III liga. Hutnik Kraków - Stal Stalowa Wola 2:2

Choć gospodarze prowadzili już 2:0 i byli faworytami, to remis 2:2 musieli uznać za szczęśliwy. A przed czwartkowym meczem hutnicy mówili o włączeniu się do walki o drugą ligę...

Krakowianie rozpoczęli ofensywnie, tak jak w drugiej połowie wygranego meczu z Górnikiem Wieliczka, w którym jako prawy pomocnik zagrał Michał Wiącek. Stal początkowo zagrała ultradefensywnie z wysuniętym jednym napastnikiem Krystianem Kanarskim. - Po porażce na własnym boisku z Motorem jechaliśmy do Krakowa z duszą na ramieniu - przyznał po meczu dobrze znany u nas trener gości Czesław Palik (prowadził kilka krakowskich drużyn).

Mecz nie mógł się lepiej ułożyć dla Hutnika: w 10. min przepięknym strzałem (hutnicy grali z wiatrem) z prawie 30 m gola zdobył Dariusz Kołodziej. - To nam chyba zaszkodziło - tłumaczył trener gospodarzy Robert Kasperczyk. Hutnik wyraźnie się cofnął i pozwolił grać Stali, która w pierwszej połowie nie wypracowała sobie jednak okazji do zdobycia gola.

W 59. min, po kolejnym przepięknym wolnym Kołodzieja z 25 m, piłka wylądowała w okienku bramki Stali. - Wspaniałe dwa strzały z takiej odległości, pierwszoligowi piłkarze mogliby się od niego uczyć - chwalił Kołodzieja trener Palik, który miał jednak pretensje do swojego bramkarza, że nawet się nie poruszył na linii bramkowej.

Przy stanie 2:0 w 64. min Tomasz Kozieł powinien dobić rywali, ale skiksował z kilku metrów. Od tego momentu to goście zepchnęli Hutnika do głębokiej defensywy, a bramkarz Waldemar Sotnicki popełnił dwa poważne błędy. Najpierw podciął w polu karnym Marka Drozda (wcześniej sędzia powinien podyktować rzut karny za rękę Tadeusza Kaczora) i Daniel Radawiec wykorzystał jedenastkę. Trzy minuty później Sotnicki popełnił trampkarski błąd, przepuszczając pod poprzeczkę słaby strzał Pawła Drozda. Dobrze, że "Soto" choć w części się zrehabilitował, broniąc z bliska strzał Krystiana Kanarskiego, a później główkę Tomasza Warczachowskiego.

Stal z powodzeniem mogła ten mecz wygrać, ale obaj trenerzy byli zadowoleni z jednego punktu. - Jak będę jadł małą łyżeczką, to się nie udławię - przekonywał Palik.

Po raz kolejny nie popisali się kibice Hutnika, którzy w 15. min doprowadzili do przerwania, na krótko, meczu. Inna sprawa, że 30 kibiców Stali wydostało się z klatki, urywając przy tym kłódkę w drzwiach wejściowych.

Dla Gazety

Dariusz Kołodziej

strzelec dwóch bramek dla Hutnika:

- To była moja piąta i szósta strzelona w tym sezonie bramka. Atmosfera jest jednak bardzo niesympatyczna, bo popełniłem błąd przy pierwszym straconym przez nas golu. Niepotrzebnie faulowałem gracza Stali będącego tyłem do bramki. Po zdobyciu gola goście złapali wiatr w żagle i seria zwycięstw została przerwana. Obie bramki chciałbym dedykować swojej dziewczynie Dominice.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.