Jak dotąd gra wrocławskiego drugoligowca nie napawa optymizmem. Polar przegrał w tej rundzie wszystkie cztery spotkania, w tym trzy we Wrocławiu - z Cracovią, Podbeskidziem oraz ostatnio z liderem tabeli Pogonią Szczecin. Z tym ostatnim zespołem wrocławianie przegrali aż 3:0, a od wyższej porażki uchronił ich bramkarz Adrian Foltyn, który kilka razy popisał się świetnymi interwencjami.
Kolejny rywal wrocławian -
Arka Gdynia - wydaje się być rywalem teoretycznie słabszym. Nie oznacza to jednak, że Polar czeka łatwy mecz. Drużyna z Gdyni, choć też walczy o utrzymanie, to jednak spisuje się w tej rundzie znacznie lepiej. Podopieczni Piotra Mandrysza zdobyli wiosną już cztery punkty. Ostatnio dość niespodziewanie pokonali u siebie 1:0
Cracovię Kraków - jednego z głównych pretendentów do awansu do ekstraklasy. Teraz w tabeli zajmują 14. miejsce, zgromadzili już 16 punktów i o trzy oczka wyprzedzają Polar, który jest ostatni w lidze W pierwszym meczu obu tych drużyn, rozegranym w rundzie jesiennej w Gdyni, Polar został rozgromiony przez Arkę 4:0.
Działacze Polaru wierzą w sukces drużyny. - Z kim, jak nie z Gdynią mamy wygrywać mecze? - retorycznie pyta wiceprezes wrocławskiego klubu Tomasz Szypuła. - To jest mecz typu być albo nie być. Piłkarze muszą do niego podejść maksymalnie skoncentrowani. Zresztą od teraz takich meczów jak ten z Arką będzie coraz więcej - dodaje.
Już w najbliższy weekend wrocławianie zmierzą się z Alumnium Konin, czyli zespołem, który podobnie jak Arka i Polar walczy o utrzymanie w lidze. Przeciwko Arce nie będzie mógł wystąpić prawy obrońca zespołu Przemysław Boldt, który pauzuje za żółte kartki.
dk, marw
Mecz Polaru z Arką zostanie rozegrany dziś o godz. 20 na Stadionie Olimpijskim
Pojedynek straceńców
Spotkanie Polaru z Arką będzie także pojedynkiem dwóch trenerów - wrocławian Mariana Putyry oraz gdynian Piotra Mandrysza. Obaj szkoleniowcy ostatnio mają fatalną passę. Już od trzech lat prowadzone przez nich drużyny spadają z ligi. I tak dwa lata temu Putyra nie uratował przed degradacją
Śląska Wrocław z I do II ligi. Rok później z tym samym zespołem nie zdołał utrzymać się nawet w II lidze. Tymczasem Mandrysz dwa sezony temu spuścił z ekstraklasy RKS Radomsko, choć w zespole tym grali tacy zawodnicy, jak Adam Matysek, Olgierd Moskalewicz czy Sławomir Wojciechowski. W trakcie następnego sezonu przejął inny zespół pierwszoligowy - Ruch Chorzów i także tej drużyny nie uchronił przed degradacją.
W tym sezonie obaj trenerzy prowadzą nowe zespoły. Putyra w trakcie rozgrywek przejął Polar Wrocław, natomiast Mandrysz zastąpił Marka Kusto na stanowisku trenera Arki. Nie jest wykluczone, że i w tym sezonie obaj szkoleniowcy podtrzymają swą fatalną passę. Zarówno Arka, jak i Polar poważnie zagrożone są spadkiem z II ligi.
Marian Putyra
sezon: 2001/2002 - Śląsk Wrocław (spadek z I ligi)
sezon 2002/2003 - Śląsk Wrocław (spadek z II ligi)
sezon 2003/2004 - Polar Wrocław (?)
Piotr Mandrysz
sezon: 2001/2002 - RKS Radomsko (spadek z I ligi)
sezon 2002/2003 - Ruch Chorzów (spadek z I ligi)
sezon 2003/2004 - Arka Gdynia (?)
DMUCHAJĄ NA ZIMNE
Kiedy ostatni raz Arka grała we Wrocławiu, w centrum miasta doszło do wielkiej bitwy piłkarskich chuliganów. Było to dokładnie 30 marca ubiegłego roku. Zespół z Gdyni grał ze
Śląskiem Wrocław. Podczas starć fanów obu zespołów jeden z kibiców z Gdyni został pchnięty nożem i zmarł. Po ponad roku do wrocławian ponownie zawitają kibice Arki.
- Mecz będzie podobnie zabezpieczony jak ostatnie spotkanie z Pogonią Szczecin. Spodziewamy się też podobnej liczby kibiców. W tej chwili do klubu przyszło zamówienie na sto biletów. Ale liczymy, że fani z Gdyni przyjadą też prywatnie, bez rezerwacji biletów, tak jak to było w przypadku kibiców ze Szczecina - opowiada Tomasz Szypuła, członek zarządu Polaru.
Jest mało prawdopodobne, aby ponownie doszło do starć. Działacze Polaru jednak wzmacniają środki bezpieczeństwa. - Dmuchamy na zimne. Liczba ochroniarzy będzie większa, niż przewidują to regulaminy związku. To tak w razie czego. Wierzę jednak, że będzie spokojnie, a kibice stworzą fajną atmosferę - dodaje Szypuła.