Polar przegrał z ŁKS-em

II liga piłki nożnej. Polar Wrocław - ŁKS Łódź 1:3 (0:0). Polar przegrał szósty mecz w rudzie wiosennej. Wściekłość, bezsilność i frustracja - tak najkrócej można określić nastroje panujące w Polarze po spotkaniu z ŁKS-em

Przyczyny fatalnego stanu emocjonalnego wrocławskiej ekipy są proste: Polar przegrał kolejny ważny mecz i widmo degradacji drużyny do III ligi jest już bardzo realne. Choć w samej drużynie Polaru zdania na ten temat są podzielone. Pytany o tę kwestię trener Marian Putyra stwierdził krótko: - Sensu dalszej walki o utrzymanie nie będzie wówczas, gdy stracimy matematyczne szanse doścignięcia rywali. A jeśli chodzi o inne sprawy, to potencjał kadrowy mamy taki, jaki mamy, i teraz nic już nie da się zrobić - tłumaczył Putyra.

Chyba największym optymistą w Polarze jest piłkarz tego zespołu, niejaki Chrzanowski, który po zakończeniu meczu buńczucznie mówił dziennikarzom: "Nie spadniemy z II ligi, Polar jeszcze pokaże całej Polsce, na co go stać!". Jednak Chrzanowski nie wytłumaczył dokładniej, co rozumie przez stwierdzenie: "pokażemy, na co nas stać". Na razie w rundzie wiosennej zespół przegrał sześć spotkań i wygrał tylko jedno z najsłabszym - obok Polaru - zespołem II ligi Aluminium Konin. Czyli tak naprawdę Polar stać na bardzo, bardzo niewiele.

Najbardziej realnie sytuację Polaru ocenił obrońca Tomasz Romaniuk, który zapytany, czy zespół ma jeszcze szansę na uniknięcie degradacji, najpierw uśmiechnął się szyderczo, a później odpowiedział: - Chyba widzicie, panowie, co z nami wyprawiają sędziowie. Tym samym w podtekście Romaniuk dał do zrozumienia, że szanse na utrzymanie są żadne, gdyż sędziowie systematycznie "drukują" mecze Polaru.

Prawda jest bardziej złożona. Rzeczywiście sędziowie krzywdzą swoimi decyzjami Polar. Tak było choćby podczas meczu z Arką, historia powtórzyła się w pojedynku z ŁKS-em. Jednak nie można zapominać, że w dużej części wrocławski zespół jest sam sobie winien. Po pierwsze: gra skandalicznie nieskutecznie w ofensywie, a po drugie popełnia koszmarne błędy w grze obronnej. I o to pretensje piłkarze Polaru mogą mieć tylko do siebie. Przecież w pojedynku z ŁKS-em jeszcze przy stanie 0:0 świetne okazje strzeleckie mieli: Chrzanowski, Augustyniak, Romaniuk i Budka, jednak żadnej nie potrafili wykorzystać.

A sędzia "włączył się" do meczu dopiero w momencie, gdy wrocławianie zdobyli kontaktową bramkę na 1:2. Pan Berezowski zareagował natychmiast i pewnie nie chcąc doprowadzić do nerwowej końcówki, szybko "wydrukował" rzut karny dla gości. Arbiter uznał, że Sorbian utrudniał dojście do piłki Szwajdychowi, ale równie dobrze można napisać, że podyktował jedenastkę, gdyż miał taki kaprys.

Na stadionie podczas drugiej połowy oraz po meczu było wyjątkowo nerwowo. Prowadząc, piłkarze ŁKS-u ewidentnie grali na czas, co chwila padali na murawę i symulowali kontuzje. Doszło też do bójki, gdy Romaniuk znokautował Kłusa, który z rozbitym nosem został odwieziony do szpitala. Później grupka kibiców pluła i wyzywała schodzących do szatni sędziów oraz graczy gości. Do ostrej wymiany zdań obydwu szkoleniowców doszło też na konferencji prasowej. Wojciech Borecki z ŁKS-u zarzucił wrocławianom, że grali nie fair, i odniósł się do nokautującego ciosu Romaniuka. Marian Putyra ripostował, podkreślając, że nie fair grali goście, którzy symulowali kontuzje. - To była parodia, która nie nadaje się do oceny. Nie rozumiem też decyzji sędziego, który przedłużył mecz o cztery minuty, a powinien o osiem, a nawet dziesięć. Rzutu karnego nie będę nawet komentował, bo nie ma o czym mówić - denerwował się Putyra.

Powody stronniczego sędziowania meczów Polaru mają swoje konkretne przyczyny, ale to historia na zupełnie inną opowieść. A wszelkie rozważania o szansach Polaru na utrzymanie mogą mieć swój kres już po następnej rundzie spotkań. Aby walczyć o prawo gry w barażach, wrocławianie mogą w tabeli wyprzedzić już tylko Tłoki Gorzyce, z którymi zagrają w najbliższej kolejce. Jeśli Polar przegra teraz w Gorzycach, to może pakować się i wracać ze Stadionu Olimpijskiego na Zakrzów. Do III ligi.

POLAR - ŁKS 1:3 (0:0)

Bramki: 0:1 - Szwajdych (59), 0:2 - Bolimowski (62), 1:2 - Ilków (76), 1:3 - Kosmalski (78, z rzutu karnego).

Polar: Foltyn - Stawowy Ż, Hirsz Ż, Romaniuk, Boldt - Budka, Chrzanowski Ż, Sorbian, Lis (62. Juraszek) - Augustyniak, Pawlak (46. Ilków).

ŁKS: Skrzypiec - Kardas, Golański, Barbosa, Reyer - Szwajdych, Białek, Kłus (86. Rączka), Mysona - Kosmalski (90. Kułyk), Bolimowski (68. Strapak).

Sędziował: Sławomir Berezowski (Opole). Widzów: 250.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.