W pierwszej kwarcie gospodarze zastosowali bardzo agresywną obronę, odrzucając Unię/Wisłę od kosza. Goście nie trafiali z dystansu i w efekcie pierwsza część zakończyła się prowadzeniem koszalinian 19:16.
W drugiej kwarcie dzięki nadspodziewanie dobrej grze zmienników Jacka Sulowskiego, Łukasza Seweryna i Wojciecha Żurawskiego krakowianie - grając często z kontry - odrobili straty z nawiązką i prowadzili 40:37.
Po zmianie stron goście zaczęli trafiać za trzy punkty (trzy razy Sasza Avlijas) i natychmiast wypracowali sobie sporą przewagę - w 25. min 55:40.
Potem było coraz gorzej. Odczuwający skutki kontuzji Brandun Hughes (bez punktu!) nie był w stanie poprowadzić gry swojego zespołu i to zadanie spadło na barki Avlijasa. W czwartej kwarcie popełnił on sporo błędów, a ponieważ fatalnie w ataku zagrał Mike Ansley (trafił tylko cztery rzuty z gry z dziewiętnastu!) krakowski zespół musiał przegrać.
W drużynie gospodarzy kapitalnie spisał się Souleymane Wane (208 cm) - najskuteczniejszy (27 pkt) i najlepiej zbierający (14) koszykarz meczu. Nie potrafili go zatrzymać ani Ansley (dziesięć zbiórek), ani Piotr Szybilski.
20 sekund przed końcem, przy stanie 79:79, ostatnią akcję meczu rozpoczęli gospodarze. Brent Darby trafił za trzy punkty na cztery sekundy przed ostatnią syreną. Wiślacy mieli jeszcze szansę, ale faulowany Sulowski nie trafił dwóch osobistych i AZS wygrał niespodziewanie, ale zasłużenie.
Unia/Wisła spadła na szóste miejsce w tabeli, bo w innym meczu Gipsar/Stal Ostrów Wlkp. wygrał ze Startem Lublin 86:77. Przy równej liczbie punktów (35) Gipsar wyprzedził Unię/Wisłę korzystniejszym bilansem bezpośrednich spotkań.
Najbliższe mecze ze Startem 23 i 24 marca w Krakowie. Gra się do trzech zwycięstw.
Kwarty: 19:16, 18:24, 17:23, 28:16.
AZS: Wane 27, Darby 21 (3), Tomaszewski 14 (1), Briegmann 4 (1), Dąbrowski 2 oraz Karaś 9 (1), Kowalczuk 5, Popović 0.
Unia/Wisła Paged: Avlijas 19 (3), Ansley 17 (1), Szybilski 13, Tuljković 3, Hughes 0 oraz Żurawski 10, Sulowski 9 (1), Seweryn 8.
Jarosław Zyskowski, trener AZS: Zespół zagrał bardzo ambitnie w obronie. Dzięki pressingowi na całym boisku zatrzymaliśmy Branduna Hughesa i to był klucz do zwycięstwa.
Mariusz Karol, trener Unii/Wisły: Przegraliśmy, bo za szybko uwierzyliśmy w zwycięstwo. Mieliśmy kłopoty z rozegraniem, do tego doszła słaba skuteczność w rzutach z dystansu, głównie Mike'a Ansleya. Żałuję, że nie udało nam się wejść do czwórki. Była tak blisko.