Radostin Stanew dla Gazety: Nie mamy już szans na awans

- Zobaczyłem piłkę zbyt późno, a leciała bardzo mocno i szybko. Przeleciała przez mur i nie dałem rady jej zatrzymać - mówi Radostin Stanew o pierwszej straconej bramce przez Legię w meczu z Barceloną.

Maciej Weber: Po meczu trener Barcelony Louis van Gaal powiedział, że najlepszym graczem Legii był bramkarz, bo Barcelona miała 20 sytuacji do strzelenia gola, a wykorzystała zaledwie trzy.

Radostin Stanew: - Słyszałem, że tak powiedział, ale co z tego? Te trzy bramki powodują, że szans na awans nie mamy już żadnych. Taka, niestety, jest prawda.

Przy pierwszej bramce strzał Franka de Boera z rzutu wolnego był bardzo dobry.

- Zobaczyłem piłkę zbyt późno, a leciała bardzo mocno i szybko. Przeleciała przez mur i nie dałem rady jej zatrzymać. Trafiła w okienko. Szkoda.

A drugi gol? Wydawało się, że uderzenie Riquelme zza pola karnego jednak było do zatrzymania.

- Strzelał z 18, może 19 metrów. A więc miał niedaleko. Bardzo mocne, płaskie uderzenie. Dotknąłem piłkę ręką, ale nie miałem szczęścia. Argentyńczykowi pomógł jeszcze słupek. Najgorsza była trzecia bramka. Minęła ostatnia minuta, zegar wskazywał chyba 93. Sędzia niesłusznie podyktował dla Barcelony rzut rożny. Wszyscy myśleli, że jak Mendieta kopnie piłkę spod chorągiewki, to arbiter odgwiżdże koniec spotkania. A tak się nie stało. Do dośrodkowania wyskoczył Cocu, nie widziałem piłki i skończyło się bardzo niedobrze. Tak być nie może.

Ale w lidze to Legia jest ostatnio znana z tego, że strzela bramki w ostatnich minutach?

- Gramy zawsze do końca. Tym razem chyba zabrakło koncentracji. I wynik jest, jaki jest.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.