Amica Wronki - Górnik Zabrze 2:0 (2:0)

Dziewiąta z rzędu wygrana Amiki na własnym stadionie.

Poprzednia wygrana nad Górnikiem Polkowice sprawiła, że drużyna z Wronek pobiła poprzedni rekord kolejnych zwycięstw na swoim stadionie z 1998 r. - wtedy Amica na przełomie dwóch sezonów wygrała siedem razy z rzędu. Teraz ma ich już dziewięć.

Górnika Zabrze piłkarzom z Wronek udało się pokonać bez większych problemów. Nowy trener zabrzan Werner Liczka był bezradny. - Czeka nas sporo pracy, właściwie w każdym elemencie - narzekał. W jego drużynie nastąpiła jedna niespodziewana roszada - po raz pierwszy w podstawowym składzie wyszedł 17-letni utalentowany Mateusz Bukowiec. I choć młody napastnik Górnika nie był w stanie zmienić oblicza meczu, pokazał kilka ładnych zagrań.

Przewaga Amiki w pierwszej połowie była wyraźna. W jej szeregach brakowało szybkiego Tomasza Dawidowskiego (pauzował za żółte kartki). Niespodzianką był również brak w składzie Marcina Burkhardta (grał Dawid Kucharski), natomiast na prawej pomocy (pierwszy raz wiosną) zamiast Mateusza Bartczaka występował bardziej przydatny w ofensywie Remigiusz Sobociński.

Mimo dominacji w środku pola Amica z trudem przedostawała się w pole karne gości. Niewiele było też strzałów na bramkę Piotra Lecha. W 6. min Jacek Dembiński efektownie zagrał do wbiegającego w pole karne Marka Zieńczuka. Pomocnik Amiki nie zdobył jednak gola w trzecim kolejnym meczu - źle przyjął piłkę.

Wronczanie czekali na błąd obrońców z Zabrza - doczekali się w 24. min. 12 minut później było właściwie po meczu, bo Paweł Kryszałowicz wykończył strzałem z woleja ładną akcję Dawida Kucharskiego i Arkadiusza Bąka. Przy stanie 2:0 Górnik nie potrafił zagrozić Amice, a piłkarze z Wronek też nie kwapili się do zdecydowanych ataków. W 40. min zabrzanie oddali pierwszy strzał na bramkę Szamotulskiego - Probierz uderzał z 25 m, ale piłka przeleciała nad bramką na wysokości trzeciego piętra.

Być może mecz potoczyłby się inaczej, gdyby na początku drugiej połowy po dośrodkowaniu Rafała Niżnika z bliska trafił Bukowiec lub chwilę później Grzegorz Szamotulski nie odbił piłki po strzale z 5 m Dymitara Makriewa. Amica gola jednak nie straciła, zabrzanie zwątpili w sens dalszych ataków i już do końca mecz był niesamowicie nudny.

Kapitan Dembiński

Po zejściu z boiska Pawła Kryszałowicza kapitanem Amiki został - pierwszy raz w tym sezonie - Jacek Dembiński. Oprócz Kryszałowicza w radzie drużyny są jeszcze Tomasz Dawidowski i Jarosław Bieniuk, i to któryś z nich powinien przejąć opaskę kapitana po zejściu z boiska "Kryszała". Dawidowski pauzował za żółte kartki, a Bieniuk jest kontuzjowany. Kapitanem został więc najstarszy w drużynie Dembiński.

Dla Gazety

Stefan Majewski

trener Amiki Wronki

Mój zespół zagrał bardzo dobrze w pierwszej połowie i to przesądziło o naszej wygranej. Górnik nie stworzył żadnej sytuacji, my zdobyliśmy dwa gole, a taki właśnie był nasz cel.

Werner Liczka

trener Górnika Zabrze

Widać było, że Amica jest zdecydowanie lepsza, choć szkoda, że nie wykorzystaliśmy swojej szansy na początku drugiej połowy. Gdybyśmy zdobyli gola, może byłoby trochę ciekawiej.

Paweł Kryszałowicz

napastnik Amiki Wronki

Cieszy mnie ten pierwszy gol w rundzie, ale to nie jest najważniejsze. Cieszę się przede wszystkim z tego, że wygraliśmy, a skoro Wisła Kraków straciła punkty w Płocku, to liga będzie jeszcze ciekawsza. My się nie poddajemy.

Remigiusz Sobociński

pomocnik Amiki Wronki

Porażka w Krakowie nic nie zmieniła. Nadal walczymy o mistrzostwo Polski.

Strzelcy bramek:

Amica: Sobociński (24. min, po zagraniu Dembińskiego), Kryszałowicz (36., po dośrodkowaniu Bąka)

Amica: Szamotulski - Skrzypek, Djoković, Dudka - Sobociński (90. Bartczak), Kucharski Ż, Dżikija, Bąk (73. Grzybowski), Zieńczuk - Dembiński, Kryszałowicz (64. Burkhardt)

Górnik: Lech - Wojciechowski (46. Juszkiewicz), Radler, Karwan Ż, Jakosz Ż - Probierz Ż, Moskal, Niżnik (57. Chałbiński), Popiela - Bukowiec (72. Nogawa), Makriew

Widzów: 2,5 tys. (20 kibiców Górnika)

Amica - Górnik

2

Bohater meczu

Remigiusz Sobociński

Pierwszy raz wiosną w podstawowym składzie i od razu gol. Może byłoby ich więcej, gdyby pomocnika Amiki częściej dostrzegali koledzy z drużyny.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.