Po 67. derby Pomorza na żużlu

Poza Robackim wszyscy jeździli jak juniorzy ze szkółki. Ale karać ich nie będziemy - przyznaje prezes BTŻ Polonia Bogdan Sawarski po klęsce w Toruniu

Nikt w bydgoskim klubie nie spodziewał się takiego pogromu na torze Apatora/Adriany. - Myśleliśmy, że po meczu z Tarnowem chłopacy będą w stanie ambitnie powalczyć w derby. A tu nic z tego. Czy wyciągniemy konsekwencje? Na pewno usiądziemy i będziemy analizować sytuację. Bo co innego mamy zrobić: jak zdobyli po 300 zł za punkt, to ci im mamy zabrać? - pyta się prezes.

Dlaczego BTŻ Polonia poniosła w niedzielę najdotkliwszą klęskę w historii derbów? - Motocykle mamy ustawione tylko pod bydgoski tor - tłumaczą zgodnie bydgoscy żużlowcy. I obiecują zwycięstwo z ZKŻ Zielona Góra w najbliższą niedzielę. To będzie już ostatni dzwonek dla podopiecznych Zdzisława Ruteckiego. Po trzech kolejkach jego ekipa nie ma na koncie ani jednego punktu, a za to dwie druzgocące klęski w Lesznie i Toruniu. - Nie chcę powiedzieć, że odpuszczamy, ale taka jest prawda. Walczymy o utrzymanie i musimy skupić się na meczach u siebie - przyznaje Jacek Krzyżaniak, który w Toruniu wygrywał jedynie z kolegami z drużyny: Dariuszem Fijałkowskim i Krystianem Klechą.

W czym tkwi tajemnica bydgoskiego toru i tym samym niemocy sprzętowej na obcych nawierzchniach? - W Bydgoszczy jest po prostu beton. Trudno się dopasować do tego toru, a jak już się uda, to na wyjazdach jest dramat. Na tych motocyklach nie da się jeździć wszędzie i nawet nie chciałem dziś grzebać w swoich silnikach. Bo po co: żeby w niedzielę znów mieć problemy w Bydgoszczy? Mecze u siebie koniecznie musimy wygrać, a wyjazdy...No cóż, każdy chciałby wygrywać, ale rozmiar porażki tak naprawdę nie ma chyba znaczenia - przyznaje otwarcie Mirosław Kowalik.

- Każdy z nas chciał zrobić w Toruniu dobry indywidualny wynik, ale sami widzieliście co nam z tego wyszło: może poza Robackim, który po dwóch słabszych meczach najwyraźniej się przebudził. Resztą jednak nie istniała. To wielki problem jeśli chodzi o odpowiednie dopasowanie motocykli. Takie niuanse odgrywają wielką rolę. Nie chciałbym jednak, żeby to zostało odebrane jako próba wytłumaczenia tego wyniku. Tak mi się po prostu wydaje, ale trzeba to wszystko na spokojnie przemyśleć - dodaje żużlowiec.

Bydgoszczanie zapowiadają, że w najbliższą niedzielę zrehabilitują się za derbową klęskę. - Mamy sprzęt na nasz tor i udowodnimy to przeciwko ZKŻ - zapewnia Krzyżaniak. U jego boku zabraknie Fijałkowskiego, który groźnie upadł w XIII biegu derby. Ostatecznie żużlowiec wrócił do Krakowa jedynie z lekkim wstrząśnieniem mózgu. - Ma zabandażowaną prawa rękę, zbity bark i zdarty naskórek. Na pewno nie pojedzie w niedzielę. Znowu wskoczy do składu Andy Smith, który wrócił do Anglii po wyremontowany sprzęt - kończy Sawarski.

jp

Mówi Michał Robacki

Trafiłem z ustawieniem

Joachim Przybył: Do połowy zawodów szło ci całkiem nieźle...

Michał Robacki: Tak, dobrze się czułem na tym torze. Przede wszystkim udało mi się trafić z właściwym ustawieniem motocykla. Ogólnie było nieźle. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie jeszcze lepiej.

Trzy ostatnie wyścigi miałeś już jednak mniej udane.

- Nie udawało mi się wychodzić tak dobrze spod taśmy, a rywale byli bardzo szybcy. Nic nie mogłem zrobić. Biorąc jednak pod uwagę występ przed tygodniem, gdy miałem ogromne kłopoty z motocyklami, tym razem mogę być tylko zadowolony.

A czemu tak słabo wypadli twoi koledzy?

- Ocena nie należy do mnie, to trener musiałby się wypowiedzieć na ten temat. Zresztą wyjeżdżałem na tor sześć razy i zbyt wiele biegów nie widziałem.

Liczyłeś się z takim pogromem?

- Na pewno nie z aż tak dotkliwą porażką. Jechaliśmy co prawda bez Andreasa Jonssona, ale mimo wszystko liczyłem, że koledzy pojadą lepiej. Ale dlaczego tak nie było, to już oni sami muszą powiedzieć.

W niedzielę mecz z ZKŻ. Czas chyba na pierwsze zwycięstwo?

- Zrobimy wszystko, żeby zdobyć tak nam potrzebne punkty. Postaramy się jak najlepiej przygotować do tego spotkania i w nim zwyciężyć.

Rozmawiał Joachim Przybył

Copyright © Agora SA