Czerwonka dopiero od tego sezonu gra w Zgorzelcu, dokąd przyszedł ze Stali Stalowej Wola. 23-letni skrzydłowy szybko wkomponował się w zespół i należy w tym sezonie do najskuteczniejszych graczy swojej drużyny. Czerwonka często decyduje się na indywidualne akcje, które lubi kończyć efektownymi wsadami do kosza. Nie inaczej było podczas półfinałowych meczów z Basketem Kwidzyn, gdy po kilku jego slum dunkach ręce same składały się do oklasków.
Adrian Czerwonka: Jeszcze trzeba chwilkę odczekać, choć mam nadzieję, że już w trzecim meczu rozstrzygniemy tę rywalizację na naszą korzyść.
- Tak. Spodziewaliśmy się większego oporu. Szczerze mówiąc, to trudniej grało nam się w pierwszej rundzie z Legią Warszawa. Wydaje mi się, że w warszawskim zespole więcej było solidnych graczy podkoszowych, którzy próbowali podejmować z nami walkę. Natomiast w Kwidzynie tylko Adam Lisewski starał się walczyć, ale osamotniony często był bez szans.
- [śmiech] Na pewno nie miałbym nic przeciwko temu, aby tak się stało. Na razie jednak koncentruję się na grze w I lidze i nie wybiegam tak daleko w przyszłość
- Czemu nie? Kontrakt kończy mi się po tym sezonie i nie wiem jeszcze, czy działacze będą chcieli, abym tu został, i zależy, co mi zaproponują. Na razie takie rozmowy się nie toczą, więc ja też o tym staram się nie myśleć.