Nie zmienia się miejsce rozgrywania spotkań, nadal podopieczni trenera Mariana Putyry grać będą na Stadionie Olimpijskim. Na wcześniejsze godziny zaplanowano także pozostałe do końca sezonu mecze rozgrywane we Wrocławiu - z Zagłębiem Lubin (8 maja) i z Ruchem Chorzów (15 maja).
- Nie ma sensu zapalać światła dla kilkuset osób, które przychodzą teraz na nasze mecze - argumentuje wiceprezes Polaru Tomasz Szypuła.
Na pomysł gry przy sztucznym oświetleniu działacze wpadli przed sezonem. Chcieli przyciągnąć publiczność, liczyli, że na stadion położony bliżej centrum miasta przyjdzie więcej kibiców - fanów neutralnych, lubiących po prostu futbol, a nie konkretną drużynę. Udało się to właściwie tylko na początku rozgrywek, gdy Polar grał na Olimpijskim z atrakcyjnymi rywalami, m.in. Cracovią Kraków. Do zwabienia ich na trybuny potrzebne były przede wszystkim wyniki. Wrocławski zespół przegrał jednak wszystkie mecze na swoim boisku i jest na ostatnim miejscu w tabeli II ligi.
Jutro drużyna zagra na wyjeździe spotkanie ostatniej szansy z Tłokami Gorzyce. Strata punktów pogrąży Polar jeszcze bardziej, a szansa na utrzymanie będzie bardzo iluzoryczna.