Rozmowa z Laurentem Pluvy

Rozmowa z Laurentem Pluvy

Dariusz Kopeć: Na inaugurację rozgrywek Suproligi Pana zespół okazał się minimalnie lepszy. Dziś w rewanżu przegraliście różnicą 10 punktów. Jak oceniłby Pan oba te spotkania?

Laurent Pluvy: Myślę, że oba były podobne. Zepter już we Francji udowodnił , że jest bardzo silną drużyną. Jestem bardzo zmartwiony końcowym rezultatem tym bardziej, że była to nasza czwarta porażka w ostatnich pięciu meczach. Do Wrocławia przyjechaliśmy po zwycięstwo i uważam, że mogliśmy wygrać.

Co zatem zadecydowało o Waszej porażce?

- Graliśmy dobrze przez większą część spotkania. dopiero w końcówce popełniliśmy błędy, które zadecydowały o naszej przegranej. Nie udało nam się powstrzymać rzutów z dystansu rywali. Byli w tym elemencie bardzo skuteczni. Trafiali praktycznie z każdej pozycji.

Ten mecz miał być pojedynkiem dwóch najlepszych rozgrywających: Raimondsa Miglinieksa i Laurenta Sciarry. Tymczasem, to Pan a nie Sciarra przez większość część meczu prowadził grę swojego zespołu oraz skutecznie punktował.

- Myślę, że to nie ma znaczenia, czy Laurent Sciarra prowadzi grę czy ja. Gdy wychodzę na parkiet daję z siebie wszystko i gram najlepiej jak umiem. Przede wszystkim staram się grać dla zespołu. Nie przykładam dużej wagi do moich indywidualnych osiągnięć. Zależy mi głównie na tym, aby mój zespół wygrywał mecze.

Pod koniec trzeciej kwarty popisał się Pan wspaniałym celnym rzutem zza połowy boiska. Czy często zdarzają się Panu takie rzuty?

- Muszę przyznać, że nie pamiętam abym oddał kiedykolwiek taki rzut wcześniej w równie ważnym spotkaniu. Zdarzyło się to po raz pierwszy. Byłoby miło, aby podobne rzuty przytrafiały mi się częściej. Jeszcze lepiej byłoby, gdybym tak zdobył punkty pod koniec meczu i aby zadecydowało to zwycięstwie mojego zespołu.

Zepter po raz kolejny pokonał u siebie klasową europejską drużynę: Jak Pan myśli na co stać drużynę wrocławską w tym sezonie?

- Na pewno jest to dobry zespół, ale mimo wszystko chyba jeszcze za słaby na Final Four. Może jednak jeszcze sprawić niejedną niespodziankę w tych rozgrywkach.

Rozmawiał Dariusz Kopeć

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.