzów - ŁKS.

Spotkanie trwało tylko 45 min. Chorzowianie prowadzili 2:0 po samobójczej bramce Dariusza Reyera oraz golu Mariusza Śrutwy. Gwizdek na przerwę był niestety ostatnim w tym meczu. Zaraz po nim chuligani rozpoczęli regularną bitwę między sobą oraz z policją. Sędzia wspólnie z obserwatorem zdecydowali o przerwaniu spotkania. - Wiele w życiu widziałem, ale czegoś takiego jeszcze nie - kręcił głową Jerzy Wyrobek, trener Ruchu. - Niestety, sport przegrał z chuliganami.

Na trybunach było wielu rannych, wśród nich policjanci. - A miało to być wyjątkowe spotkanie - dodaje Jarosław Papis, jeden ze sponsorów ŁKS. - Sam załatwiłem, by do Chorzowa przyjechało jak najwięcej naszych fanów.

Później walki przeniosły się na ulice Chorzowa, dlatego piłkarze ŁKS wyjechali z Chorzowa dopiero po kilku godzinach. Policja eskortowała ich aż do Częstochowy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.