30-letni zawodnik włoskiej grupy Lampre zaszokował już wszystkich podczas prologu w Luksemburgu. Był trzeci. W przeddzień etapów w Pirenejach Lance Armstrong na pytanie francuskiej telewizji France 2: "Kto będzie dla Pana najgroźniejszym rywalem w górach?" odpowiedział: Beloki i Rumsas. Amerykanin nie myli się nie tylko na trasie, ale i w prognozach.
Litwin przyjeżdżał w dotychczasowych górskich etapach w czołówce. Wielką formę pokazał w niedzielę na podjeździe pod Mont Ventoux. Zajął w nim co prawda piąte miejsce i przyjechał za Armstrongiem, ale wyprzedził byłego lidera wyścigu Hiszpana Igora Gonzaleza de Galdeano i obecnego wicelidera Josebę Belokiego. Dało to Rumsasowi awans na trzecią lokatę w klasyfikacji generalnej.
Jesienią 1995 roku Rumsas podpisał pierwszy zawodowy kontrakt. Drugą stroną zawierającą umowę był Piotr Kosmala zakładający wtedy grupę zawodową Mróz Borek Wielkopolski, dziś trener kadry polskich szosowców i nadal dyrektor sportowy Mroza. - Wypatrzyłem go, bo był drugi w Wyścigu Solidarności, a przedtem dobrze pojechał w Tour de Pologne, w którym wyprzedził go tylko Darek Baranowski - opowiada Kosmala.
Ale w 1995 roku Rumsas nie był już kolarzem. Handlował samochodami. Sprowadzał je z Niemiec i sprzedawał na Litwie. - Dobrze mu szło, bo trudno było mi go namówić, żeby znowu zaczął jeździć - podkreśla Kosmala.
W tym samym roku Litwin miał propozycję również z grupy US Postal. Nie była to jednak jeszcze wielka ekipa z Armstrongiem w składzie. Amerykańska drużyna dopiero powstawała, a jej założycielem był polski trener Edward Borysewicz. Miał do wyboru dwóch litewskich kolarzy - Remigiusa Lupeikisa i Rumsasa. Wybrał Lupeikisa, który kariery w Postal nie zrobił. Dziś jeździ zresztą w Mrozie.
Rumsas zrezygnował jednak z samochodów i w 1996 roku zadebiutował w zawodowym peletonie w barwach Mroza. - Szybko się zaadaptował w grupie. Nauczył się polskiego. Byłem z niego bardzo zadowolony. On reprezentował typ rosyjskiej szkoły kolarskiej. Był dobry jako lider i jako pomocnik - w zależności czego było nam potrzeba - tłumaczy Kosmala.
W Mrozie Rumsas jeździł przez cztery lata. Na mistrzostwach świata w 1998 roku w Valkenburgu zajął miejsce w pierwszej dziesiątce. Rok później wygrał wyścig Settimana Bergamasca we Włoszech. - Chciał już od nas odejść po Valkenburgu. Gdy tak dobrze pojechał we Włoszech, było pewne, że się z nami rozstanie. Miał kilka propozycji z Włoch - mówi Kosmala.
Po Mrozie nową grupą Litwina była Fassa Bortolo. - Jeżeli nasz budżet wynosi 2 miliony złotych, a takiej grupy jak Fassa 6-7 milionów dolarów, to o tę różnicę w budżetach proporcjonalnie wzrosły jego zarobki - opowiada dyrektor Mroza.
W 2000 roku Rumsas wygrał m.in. zaliczany do Pucharu Świata wyścig Giro di Lombardia. Ubiegły rok miał trochę słabszy. Nie wystartował w Tour de France, czym był bardzo rozczarowany i co zaważyło nieco na opuszczeniu Fasso Bortolo.
W tegorocznym Tour de France Rumsas nie wystartował wcale jako lider ekipy. Ale po prologu w Luksemburgu okazało się, że w Lampre jest najsilniejszy. - Ma duże szczęście, że jeździ we włoskiej grupie, gdzie nie ma wybitnych kolarzy. Zawsze zachodnim grupom jest niezręcznie, gdy ich liderem zostaje tak jak w tym wypadku Litwin. Oni wolą Francuza czy Belga, bo to się bardziej medialnie sprzedaje - mówi Kosmala. - Gdyby Rumsas był w hiszpańskiej grupie, nie znalazłby się tak wysoko w klasyfikacji. Ani iBanesto.com, ONCE, ani Kelme nie pozwoliłyby mu na tak swobodną jazdę. Takie są prawa w kolarskim peletonie. W Lampre pokazał, jaki jest mocny, i że jest w stanie pracować sam na siebie, co szefowie musieli szybko zaakceptować.