Cezary Trybański coraz bliżej NBA!

Cezary Trybański jest coraz bliżej podpisania kontraktu w NBA. Co najmniej sześć klubów chce, aby w najbliższych dniach ćwiczył pod opieką ich trenerów. Prezes New York Knicks Scott Layden i legenda NBA Kevin McHale osobiście pofatygowali się do Cleveland, żeby zobaczyć Polaka w akcji

Cezary Trybański coraz bliżej NBA!

Cezary Trybański jest coraz bliżej podpisania kontraktu w NBA. Co najmniej sześć klubów chce, aby w najbliższych dniach ćwiczył pod opieką ich trenerów. Prezes New York Knicks Scott Layden i legenda NBA Kevin McHale osobiście pofatygowali się do Cleveland, żeby zobaczyć Polaka w akcji

Wygląda na to, że o Trybańskiego, który w polskiej lidze był tylko rezerwowym i nigdy nie zagrał w oficjalnym meczu naszej reprezentacji, biją się najsłynniejsze kluby NBA. We wtorek 23-letni środkowy (216 cm wzrostu), były zawodnik Blach Pruszyński Pruszków, przechodził w Cleveland w stanie Ohio testowy trening w obecności przedstawicieli dziewięciu klubów NBA - Minnesota Timberwolves, New York Knicks, Indiana Pacers, Sacramento Kings, Memphis Grizzlies, Miami Heat, Toronto Raptors, Portland Trail Blazers i San Antonio Spurs. Według naszych informacji zaraz po tym sprawdzianie co najmniej sześć klubów wyraziło chęć przeprowadzenia kolejnych - tym razem już indywidualnych - testów z Trybańskim. - Naszym celem jest podpisanie kontraktu, co zgodnie z przepisami NBA może nastąpić najwcześniej 16 lipca. Jestem przekonany, że Cezary tego lata stanie się zawodnikiem jednego z tych dziewięciu klubów - mówi agent Polaka, mieszkający w Cleveland Mark Termini.

Trybański zrobił we wtorek dobre wrażenie na przedstawicielach klubów NBA. - Jak na zawodnika swojego wzrostu pokazał znakomite umiejętności koszykarskie i koordynację. Głównym problemem jest jego szczupła budowa, co powoduje, że jeszcze nie jest gotowy do gry w NBA. Ale kilka klubów jest zainteresowanych podpisaniem z nim rocznego kontraktu i powolnym wprowadzaniem na poziom NBA. Był pomysł, żeby podpisać z Polakiem umowę i pozwolić mu grać przez rok w Europie, gdzie mógłby spędzać na boisku sporo minut. Ale jego agent zapowiedział, że w żadnym wypadku nie pozwoli Trybańskiemu na powrót do Europy - powiedział "Gazecie" przedstawiciel New York Knicks, który chciał pozostać anonimowy.

Knicks pilnie potrzebują centra i bardzo poważnie myślą o zatrudnieniu Polaka. To właśnie jeden z dyrektorów tego klubu Sedric Toney "odkrył" Trybańskiego, gdy ten w zeszłym roku trenował w stanie Ohio (został tam wysłany przez trenera pruszkowian Michalisa Kiritsisa za pieniądze klubu z Pruszkowa). Co niespotykane - specjalnie, żeby obejrzeć Polaka w akcji, do Cleveland udał się prezes Knicks Scott Layden. - Jako pierwsi byliśmy zainteresowani Cezarym, więc teraz mamy pierwszeństwo wyboru. Moi szefowie zastanawiają się obecnie, czy zaprosić Polaka do naszego zespołu na ligę letnią. Czy ma szanse na występy w NBA? Byłby to precedens, bo nieznany nikomu Europejczyk jeszcze nigdy tego nie dokonał. Ale NBA się zmienia i zawsze musi być ten pierwszy raz - mówi pracownik Knicks.

W Cleveland byli także inni ważni ludzie NBA. Nie zabrakło tym razem m.in. byłej gwiazdy Boston Celtics, a dziś prezesa Timberwolves Kevina McHale, który miesiąc temu zrezygnował z obserwowania podobnego treningu w wykonaniu Chińczyka Yao Minga, późniejszego numeru 1 w drafcie. Kluby z Sacramento (Wayne Cooper) i Memphis (Tony Barone) wysłały najważniejszych ludzi odpowiedzialnych za budowę składu zespołu. - Pozostałe kluby wysłały asystentów trenerów lub poszukiwaczy talentów, ale te cztery nazwiska to śmietanka NBA - mówi amerykański menedżer Trybańskiego.

Termini nie jest agentem z najwyższej półki NBA, ale od 16 lat pracuje już z zawodnikami i trenerami najlepszej ligi świata. Kiedyś był przedstawicielem trenera Wolves Flipa Saundersa, przez całą karierę opiekował się pięciokrotnym mistrzem NBA (w barwach Bulls i Lakers) Ronem Harperem. Jego klientami są obecnie m.in. najlepszy debiutant ostatniego sezonu Pau Gasol z Memphis Grizzlies, skrzydłowy Miami Heat Jim Jackson oraz center Seattle SuperSonics Calvin Booth, który mimo przeciętnych umiejętności rok temu podpisał sześcioletni kontrakt na sumę 34 milionów dolarów. Termini wie więc, jak dobrze sprzedać swoich podopiecznych. O Trybańskiego też chyba zadba.

Rozmowa z Markiem Terminim, agentem Trybańskiego

Najpierw kontrakt

Jak wypadł wtorkowy trening Trybańskiego w obecności przedstawicieli klubów NBA?

- Bardzo dobrze. Cezary potwierdził to, co spowodowało tak duże zainteresowanie jego osobą. Jest koszykarzem o znakomitym wzroście, bardzo sprawnym, mającym już sporo umiejętności i dobrze rzucającym. Pokazał się z jak najlepszej strony.

Jakie dalej ma pan plany związane z polskim koszykarzem?

- Ciągle jesteśmy na początku drogi Trybańskiego do NBA. W najbliższych dniach uda się on na kolejne testy już do miast zainteresowanych zespołów. Nie interesuje mnie wstawienie Cezarego do składu zespołu złożonego z koszykarzy marzących o grze w danym zespole i uczestniczącego w letnich ligach. Pozwole mu na treningi z konkretną dryżyną dopiero, kiedy podpiszemy kontrakt.

Czy to normalne żądanie w przypadku nieznanego zawodnika starającego się dopiero o pracę w NBA?

- Wszystko zależy od konkretnego przypadku. Patrząc na to, jakie jest zainteresowanie tym zawodnikiem, myśle że taki warunek jest rzeczą normalną. Zresztą te kluby, z których ludzie byli w Cleveland, wiedzą, że tak chcemy rozwiązać tę sytuację. I nadal są zainteresowane Cezarym.

Czy pańskim celem jest roczny, minimalnej wysokości [365 tys. dolarów za rok gry - przyp. ar] kontrakt dla Trybańskiego?

- Nie będę tego komentował.

Jak zaczęła się pana współpraca z Trybańskim?

- Kiedy był tutaj rok temu poznałem go i uznałem, że ma potencjał i talent na miarę NBA. Postanowiłem zaprosić go w tym roku, wiedziałem, że kończy mu się kontrakt i będzie wolnym zawodnikiem. Teraz pokazuje, że poczynił postępy, a zainteresowanie nim ze strony klubów NBA potwierdza, że nie pomyliłem się w ocenie jego umiejętności.

Czy to prawda, że nie pozwoli pan Trybańskiemu na powrót do Europy?

- Na podstawie tego co się obecnie dzieje uważam, że w najbliższym sezonie Cezary będzie zawodnikiem NBA. Nie jest to jeszcze na 100 procent pewne, ale zainteresowanie jest naprawdę spore. On zostanie w Ameryce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.