Turów krok od ekstraklasy

Koszykarze Turowa o krok od ekstraklasy! W sobotę i niedzielę łatwo i pewnie ograli Basket Kwidzyn i do awansu potrzebują już tylko jednego zwycięstwa.

sobota: Turów - Basket 88:57

- Ten wynik nie odzwierciedla w pełni różnicy klas między oboma zespołami. Turów jest zespołem lepszym, ale my na pewno nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę - mówił po sobotnim spotkaniu trener Basketu Kwidzyn Czesław Daś. W pierwszym meczu jego zespół został rozgromiony przez drużynę gospodarzy, choć jeszcze do przerwy niewiele wskazywało, że mecz zakończy się aż tak wysokim wynikiem.

W pierwszych dwóch kwartach przewaga Turowa była bowiem zaledwie kilkupunktowa. Co prawda, gospodarzom udało się kilka razy odskoczyć na więcej niż 10 oczek, ale goście natychmiast nadrabiali straty, głównie po akcjach z kontrataku. W 19. minucie po rzucie Marka Łukomskiego Turów prowadził tylko 37:34.

Po przerwie jednak obraz gry uległ zmianie. Gospodarze zaczęli stosować obronę strefową, a goście nie mieli pomysłu na jej sforsowanie. Próbowali rzutów z dystansu, ale większość prób okazywała się niecelna. Koszykarze Turowa, dysponując znaczną przewagą podkoszową, wygrywali walkę o zbiórki piłki na własnej tablicy i natychmiast uruchamiali szybki atak. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Już w 26. minucie podopieczni Radosława Czerniaka prowadzili 54:41. Zdenerwowany trener gości Czesław Daś wziął czas i próbował jeszcze zmotywować swoich graczy do lepszej gry. Nic to jednak nie pomogło. Turów powiększał przewagę, a szkoleniowiec gości krzyczał nie tylko na swoich zawodników, ale i na arbitrów. Ci drudzy jednak natychmiast zareagowali, karząc go przewinieniem technicznym. - Sędziowie na siłę starali się przeszkadzać naszemu zespołowi - mówił po meczu. - Wyniku jednak nie wypaczyli. Byliśmy po prostu słabsi - przyznał Daś.

Turów w sobotę był o klasę lepszy. Gospodarze zaprezentowali koszykówkę nie tylko efektywną, ale i efektowną. Kilka razy akcje wsadami do kosza kończył Adrian Czerwonka, a Mirosław Łopatka wręcz ośmieszał rywali w walce podkoszowej.

niedziela: Turów - Basket 66:41

Niedzielne spotkania było również jednostronne. Goście tylko przez pierwszych pięć minut toczyli wyrównaną walkę z zespołem gospodarzy. Już na początku drugiej kwarty przewaga Turowa sięgnęła kilkunastu punktów i podopieczni Radosława Czerniaka mogli spokojnie kontrolować mecz. Tradycyjnie bardzo dobrze grali podkoszowi zgorzeleckiego zespołu - Dariusz Skowroński wraz z Mirosławem Łopatką stanowili zaporę nie do przejścia dla koszykarzy z Kwidzyna. Nieźle w defensywie zaprezentował się również Sławomir Nowak, który oprócz 8 punktów zebrał 8 piłek z tablic.

Za tydzień w Baskecie dojdzie do trzeciego spotkania obu drużyn. Jeśli wygra Turów, będzie już pewny awansu do ekstraklasy.

W drugim półfinałowym pojedynku Polpharma Starogard prowadzi ze Stalą Stalowa Wola 2:0.

Sobota: Turów Zgorzelec - Basket Kwidzyn 88:57. Kwarty: 24:17, 17:17, 22:15, 24:8

Turów: Mordzak 17 (3), Czerwonka 14, Nowak 8, Skowroński 10, Łopatka 19 (1) oraz Lewandowski 7, Żak 6 (2), Stokłosa 3 (1), Zych 2, Zabłocki 2, Gajewski 0.

Basket: Potulski 3, Partyka 2, Prus 6, Andrzejewski 5, Lisewski 9 oraz Puncewicz 12, Urbaniak 11 (1), Biela 5 (1), Łukomski 2, Mazurek 2.

niedziela: Turów Zgorzelec - Basket Kwidzyn 66:41. Kwarty: 18:10, 14:11, 10:13, 22:8

Turów: Mordzak 10, Czerwonka 4, Nowak 14, Skowroński 16, Łopatka 15 oraz Lewandowski 2, Zabłocki 0, Gajewski 5.

Basket: Potulski 2, Partyka 0, Prus 2, Andrzejewski 10 (1), Lisewski 10 oraz Biela 8, Łukomski 4, Puncewicz 3 (1), Urbaniak 2, Mazurek 0.

Dla Gazety - o sobotnim meczu

Radosław Czerniak

trener Turowa Zgorzelec

Po wysokim zwycięstwie nie wpadamy w hurraoptymizm, bo zdajemy sobie z tego sprawę, że mecz meczowi jest nierówny. Zresztą w fazie play off liczą się tylko zwycięstwa, a nie ich rozmiary. Chodzi o to, aby ugrać tak zwanego sztycha. Mamy nadzieję, że uda nam się osiągnąć to jak najszybciej, ale wiemy, że nie będzie to łatwe.

Grzegorz Mordzak

rozgrywający Turowa Zgorzelec

Wynik meczu nie do końca odzwierciedla to, co się działo na boisku. Do przerwy bowiem goście grali bardzo dobrze i spotkanie przez to było w miarę wyrównane. W drugiej połowie postawiliśmy strefę, wypchnęliśmy ich na obwód i przez to zmuszeni byli do oddawania rzutów z dystansu, z których większość była niecelna. To zwycięstwo na pewno jest dla nas ważne, ale niczego jeszcze nie przesądza. Do awansu do ekstraklasy jeszcze daleka droga.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.