Piątą pozycję - to pierwsza takie miejsce w 12-letniej historii startów klubu w serii A - bydgoszczanki zagwarantowały sobie w sobotę we Wrocławiu.
Po zwycięstwie w środę 3:0 w hali Astorii nasze siatkarki musiały wygrać tylko jednego seta, albo też zdobyć 55 punktów w trzech setach.
Pierwszego wrocławianki wygrały do 14, w jego koncówce świetnie grały blokiem, trzykrotnie zatrzymując ataki GCB/Adriany/GP (dwa razy Ciaszkiewicz, raz Kowalkowską). Kolejna partia to znów wyraźna dominacja wrocławianek od stanu 7:7. Po dwóch partiach, w których wrocławianki dały zdobyć nam tylko 32 punkty, coraz bliżej piątej lokaty była Gwardia.
- Rzeczywiście było wówczas gorąco - potwierdza Piasecki. W trzeciej partii siatkarki GCB/Adriany/Gazety Pomorskiej zaczęły grać lepiej i po zwycięstwie zapewniły sobie już piąte miejsce - To głównie zasługa Marzeny Wilczyńskiej, która zagrała bardzo skutecznie w ataku i dawała sobie radę w przyjęciu zagrywki - tłumaczy bydgoski szkoleniowiec.
Rezerwowa siatkarka zespołu udanie zastąpiła na boisku Karolinę Ciaszkiewicz. Niezawodna była tez Ewa Kowalkowska. Bydgoszczanki doprowadziły do remisu 2:2 w setach (czwartego zakończyła asem serwisowym Emilia Serafimowa).
W tie-breaku minimalnie lepsze znów były siatkarki GCB/Adriany/GP. W samej koncówce najpierw zatrzymały na bloku Annę Barańską, a po chwili 15 decydujący punkt zdobyła Joanna Kuligowska.
- Bardzo chcieliśmy zająć piąte miejsce, ale czasem "chciejstwo" bardzo przeszkadza w grze. Dziś widać było jak bardzo doświadczonym zespołem jest Adriana, która pomimo, że przegrywała 0:2 wykazała więcej spokoju i ostatecznie okazała się lepsza - podsumował mecz trener Gwardii Jacek Grabowski.
Dziś natomiast w bydgoskim ratuszu odbędzie się spotkanie władz klubu z prezydentem miasta Konstantym Dombrowiczem. Drużynie grozi odejście najlepszych siatkatek z powodu braku pieniędzy. Być może miasto pomoże w znalezieniu sponsora na kolejny sezon.
Wynik meczu o 5. miejsce
GWARDIA - GCB/ADRIANA/GP 2:3 (25:14, 25:18, 17:25, 21:25, 13:15)
Gwardia: Świętońska, A. Barańska, Kaczor, Gomułka, Bamber, Mroczkowska, Jagiełło (libero) oras Zamara, Zembrzuska.
Adriana: Godos, Kowalkowska, Ciaszkiewicz, Liniarska, Kuligowska, Serafimowa, Leśniewicz (libero) oraz Wilczyńska, Mróz
Mówi trener Leszek Piasecki
Cztery lata to długo
Wojciech Borakiewicz: W sobotę po meczu powiedział pan swoim zawodniczkom "do zobaczenia", czy też "żegnajcie"?
Leszek Piasecki: Na razie oczywiście do widzenia, bo spotykamy się w poniedziałek na treningu a potem do 20 czerwca czeka nas okres roztrenowania.
Kończy się jednak panu bezpłatny urlop w szczecińskim uniwersytecie. Będzie musiał pan wybierać między rezygnacją z etatu na tej uczelni albo odejściem z bydgoskiego klubu.
- To prawda. Nie mogę dalej przedłużyć urlopu. Za wcześnie jednak na odpowiedź na tak postawioną kwestię. Jedno jest pewne. Praca na uniwersytecie daje poczucie stabilności. Los trenera zawsze jest niepewny.
A więc jednak nie ma pan chyba wyboru...
- Pracowałem w Bydgoszczy cztery lata. To bardzo długo jak na ten zawód. Tak długo, że zespół może czuć się już znużony moją osobą.
Rozmawiał Wojciech Borakiewicz