Arsenal pokonał Liverpool 4:2

Jerzy Dudek nie zawinił przy żadnym golu w przegranym 2:4 meczu Liverpoolu z Arsenalem. Thierry Henry, który miał nie grać z powodu kontuzji, popisał się hat trickiem.

Tytuł mistrza Anglii jest sto razy ważniejszy niż sukces w Lidze Mistrzów. Jeśli wygrywasz Champions League, to wcale nie znaczy, że jesteś najlepszy w Europie, tak samo kiedy zdobywasz Puchar Anglii, nie oznacza to, że jesteś najlepszy w tym kraju. Nie wolno nam płakać nad sobą, bo właśnie pobiliśmy historyczny rekord meczów bez porażki i pewnie zmierzamy po mistrzostwo. A tylko ono się liczy - w ten sposób motywował swoich zawodników przed meczem z Liverpoolem menedżer "Kanonierów" Arsene Wenger.

Wiedział bowiem, że niepowodzenia z ostatnich kilku dni, kiedy to Arsenal najpierw przegrał z Manchesterem United w Pucharze Anglii, a potem z Chelsea w Lidze Mistrzów, musiały zdruzgotać morale jego drużyny. Co z tego, że jest ona niepokonana w lidze od 30 spotkań, skoro w tych najważniejszych w sezonie uległa. I jeśli nie chce przegrać z Chelsea również walki o tytuł, musi zagrać w dawnym stylu.

Zapowiadało się, że nie będzie to łatwe. Arsenal rozgrywał trzeci mecz w ciągu sześciu dni (a w poniedziałek czeka go wyjazdowy mecz z Newcastle) i znów tym samym składem. Zabrakło tylko Jose Reyesa, który uszkodził więzadła w meczu z MU. Lekarzom udało się za to przywrócić do zdrowia Henry'ego, który w meczu Ligi Mistrzów naciągnął ścięgna i miał pauzować przez dwa tygodnie. Zagrał jednak na własne życzenie.

Mecz na Highbury zaczął się dla gospodarzy jak najgorzej. "The Reds" walczący o premiowane występem w Champions League czwarte miejsce w tabeli objęli prowadzenie już w 5. min po strzale głową niezawodnego kapitana Samiego Hyypii.

Wyglądało na to, że strata gola utwierdziła Arsenal w kryzysie. "Kanonierzy" człapali po boisku. Dudek po raz pierwszy interweniował w 15. min. Niepewnie bronił Jens Lehmann. Być może doszło do niego, że Wenger stracił do niego serce po dwóch błędach w meczach z Chelsea. Według piątkowego "The Sun" francuski menedżer poprosił zarząd klubu o 5 mln funtów na zakup w lecie nowego bramkarza - 60-krotnego reprezentanta Finlandii Antti Niemiego z Southampton.

"Kanonierzy" wyrównali. W 31. min Pires podał do Henry'ego za plecy obrońców, a ten strzelił między nogami bezradnego Dudka. Tuż przed przerwą Liverpool znów wyszedł na prowadzenie po golu Michaela Owena.

W drugiej połowie kibice znów doczekali się jednak takiego Arsenalu, jaki kochają. W dwie minuty gospodarze wyrównali i objęli prowadzenie. Najpierw po strzale Roberta Piresa, a później Henry'ego. Jego bramkę Skysports określił mianem jednego z goli sezonu. Francuz przebiegł z piłką 30 m, mijając po drodze Jamiego Carraghera i Igora Biscana. - Zatańczył obok nich walczyka, zanim posłał bombę do siatki - skomentował Skysports.

W końcówce Henry zdobył hat tricka, ustalając wynik meczu. Znów dostał piłkę za plecy obrońców i strzelił. Dudek odbił piłkę tak nieszczęśliwie, że uderzyła we Francuza i wpadła do siatki.

Arsenal ma teraz siedem punktów przewagi nad Chelsea i aż 15 nad MU. Czwarty w tabeli Liverpool traci do londyńczyków 28 pkt.

- My byliśmy lepsi w pierwszej połowie, oni w drugiej, a o wyniku przesądziły indywidualne umiejętności Thierry'ego Henry'ego. On jest klasą dla siebie - stwierdził po meczu Gerard Houllier.

- Thierry zagrał fenomenalnie, to prawda. Ale nie tylko on, cały mój zespół. Nie mam pojęcia, gdzie oni znaleźli siły, żeby tak zagrać i nastrzelać tyle goli - odparł na to Wenger. - To był wielki test naszego charakteru. W ostatnich dniach dostaliśmy silny cios z lewej, silny cios z prawej, ale dziś znów stoimy twardo na nogach.

W drugim rozegranym w piątek meczu Everton pokonał Tottehnam 3:1.

ARSENAL - LIVERPOOL 4:2 (1:2): Henry (31., 50. i 78.), Pires (49.) - Hyypia (5.), Owen (42.)

Arsenal: Lehmann - Lauren, Campbell, Toure, Cole - Ljungberg (90. Keown), Vieira, Silva, Pires (72. Edu) - Bergkamp, Henry

Liverpool: Dudek - Carragher, Hyypia, Biscan, Riise - Diouf (85. Murphy), Hamann, Gerrard, Kewell - Heskey (66. Baros), Owen

EVERTON - TOTTENHAM 3:1 (3:0): Unsworth (16.), Naysmith (23.), Yobo (40.) - Carr (76.)

czerwona kartka: Stephen Carr (Tottenham, 77)

Czołówka ligi angielskiej:

Czy Liverpool zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.