Górnik Radlin - Resovia Rzeszów 3:1 i 0:3

SIATKÓWKA MĘŻCZYZN. Play-off serii B. Już tylko dwa zwycięstwa dzielą AKS Resovię od awansu do Polskiej Ligi Siatkówki. Dwa najbliższe mecze odbędą się w sobotę i niedzielę w Rzeszowie.

Finałowa batalia o awans do serii A siatkarzy rozpoczęła się od dwóch meczów w Radlinie, gdzie miejscowy Górnik, zwycięzca sezonu zasadniczego podejmował Resovię. Początek sobotniego meczu pokazał, że żadna ze stron nie chce wyłożyć kart na stół. Wzajemne czarowanie się i gra punkt za punkt trwały jeszcze do stanu 18:18. W tym momencie sygnał do ataku dał Resovii Tomasz Kamuda. To głównie dzięki jego piorunującym atakom i zagrywkom rzeszowianie momentalnie odskoczyli Górnikowi na trzy oczka (18:21). Miejscowi mieli problemy z odbiorem, co skrzętnie wykorzystywał beniaminek serii B, podkręcając tempo i ustawiając raz po raz żelazny blok. Do końca tej odsłony Resovia pozwoliła górnikom zdobyć tylko punkt.

Jeszcze do stanu 9:4 dla AKS-u w drugim secie wszystko wskazywało na to, że i tym razem górą będą podopieczni Jana Sucha. Gospodarze nie myśleli jednak kapitulować i doprowadzili do remisu 13:13. W tym momencie Dariusz Luks, trener Górnika dokonał dwóch zmian. Zamiast niego piłki rozgrywać zaczął młody Łukasz Lip, a kolejnego weterana Jarosława Fijoła zastąpił Marcin Grygiel. Do gry wkroczył także Artur Kabziński. Ten manewr okazał się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza w późniejszej fazie meczu.

Ostra licytacja trwała jeszcze do stanu po 21. Potem do głosu ponownie doszła Resovia i po asie serwisowym Kamudy miała piłkę setową (21:24). Ku zaskoczeniu trenera Sucha i jednocześnie ogromnej uciesze miejscowcyh kibiców, AKS popełniał błąd za błędem by ostatecznie podarować Radlinowi setbola dotykając siatkę. - Zamiast wygrać seta i zakoczyć to wszystko w trzech partiach oddaliśmy inicjatywę Górnikowi - nie mógł uwierzyć w przebieg drugiej partii trener Such. - Tragiczne przyjęcie i głupie błędy kosztowały nas nie tylko partię, ale cały mecz, bo od trzeciej odsłony Radlin przygniótł nas do ściany - dodał szkoleniowiec AKS-u.

Trzeci i czwarty set to popisowa gra gospodarzy, którzy atomowymi serwisami strzelali do rzeszowian jak do kaczek. Głównymi egzekutorami byli Artur Kabziński, Sebastian Pęcherz i Marcin Grygiel. Efekt, AKS w obydwu partiach zdobył raptem 31 oczek i mógł już obmyślać taktykę na drugie, niedzielne spotlkanie.

Sety: 19:25, 26:24, 25:14, 25:17

* Górnik: Luks, Fijoł, Makaryk, Pęcherz, Wiktorowicz, Szabelski, Rusek (libero) oraz Lip, Sobczyński, Kabziński, Grygiel, Grzegoszczyk.

* Resovia: Gerymski, Pawłowski, Kupisz, Kamuda, Pieczonka, Kuczko, P. Podpora (libero) oraz Kozłowski, J. Podpora, Andrzejewski.

Stan play-off: 1:0 dla Górnika

Pieczonka show

W niedzielne przedpołudnie radlińscy kibice zobaczyli odmienioną Resovię, która poprawiła odbiór i w efekcie Sławomir Gerymski mógł pokazać jak należy rozgrywać piłki, raz po raz oszukując blok Górnika. Metamorfozę przeszedł także Stasiu Pieczonka. Po fatalnym sobotnim meczu, w niedzielę dał popis gry. Wychodziły mu niemal wszystkie zagrania, atak, blok, wreszcie serwis.

Od stanu 10:10 w pierwszym secie Resovia momentalnie odjechała gospodarzom na kilka punktów. Radlin rozpoczął mecz szóstką, która dzień wcześniej zapewniła mu sukces. Tym razem śląska młodzież nie wytrzymała presjii. Zgubiła gdzieś atomową zagrywkę i pewność siebie. Przeciwnie Resovia, która niczym z rękawa wyciągała asy serwisowe, tu prym wiódł Pieczonka. Właśnie po jego zagrywce AKS prowadził już w pierwszje partii 24:15.

W drugiej odsłonie Resovia cały czas utrzymywała 4,- 5-punktową przewagę i pewnie zmierzała po nastepną wygraną. Kiedy kolejnego w tym meczu asa zaserwował Pieczonka było już 21:17 dla Resovii i zanosiło się na kolejne szybkie zwycięstwo gości. W końcówce partii gospodarze zerwali się jeszcze do walki i doprowadzili do remisu, ale AKS nie pozwolił sobie wyrwać wygranej, którą asem przypieczętowął Pieczonka.

Niemal identyczny przebieg miał trzeci set. Rzeszowianie prowadzili już 21:15, by po chwili remisować 22:22. Górnik mógł tą partię nawet wygrać, kiedy po autowym plasie Pawłowskiego prowadził 24:23, ale zamiary te szybko ostudził potężną bombą Kamuda. Resovia znowu zachowała więcej zimnej krwi i wygrała seta do 25. - W niedzielę zagraliśmy zdecydowanie lepszy mecz. Zaznaczyć jednak trzeba, że Górnik nie odrzucał już nas zagrywką, jak to czynił w sobotę. Poza tym chyba nieco spaliła się radlińska młodzież - na gorąco po meczu oceniał go kapitan Resovii Słąwomir Gerymski.

Sety: 17:25, 26:28, 25:27.

* Górnik: Lip, Grygiel, Sobczyński, Pęcherz, Makaryk, Kabziński, Szabelski, Rusek (libero) oraz Luks, Wiktorowicz, Fijoł.

* Resovia: Gerymski, Pawłowski, Kupisz, Kamuda, Pieczonka, Kuczko, P. Podpora (libero) oraz J. Podpora, Kozłowski, Andrzejewski.

Stan play-off: 1:1.

Nie wracać do Ralina

Piotr Sołtys: Nie zwątpił Pan w wygranie niedzielnego meczu po fatalnym występie w sobotę?

Jan Such, trener Resovii: - Nie, ale miałem obawy. Zdaję sobie sprawę, że apetyty kibiców rosną w miarę jedzenia. Play-off to jednak specyficzne rozgrwyki, których stawka często paraliżuje. My jesteśmy tylko beniaminkiem rozgrywek, a nie maszyną do wygrywania meczów.

Niespodziewane zmiany w składzie Górnika w sobotnim pojedynku chyba wybiły Resovię z rytmu?

- Mieliśmy rozpracowany Radlin, niestety poza rezerwowymi Lipem, Gryglem i Kabzińskim. W drugiej części sobotniego meczu oni nadali grze Górnika inny wymiar.

Noc poprzedzająca niedzielny mecz nie była chyba najspokojniejsza?

- Burza mózgów, analiza błędów, szukanie taktyki, rozmowy z poszczególnymi zawodnikami. To były naprawdę trudne i nieprzespane godziny. Pełne ręce roboty miał także nasz masażysta Jacek Rusin z gabinetu "Medius".

Mieliście przywieźć z Radlina przynajmniej zwycięstwo. Udało się. Zakończycie ten wyścig w Rzeszowie?

- Musimy. Nie mamy zamiaru wracać w środę do Radlina, choć Górnik już wyznaczył rozpoczęcie meczu na godzinę 18. To byłaby potworna gra nerwów, wielka loteria. Teraz mamy dwa mecze u siebie, zagramy na ROSiRz-e, nie ryzykujemy przenosin na Podpromie. Jeżeli chłopcy spiszą się tak, jak w niedzielnym pojedynku, to będzie dobrze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.