Słaby występ florecistów podczas młodzieżowych mistrzostw świata

Nikt z gdańskich florecistów nie przebił się nawet do czołowej ósemki, nieosiągalny wydaje się też medal w turnieju drużynowym. To najsłabszy występ gdańszczan w historii.

Przez lata młodzi floreciści z Gdańska byli najjaśniejszym punktem reprezentacji Polski. Od 1992 roku z mistrzostw świata przywozili po kilka medali, nie brakowało złotych. W tym roku także miały być.

Do bułgarskiego Płowdiw pojechali 17-letnia Anna Lidzbarska i Wojciech Naruszewicz, ale ich start był nieudany. Miejsca w piątej dziesiątce nikogo nie zadowoliły. Zawiodły też o trzy lata starsze Katarzyna Kryczało i Joanna Bórkowska. Szczególnie Kryczało, która została sklasyfikowana dopiero na 15. pozycji, sześć niżej niż przed rokiem. - Kasia walczyła źle. W najlepszym pojedynku, o wejście do 1/8 finału [zwycięstwo z Greczynką Vassiliki Vougiouka 15:4 red.] walczyła na 70 procent swoich możliwości - komentował na gorąco trener Longin Szmit. Bórkowska została sklasyfikowana na 19. miejscu (rok temu na 18.).

Złego wrażenia nie zmieni nawet medal w czwartkowej "drużynówce". - Jestem optymistycznie nastawiona, na pewno stać nas na podium. Groźne będą Włoszki, Rosjanki, nie są słabe Chinki - mówi Alina Kujawa (Kusy Szczecin), która w turnieju indywidualnym zajęła 33. miejsce. A są jeszcze silne Niemki, będą Francuzki.

Fatalnie w Płowdiw bił się Łukasz Mandes, prywatnie chłopak Kryczało, który indywidualnie był 76. - Może zostali przetrenowani, może mieli zbyt dużo startów, to jeszcze młode organizmy - tłumaczy Piotr Majewski, trener florecistów w AZS AWF Warszawa. - Nie robiłbym z tego tragedii. Szermierka jest w każdym kraju coraz mocniejsza, na mistrzostwa świata nikt nie przyjeżdża przegrywać.

Waldemar Gabis

Gdy masz 20 lat

Ostatnia dekada w młodzieżowej szermierce była potwierdzeniem tego, na co młodych polskich szermierzy stać będzie już w dorosłym życiu. Swoje talenty potwierdzały Ania Rybicka, Ala Kryczało, Magda Mroczkiewicz i nade wszystko Sylwia Gruchała. Do tego grona niebawem szturmem miała dołączyć Kasia Kryczało. Panna Kasia doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich umiejętności. Co roku przed najważniejszymi zawodami mówi, że interesuje ją tylko złoty medal. I bardzo dobrze, bo tylko pewny siebie sportowiec ma szansę być wielki. W takim razie dlaczego nadzieja polskiego floretu walczy źle? Być może dlatego, że są w życiu ważniejsze rzeczy niż sport. I przyjemniejsze. Ale jeżeli Kasia myśli o sporcie poważnie, to musi mu wszystko podporządkować. Innej drogi nie ma. Tym bardziej, gdy ma się tylko 20 lat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.