F1. Szanse Ferrari zależą od pogody

Piątkowe treningi pokazały, że Ferrari znowu stać na pokonanie Red Bulla, nawet na rodzimym torze Sebastiana Vettela. Fernando Alonso jest na Nurburgringu bardzo szybki, ale szyki może mu pokrzyżować pogoda.

Zwycięstwo Alonso w Wielkiej Brytanii nie było dziełem przypadku. Choć Hiszpanowi pomogły problemy Vettela podczas pit stopu, jego auto było bardzo szybkie, kiedy tylko sprzyjała mu aura. Ferrari dwukrotnego mistrza świata jest niestety znacznie wrażliwsze na zmiany pogody niż maszyny bezpośrednich rywali, więc prognozowane deszcze do końca weekendu muszą niepokoić Fernando.

Sekret tkwi w zużyciu opon Pirelli. W samochodach Ferrari gumy starczają na dłużej, ale karą za tą wytrzymałość są problemy innego rodzaju. - W porównaniu z przeciwnikami mamy większe problemy z dogrzewaniem opon - tłumaczy Alonso. - Za to ich zużycie jest mniejsze, dzięki czemu na dłuższych przejazdach, pod koniec jesteśmy znacznie szybsi. Natomiast pierwszych pięć-sześć kółek po pit stopie jedziemy znacznie wolniej. Jeśli pada, jeszcze trudniej jest nam doprowadzić gumy do odpowiedniej temperatury, a równocześnie ich mniejsze zużycie nie ma aż takiego znaczenia, więc w takich warunkach cierpimy bardziej niż pozostali. Pokazało to Silverstone. W deszczu Red Bulle były od nas znacznie szybsze, ale kiedy tor wysechł, już tak nie było - dodał Hiszpan.

Najwyraźniej zmiany klimatu są dla Ferrari niekorzystne i to wyjątkowo deszczowe i zimne lato nie pozwala Włochom na wykorzystanie największych atutów czerwonych bolidów. Z pewnością Alonso nie może się już doczekać tradycyjnie najgorętszego wyścigu europejskiego - Grand Prix Węgier, które odbędzie się za tydzień. Jego samochodowi znacznie bardziej odpowiadają wysokie temperatury.

Dziesięć najlepszych kierowców F1, którzy nie zostali mistrzami

 

Drugi trening dla Marka Webbera "

Więcej o:
Copyright © Agora SA