I liga piłkarska: Polonia - Dospel Katowice 1:0

Jeśli ?Gieksa? będzie grać tak nadal, to może spaść do drugiej ligi jeszcze w tym sezonie...

Jak on to zrobił?

Jeśli "Gieksa" będzie grać tak nadal, to może spaść do drugiej ligi jeszcze w tym sezonie...

Zaczęło się idealnie dla Polonii. W 8. min Dariusz Klytta obronił strzały dwóch piłkarzy warszawskich, ale przy trzecim - Łukasza Jarosiewicza - był bez szans. Pomocnika "Czarnych Koszul" nie pilnował żaden z obrońców Dospelu, Jarosiewicz mógł przyjąć piłkę, przymierzyć i strzelić. Tak zrobił.

Polonia nawet po strzelonej bramce grała szybko, przeprowadzała ładne akcje, była drużyną. Coś się zacięło po półgodzinie gry. Dźwigała zatrzymał rozpoczynający się w połowie boiska kontratak gości. 35-letni pomocnik, któremu przed meczem przedstawiciele zarządu Polonii wręczyli kwiaty z okazji niedawnych urodzin, wszedł wślizgiem w Krzysztofa Markowskiego. Dźwigała był najpierw długo opatrywany przez lekarzy Polonii, wstał i chciał grać dalej. Minutę później nie doszedł do podania Jarosiewicza w środku boiska. Próbował biec, ale nie mógł. Kulejąc, podtrzymywany przez Piotra Kluzka zszedł z boiska.

Igor Gołaszewski chwilę po zejściu Dźwigały mógł rozstrzygnąć losy meczu. Nie przyjął jednak piłki na polu karnym GKS, choć nie było przy nim żadnego piłkarza rywali. Swojej szansy już na początku drugiej połowy nie wykorzystał Jarosław Mazurkiewicz. Jemu piłkę dziesięć metrów przed bramką Klytty zdjął z nogi w ostatniej chwili Paweł Adamczyk.

Od tej pory sytuacja na boisku zaczęła przypominać tę z rozegranego tydzień wcześniej meczu z Widzewem. Polonia oddała inicjatywę i czekała na ataki gości, a nie je inicjowała. Warszawski zespół uratował Artur Sarnat, nienagannie grał też zwłaszcza w ostatnich minutach grał Rafał Szwed.

Bramkarz Polonii w 54. min zastopował nogą uderzenie Mariusza Muszalika. Nie zażegnało to niebezpieczeństwa dla "Czarnych Koszul". Odbitą piłkę przejął Przemysław Pluta. Z kilku metrów strzelił nad poprzeczkę. Jak on to zrobił?! Chwilę później Muszalik uderzył z pięciu metrów. Temu strzałowi nic nie brakowało. Był silny i zaskakujący, a piłka odbiła się jeszcze rykoszetem od obrońcy Polonii. Mimo to Sarnat jedną ręką wybił piłkę na rzut rożny!

POLONIA WARSZAWA 1 (1)

DOSPEL KATOWICE 0

Strzelec bramki

Polonia: Jarosiewicz (8. dobitka po strzale Dźwigały).

Składy

Polonia: Sarnat - Michniewicz, Szwed, Szymanek Ż - Gołaszewski, Łukasiewicz, Dźwigała (31. Głowacki), Jarosiewicz, Mazurkiewicz - Kluzek (68. Cieśla), Sobczak (88. Aleksandrowicz).

Dospel: Klytta - Sadzawicki (65. Fonfara), Widuch, Adżem - Pluta (76. Krauze), Adamczyk, Markowski (46. Owczarek Ż), Muszalik, Bała - Gajtkowski, Brożek.

Widzów 4 tys.

Bohater meczu

Artur Sarnat: nie ważne, czy z bliska, czy z daleka, czy po rykoszecie - on wszystko bronił

Mówi Mariusz Muszalik

Szczęście do nas wróci

Niewiele brakowało, żeby zdobył Pan gola...

- Nie można sobie wymarzyć lepszych sytuacji. Całą drugą połowę atakowaliśmy dużą liczbą zawodników, ale te dwie akcje były najlepsze. Przy pierwszej okazji piłka nie weszła mi na but. Szkoda, że Przemek Pluta źle dobił. Za drugim razem to był wielki kunszt i instynkt Artura Sarnata, który odbił jeszcze piłkę po rykoszecie. Szkoda, bo zasłużyliśmy na jeden punkt. Co najmniej na jeden punkt, bo w drugiej połowie pokazaliśmy charakter i dużo walki.

Trener Jan Żurek zapowiedział na konferencji, że prawdopodobnie poda się do dymisji w poniedziałek.

- Nie chcę tego komentować. Jesteśmy z trenerem. To tylko jego decyzja, nie nasza.

Miał żal za to, że Dospel nie podjął walki w pierwszej połowie.

- Były to pretensje słuszne i uzasadnione, ale my w drugiej połowie pokazaliśmy, że potrafimy walczyć. Nie udało się, bo brakowało trochę szczęścia.

Nie boicie się? Sytuacja Dospelu robi się nieciekawa...

- Jest jeszcze trochę meczów przed nami. Szczęście, które dopisywało nam w poprzednim sezonie, wróci do nas i jeszcze jakieś punkty w tej lidze zrobimy.

Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.