To był sądny dzień dla 28-letniego Krzysztofa Bilewicza, jednego z najbardziej doświadczonego obrońców Tomasovii. W 22. min podał piłkę do Madejskiego, który skorzystał z prezentu i w sytuacji sam na sam strzelił pierwszego gola. Siedem minut później Bilewicz wpakował piłkę do własnej bramki po płaskiej centrze Pawła Kępy. W 39. min Bilewicza zmienił Jarosław Korzeń. - Zlitowałem się nad nim - wyjaśnił trener gości Tomasz Orłowski.
W 61. min goście znów chcieli sobie strzelić "samobója", ale po rzucie rożnym Stanisław Anioł trafił w poprzeczkę. Pewny siebie Hutnik mógł zostać skarcony, ale Waldemar Sotnicki obronił strzały Barłomieja Ciska i Janusza Świderka. Wynik meczu ustalił Piotr Błachacz po profesorskim zagraniu w pole karne przez Rafała Kwiecińskiego. "Kwiatek", bodaj najlepszy piłkarz na boisku, trzykrotnie był bliski strzelenia gola, ale dwukrotnie obronił bramkarz, a raz strzał był minimalnie niecelny.
Hutnik: Madejski (22.), Bilewicz (29. -sam.), Błachacz (84.).
Hutnik: Sotnicki - Stanula, Atanasković, Pasionek, Papież - Kępa (76. Błachacz), Kołodziej (65. Mielec), Kaczor (85. Kułak), Kwieciński - Kozieł (81. Morawiec), Madejski.
Tomasovia: Waśkiewicz - Bilewicz (39. Korzeń), Pieniążek, Anioł, Rochecki - Tyrkało, Wachowicz, Głuszko (66. Dunin), Świderek - Iwanicki (58. Cisek), Paszkiewicz (72. Droździel Ż).
Sędziował Piotr Kapica z Opola. Widzów 500.