Monaco jest na najlepszej drodze, by jako czwarty klub francuski znaleźć się w finale Pucharu Europy. Do tej pory tej sztuki dokonało Reims (w pierwszej edycji rozgrywek), Saint-Etienne i Olympique Marsylia. Tylko ten ostatni zespół odniósł zwycięstwo w finale, a jednym z jego zawodników był Deschamps.
Największy podziw prasy budzi gra ofensywna Monaco. Z 25 golami jest to najskuteczniejszy zespół w tej edycji LM. Osiem bramek Fernando Morientesa zapewnia mu pozycję lidera w klasyfikacji najlepszych strzelców (Dado Prso z siedmioma jest drugi). Deschamps niemal po każdym meczu
ligi francuskiej długo rozwodzi się nad talentem Hiszpana i jego pozytywnym wpływem na zespół. Nie inaczej było we wtorkowy wieczór. - Morientes jest naszym liderem. On wie, co to znaczy grać w
Lidze Mistrzów. Pociągnął zespół na wyżyny - stwierdził Deschamps.
I pomyśleć tylko, że nie byłoby Morientesa w Monaco, gdyby latem ubiegłego roku ciężkiej kontuzji kolana nie odniósł Shabani Nonda. Aby uzupełnić tę stratę w trybie awaryjnym, na Lazurowe Wybrzeże został sprowadzony z
Realu Madryt Morientes. Nonda wrócił jednak szybciej, niż się spodziewano (miał nie zagrać do końca sezonu). Strzelił bramkę w pierwszym po powrocie meczu ligowym z Ajaccio, a teraz w debiucie w LM z Chelsea. - Pierwsza
piłka, pierwsza bramka. Nie mogłem wyobrazić sobie lepszego scenariusza, bo ja już przecież położyłem krzyżyk na tym sezonie - opowiadał Nonda.
W tej chwili atak Monaco ma czterech muszkieterów: Morientesa, Dado Prso, Ludovica Giuly i Nondę. Trzeba przyznać, że wobec tej siły Chelsea nie może być pewna, że i na Stamford Bridge nie straci gola. A to właśnie powinno zapewnić awans drużynie z księstwa.
25 goli Monaco w LM
8 - Morientes
7 - Prso
4 - Giuly
2 - Cisse
1 - Nonda, Squillaci, Rothen, Plasil