Sprawa Iversona: Więzień nr 948473

Poszukiwania żony z bronią w ręku mogą go kosztować nawet 70 lat więzienia. Ale Allen Iverson nie zamierza się tym przejmować. W ostatnią sobotę urządził trwające do świtu wielkie party. Historia byłego członka ulicznego gangu, najlepszego strzelca NBA ostatniego sezonu.

Filadelfia oszalała. W cień został zepchnięty pościg za Osamą ben Ladenem i kryzys na Wall Street. 24 godziny na dobę wałkuje się przebieg i możliwe następstwa nocy, po której jednemu z najlepszych koszykarzy świata grozi 70 lat więzienia.

Allen Iverson poślubił Tawannę w zeszłym roku, parą byli od czasów szkoły średniej w Hampton w Wirginii. On, wychowany w slamsach i rozbitej rodzinie, lokalna gwiazda koszykówki i futbolu, członek murzyńskiego gangu. Ona - pochodząca z zamożnej rodziny "czarna księżniczka z przedmieścia" (ojciec wojskowy, matka właścicielka salonu piękności). Teraz mówi się, że ten związek od początku był skazany na porażkę. A w Filadelfii każdy ma coś do powiedzenia na temat tej pary - ksiądz, który im udzielał ślubu, koleżanki z klasy, człowiek, który niedawno sprzedał im za 2,4 mln dolarów rezydencję pod Filadelfią, sprzedawcy z butików, gdzie Tawanna robi zakupy, i barmani z lokali, gdzie bywa Allen. Oraz zastępy psychologów, socjologów, ekspertów od naprawiania małżeństw, organizacje ochrony praw molestowanych żon...

Kłótnia i pościg

1 lipca w nocy kłótnia trwała już dwie godziny, gdy wreszcie Allen Iverson wyrzucił nagą żonę na dwór. Podobno już po raz trzeci w ostatnim czasie. Ta ukryła się w swoim cadillacu escallade. Allen wypadł za nią, a gdy nie chciała wysiąść, zaczął walić w karoserię. Jakimś twardym przedmiotem (jak twierdzi policja, kijem bejsbolowym lub metalowym prętem) wybił przednią i boczną szybę. Tawanna odjechała. Gdy następnego dnia nie wróciła, Allen znów dostał szału i zaczął jej szukać po całym mieście.

O godz. 3 w nocy 3 lipca wpadł do mieszkania swojego kuzyna Shauna, o którym wiedział, że zaopiekował się Tawanną. W mieszkaniu nie zastał ani żony, ani kuzyna, jedynie śpiących kolegów Shauna. Obudził 21-letniego Charlesa Jonesa. - Gdzie moja żona? Gdzie Shaun? Ktoś dzisiaj zginie i na pewno to nie będę ja - krzyczał, pokazując wsadzony za pasek duży czarny pistolet.

Kazał Jonesowi zadzwonić do kuzyna i żony. - Powiedz im, że mają tu przyjechać, że przystawiam ci pistolet do głowy - krzyczał Iverson. Gdy Jones połączył się z Tawanną, Allen wyrwał mu słuchawkę. - Jak tu zaraz nie przyjedziesz, to pozabijam ich wszystkich. Myślisz, że żartuję? Nie zmuszaj mnie, bym na nich musiał ci coś udowodnić!

Tawanna rozłączyła się. Wściekły Iverson starannie wytarł słuchawkę telefonu, ścierając odciski palców, zabrał stojące na półce zdjęcie ze swojego ślubu z Tawanną i wybiegł z mieszkania. Przed wyjściem zapowiedział Jonesowi, że może jeszcze tam wróci. I żeby nie próbowali dzwonić na policję.

Potem pojechał do hotelu Marriott, gdzie, jak podejrzewał, zresztą słusznie, zamieszkała Tawanna z jego kuzynem. Ze zgaszonymi światłami krążył długo po hotelowym parkingu. Towarzyszący mu wujek spytał pilnujących parkingu ochroniarzy, czy nie widzieli samochodu z powybijanymi szybami. Nie widzieli. Iverson niczego nie znalazł i odjechał. Tawanna wróciła do domu prawdopodobnie tego samego dnia i para najwyraźniej się pogodziła (lub sprawiała takie wrażenie).

Dochodzenie

Dopiero dziesięć godzin później Charles Jones zadzwonił na policję. Powiedział, że Allen Iverson włamał się do mieszkania i groził mu bronią. Policja przesłuchiwała go kilka razy i dopiero wtedy skontaktowała się z koszykarzem. Przeszukanie pod okiem stacjonujących już wtedy przed rezydencją Iversona tabunów dziennikarzy zajęło ponad dwie godziny. Szukano przede wszystkich broni, ale także zdjęć zabranych przez Iversona oraz rachunków z warsztatu samochodowego, gdzie następnego dnia po awanturze wstawiono nowe szyby do cadillaca Tawanny. Znaleziono wszystko oprócz broni, co jest kluczowe dla dalszego przebiegu sprawy. Policja odholowała też do policyjnych laboratoriów oba samochody - Allena i Tawanny. Oba takie same - Cadillac Escalade. Ten terenowo-sportowy wóz jest najmodniejszy wśród amerykańskich gwiazd sportu.

Areszt domowy

W piątek 12 lipca wydano jednak nakaz aresztowania koszykarza. Przedstawiono mu aż 14 zarzutów, w tym cztery naprawdę poważne zarzuty kryminalne, m.in. wejście do cudzego mieszkania bez zezwolenia, grożenie bronią, grożenie śmiercią. W sumie gdyby sąd skazał go na podstawie tych zarzutów, groziłoby mu maksymalnie 70 lat więzienia.

Iversona nie zatrzymano jednak w areszcie natychmiast po wydaniu nakazu. Gwiazdor wynajął najdroższego i najlepszego adwokata w Filadelfii Richarda Sprague'a, który jest gwiazdą niemal równie wielką jak Iverson. Prawnik przebywał akurat na wakacjach w Europie i przez telefon załatwił, że koszykarz zostanie aresztowany dopiero po jego powrocie, we wtorek 16 lipca. Do tego czasu, na mocy umowy z prokuratorem, Iverson musiał pozostać w domu.

W spokojnej dotąd podmiejskiej dzielnicy, gdzie swoje rezydencje ma wiele lokalnych sław, rozpoczął się trwający dzień i noc cyrk. Przed bramą ulicę blokowało kilkanaście wozów transmisyjnych stacji telewizyjnych nie tylko z Filadelfii, ale także z Wirginii, skąd pochodzą Allen i Tawanna. Godzinami obserwowano bawiące się za płotem lub kąpiące w basenie dzieci koszykarza, a mały szczeniak, którego rodzina Iversonów dostała w prezencie od znajomych, stał się najczęściej fotografowanym psem na świecie.

Do tego wszystkiego doszło jeszcze kilka radiowozów i policjanci gotowi aresztować Iversona, gdyby chciał opuścić areszt domowy. Ale Allen nie zamierzał nigdzie jechać. Wręcz przeciwnie. W sobotę urządził trwające do świtu wielkie party, które słychać było w całej okolicy. Nad ranem zrobiono mu zdjęcie, gdy kłóci się przed domem z jakąś starszą kobietą.

Napięcie przy bramie zwiększało się tylko wówczas, gdy ktoś wyjeżdżał lub wjeżdżał do rezydencji. - Muszę skoczyć do sklepu po żarcie. Chcecie coś? - spytała ze śmiechem ciotka Allena tłum celujących w nią obiektywami reporterów. A wracając, podała im przez okno torbę z popcornem.

W celi

Wreszcie o 5 rano 16 lipca do rezydencji wkroczyła policja. Przewieziono go na komendę miejską w Filadelfii. Tam musiał przejść całą procedurę, którą przechodzi każdy aresztowany. Jak ujawniła filadelfijska policja, zarabiający w sumie ponad 20 mln dolarów rocznie koszykarz był siódmy w kolejce do rejestracji, gdzie sprawdzano jego przeszłość kryminalną, i 18. w kolejce do przesłuchania. Pobrano odciski palców, zrobiono też rutynowe zdjęcie z numerem sprawy (948473) do policyjnej kartoteki. Potem do celów identyfikacyjnych sfotografowano mu wszystkie 21 tatuaży na całym ciele.

Po złożeniu wyjaśnień Iverson wraz z również aresztowanym swoim wujkiem musiał czekać na formalne przesłuchanie sądowe, na którym sędzia wyznacza (lub nie) kaucję. W Filadelfii nie trzeba jechać po to do sądu. W sali sądowej siedzi tylko sędzia, który widzi aresztowanego na monitorze wideo. Po 11 godzinach spędzonych na komendzie koszykarz stanął przed kamerą i sędzia Abraham Polokoff wyznaczył standardową kaucję 10 000 dolarów, uznając, że nie ma niebezpieczeństwa, by Iverson uciekł przed wymiarem sprawiedliwości.

Allen wrócił do domu, do żony.

Fryzjer: Allen, jak mogłeś?

W dniu aresztowania Iverson wyglądał fatalnie. Jego znak firmowy, naśladowany przez tysiące fanow - misternie splecione włosy - kompletnie zaniedbane. Ludzie, uważający go za symbol stylu "cool" aż jęknęli, gdy zobaczyli zdjęcie Allena wykonane do policyjnej kartoteki, a potem opublikowane w gazetach w całej Ameryce.

Natychmiast odezwała się była fryzjerka Iversona: - Rozumiem, że to była 5 nad ranem, rozumiem, że ostatnie tygodnie miał ciężkie. Ale jak on mógł tak wyglądać? Zwykle robiłam mu fryzurę 3-4 razy w tygodniu, 2 razy poza sezonem. A teraz wygląda, jakby dwa tygodnie nikt się nim nie zajmował!

Co mu grozi?

W chwili obecnej wygląda na to, że może wyjść z całej sprawy cało. Jeśli policja nie znajdzie broni ani nowych świadków, prokurator będzie miał raczej za mało dowodów, by przekonać ławę przysięgłych i uzyskać wyrok skazujący.

- Jeśli nie znajdą pistoletu, a pewnie już nie znajdą, cała sprawa zostaje zredukowana do wzajemnych oskarżeń typu "on powiedział, ona powiedziała" - mówi jeden z adwokatów z Filadelfii, cytowany przez dziennik "Philadelphia Inquirer". - Napadnięty mężczyzna zezna jedno, Iverson drugie. Od ławy przysięgłych zależy, komu przyzna rację. A nie sądzę, by w Filadelfii udało się zebrać ławę przysięgłych, która skaże idola całego miasta w sytuacji tak wątpliwej dowodowo.

Gdyby jednak do tego doszło, koszykarz musiałby iść do więzienia przynajmniej na kilka lat. Sixers mogliby rozwiązać kontrakt, a komisarz NBA pewnie by go zdyskwalifikował.

Jeśli jednak sąd go nie skaże, to raczej ani klub, ani liga nic mu nie zrobią.

Ciekawa jest postawa firmy Reebok, która ma "dożywotni" kontrakt z Iversonem. Poważne korporacje zwykle dystansowały się od gwiazd, którym stawiano zarzuty kryminalne i natychmiast zrywały kontrakty. Jednak Reebok uznał, że Iverson jest dla nich zbyt ważny (rocznie towary z nim związane przynoszą firmie 150 mln dolarów). Firma odrzuca wszelkie zarzuty w stosunku do koszykarza, twierdząc, że sprawa jest rozdmuchana ze względu na bogactwo i popularność Allena.

Siła wizerunku

Czy cała sprawa zaszkodzi Iversonowi z marketingowego punktu widzenia? O dziwo, wszyscy eksperci twierdzą zgodnie, że raczej nie. Publiczny image tego zawodnika opierał się bowiem dotąd na męskiej twardości, akcentowaniu przywiązania do subkultury gangów, w której arogancja i lekceważenie kobiet są podstawą. Sprawa, która np. Michaelowi Jordanowi zrujnowałaby kompletnie wizerunek, w przypadku Iversona wręcz może uczynić go jeszcze bardziej popularnym.

Kibice i media w Filadelfii już nie mogą się doczekać listopada i pierwszych meczów nowego sezonu. Allen szalejący na boisku, a na trybunach, jak zawsze, skromnie uśmiechnięta żona.

Iverson w NBA

wybrany w drafcie 1996 r. przez 76ers z numerem 1

debiutant sezonu 1996/97 (Rookie of the Year)

sezon 1998/99 - król strzelców NBA (26,8 pkt/mecz).

sezon 2000/01 - tytuł MVP (najlepszy zawodnik) ligi NBA, król strzelców, MVP Meczu Gwiazd, doprowadza Sixers do finału, gdzie przegrywają z Lakers 1:4.

16 stycznia 2001 rekord kariery - 58 pkt. w meczu z Rockets.

sezon 2001/02 - król strzelców (średnia 31,4 pkt. na mecz). Najwięcej w lidze minut spędzonych na boisku (41,5 min/mecz) i lider przechwytów (2,8).

Pieniądze Iversona

Iverson ma podpisany siedmioletni kontrakt z Philadelphia 76ers wart 70 mln dolarów. Na jego mocy klub ma mu jeszcze do wypłacenia 40 mln w ciągu najbliższych trzech lat.

W 1996 roku, jako rookie, podpisał 10-letni kontrakt z firmą Reebok wart 48 mln dolarów. W listopadzie 2001 roku umowę renegocjowano tak, że kontrakt stał się "dożywotni". Nieoficjalnie mówi się o sumie 85 mln dolarów.

Oprócz tego zarabia jeszcze kilka milionów rocznie dzięki kontraktom z firmami produkującymi gry komputerowe, napoje, wytwórniami płytowymi i innymi.

Mercedesy dla kolegów

Nowojorski "Daily News" przy okazji sprawy Iversona opisał niedawną sytuację z jego życia.

Allen wydaje masę pieniędzy nie tylko na siebie i swoją rodzinę, ale również na armię przyjaciół i dawnych znajomych. Kilku z nich, mieszkańcom Hampton w Virginii, skąd pochodzi, i gdzie nadal mieszka jego matka, kupił mercedesy. W zamian chciał tylko, by czasem gdzieś ją podwozili. Pewnego razu umówił się, że koledzy przywiozą matkę do Filadelfii na mecz Sixers. Gdy przez kilka godzin matka nie przyjeżdżała, Allen zaniepokoił się. Wreszcie zadzwoniła i powiedziała, że jego koledzy nie mogli jej przywieźć, bo zapomnieli, gdzie poprzedniego dnia zostawili swojego mercedesa. Ale nic się nie stało, bo poszła do pobliskiego dealera samochodowego Lincoln Mercury, kupiła właśnie lincolna navigatora i za chwilę przyjedzie.

- Kosztował tylko 53 tysiące - powiedziała Allenowi mama. - Zapłaciłam gotówką.

Sprawa Iversona na żywo 24 godziny na dobę:

www.philly.com

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.