Jak grają nasi rywale - Szwedzi jak komputer

Szwedzi to komputer. Ale my przygotowaliśmy dyskietkę z wirusem i w środę spróbujemy z niej zrobić użytek. Kluczem do sukcesu będzie gra drugiej linii - mówi asystent Pawła Janasa odpowiedzialny za rozpracowywanie rywali Polaków

Szwedzi grają w ustawieniu 4-4-2 - opowiada Skorża. - W porównaniu z meczem w San Marino w składzie będzie prawdopodobnie jedna zmiana. Do drużyny wraca środkowy obrońca Michael Svensson, który pauzował za żółte kartki.

W bramce wystąpi 21-letni

Andreas Isaksson

Mierzy dwa metry bez centymetra. Występuje w lidze szwedzkiej, ale przez kilka miesięcy był w Juventusie. Jest świetny na przedpolu, nie ma dośrodkowania, którego nie mógłby złapać. Z racji wzrostu słabiej broni uderzenia po ziemi. Liczę też na jego niedoświadczenie, na to, że jeśli postawimy go w jakiejś trudnej sytuacji, popełni błąd. Szefem czteroosobowego bloku defensywnego jest

Olof Mellberg

On dyryguje kolegami. Ma świetne warunki fizyczne, dlatego pojedynki główkowe to nie jest najlepszy sposób na niego. Skuteczny w defensywie i groźny w ataku. Przy stałych fragmentach gry i bardzo często piłka jest podawana właśnie do niego. Jego słabsza strona to pojedynki jeden na jednego, można go wyciągnąć w boczną strefę boiska, wtedy ograć i stworzyć przewagę. Jego partnerem na środku jest

Michael Svensson

Mogę o nim powiedzieć dokładnie to samo, co o Mellbergu. Ma podobne atuty i podobne wady. Na bokach grają bardzo ofensywni zawodnicy. Z lewej strony

Erik Edman

Szybki, niezły technicznie, najgroźniejszy z obrońców w grze ofensywnej. Trzeba się spodziewać wielu dośrodkowań z jego strony. Z racji gorszych warunków fizycznych - 179 cm - przy stałych fragmentach zostaje na swojej połowie. Prawym obrońcą jest doświadczony

Teddy Lucić

Też lubi się zapędzić do przodu, ale jest zdecydowanie słabszy technicznie od Edmana. Potrafi jednak dośrodkować w pełnym biegu. Generalnie szwedzka defensywa jest nieźle zgrana, skraca pole gry, zmuszając do gry na jeden, góra dwa kontakty. Słabszą stroną obrony jest asekuracja. Kiedy boczni obrońcy pobiegną do przodu i uda się im odebrać piłkę, jest parę sekund na błyskawiczne przemieszczenie się pod ich bramkę, wyciągnięcie właśnie jednego ze stoperów do boku i próba pojedynku jeden na jednego albo podanie do środka..

Ale najważniejsza u Szwedów jest druga linia. Jej przywódca nazywa się

Johan Mjallby

To centralna postać zespołu, kapitan, pełni rolę defensywnego pomocnika. Co ciekawe, w Celtiku Glasgow gra jako prawy obrońca w trzyosobowym bloku. Jest znakomity w odbiorze piłki, świetnie gra wślizgiem. Strasznie waleczny, zawsze gra na pograniczu faulu, bywa brutalny, lubi prowokować przeciwnika, ale i jego też można sprowokować. Może nie za dobry technicznie, ale ma świetne uderzenie z dystansu. On asekuruje linię pomocy, jest takim libero drugiej linii. To ważne, bo przed nim gra młodziutki

Kim Kallstroem

Ma ledwie 21 lat, a chce go kupić Manchester United. Lewonożny, ma świetne uderzenie z dystansu, jest dobry technicznie. Nie ma żadnych kompleksów, gra żywiołowo, bezkompromisowo, też sporo fauluje. Wnosi powiew młodzieńczej fantazji do drużyny, czasem jednak trochę go ponosi, zapomina o defensywie, wtedy właśnie przydaje się Mjallby. Lewego pomocnika przedstawiać nie trzeba, bo nazywa się

Frederik Ljungberg

Nie chce mi się wierzyć, że nie zagra. Widziałem starcie w San Marino, w którym doznał urazu. Wyglądało to groźnie, ale potem jeszcze był na boisku. Zszedł, podobnie jak Mjallby, w 74. minucie. Ale chyba po to, by odpoczął przed meczem z nami. Jego słabsza strona to gra defensywna. Nie zawsze zdąży wrócić, ale jeśli już zdąży, to umie odebrać piłkę. Zastanawiamy się z Pawłem Janasem, czy warto przydzielić mu indywidualnego "opiekuna", czy lepiej by nasi gracze go sobie przekazywali. Ta druga opcja jest nam bliższa. Z prawej strony gra

Anders Andersson

Przeciwko San Marino zagrał nawet lepiej niż Ljubngberg. Mimo 188 cm wzrostu dobrze panuje nad piłką i drybluje. Gra nie tylko wzdłuż bocznej linii, ale lubi także zejść do środka, czasami także gra w ataku. Z napastników bliższy mu jest Jonsson, z nim częściej współpracuje na prawej stronie, tak jak na lewej Ljungberg z Aalbaeckiem. Generalnie pomoc to najważniejsza formacja Szwedów, serce drużyny. Decyduje, czy drużyna gra presingiem, czy cofa się na swoją połowę, którą stroną atakuje, reguluje tempo. Zneutralizowanie jej to klucz do sukcesu.

Atutem Szwedów jest na pewno lepsza organizacja gry od naszej. Są ze sobą w tym zestawieniu od półtora roku. My musimy z naszej słabości, czyli braku zrozumienia, zrobić atut. Trzeba ich zaskoczyć tym, że się jeszcze nie rozumiemy, nie gramy na pamięć, jak oni. Nie wolno nam grać jeden na jednego, bo przy ich ruchliwości, częstym zmienianiu pozycji łatwo możemy się wtedy pogubić. Najważniejsze będą konsekwencja i asekuracja. Szwedzi mają kilka schematów. Albo długie podanie z pominięciem drugiej linii, najczęściej od Mellberga, do napastników, którzy zgrywają piłkę do wchodzących pomocników. Albo zagranie na skrzydło i wrzutka. Przy tym pierwszym schemacie upatrujemy szansy w tym, że czasem na strąconą piłkę idzie aż trzech pomocników. Jeśli uda się ją przechwycić, można ich skutecznie skontrować. Zagrać do przodu, na środek i błyskawicznie odegrać na bok, gdzie nie ma rywala...

W szwedzkim ataku gra

Matias Jonsson

Bardzo skuteczny, ruchliwy, niezły technicznie. Często cofa się po piłkę do linii środkowej. Ale choć strzelił San Marino trzy gole, wyżej cenię

Markusa Aalbaecka

Przede wszystkim za to, że myśli na boisku. Oprócz wszystkich szwedzkich schematów ma w sobie element nieprzewidywalności. Jest bardzo spokojny, zimny, wyrachowany. Jest szybki, niezły w pojedynkach główkowych. To zawodnik przez duże "Z". Ale i na nich jest rada.

Obaj napastnicy źle się czują z obrońcą na plecach, kiedy nie mają swobody. Nie można dać im czasu na przyjęcie piłki i rozegranie. Choć Paweł Janas twierdzi, że Jonsson i Aalbaeck nie są gorsi od Larssona i Ibrahimovicia, to ja sądzę, że jednak Szwedzi trochę stracili na tym, że zabraknie tych dwóch graczy.

Przeciwko nam Szwedzi zagrają agresywnie, presingiem. Będą próbowali odebrać nam piłkę na naszej połowie i prostopadle podać za naszych obrońców albo na skrzydło albo strzelić z dystansu. Szwedzi są jak maszyna, dobrze zaprogramowany komputer. Nawet, jeśli nie uda im się jakieś zagranie dwa razy, spróbują tego po raz trzeci. Ale nie jest to drużyna poza naszym zasięgiem. Jako zespół są słabsi niż rok temu na mundialu. W tym roku przegrali m.in. z Tunezją i Chorwacją. Dlaczego więc i my nie mielibyśmy ich pokonać?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.