Zobacz gola Rudnevsa i trafienie Iaquinty ?
Trudno rozstrzygać, czy mecz w ogóle powinien się odbyć. Jeszcze kilkadziesiąt minut przed godz. 21.05 i pierwszym gwizdkiem, wszyscy spoglądali na termometr. Gdyby wskazał temperaturę -15 st. C spotkanie mogło być przełożone. Było "tylko" -13. Sędzia zdecydował, że piłkarze jednak zagrają.
Awans Lecha bez precedensu, ale mecz w takich warunkach to kpina! Już w 12. min kibice zapomnieli o przeraźliwym zimnie. Sławomir Peszko wywalczył rzut rożny, Semir Stilić kopnął piłkę z narożnika boiska prosto na głowę Artjomsa Rudnevsa, a Łotysz pokonał Alexandra Manningera. Tak jak w połowie września w Turynie Lech prowadził z Juventusem znów po golu blondwłosego Rudnevsa. Gol był niezwykle cenny, bo Włosi agresywnie zaczęli mecz. Wiedzieli, że tylko wygrana w Poznaniu daje im nadzieje na pozostanie w grze o wyjście z grupy. Poznaniacy walczyli o co najmniej remis, a tu szybko objęli prowadzenie. I to po stałym fragmencie gry, na które poświęcili sporo czasu na ostatnim przedmeczowym treningu.
Gol dodał im na krótko pewności siebie. Jeszcze przez kilkanaście minut mądrze utrzymywali się przy piłce i nie pozwalali Juve na groźne ataki. Przed przerwą Włosi kilka razy zagrozili jednak bramce Krzysztofa Kotorowskiego. W 33. min bramkarz Lecha obronił strzał z rzutu wolnego Alessandro Del Piero a po chwili także dobitkę.
Lechici nie byli w stanie groźnie kontratakować, bo w obronę było zaangażowanych zbyt wielu poznańskich piłkarzy.
Szybko jednak mecz przestał przypominać klasyczne wydarzenie piłkarskie. Opady śniegu gęstniały i boisko jeszcze przed przerwą zrobiło się białe. Na ubitym przez zawodników śniegu toczyła się bardziej walka o utrzymanie równowagi niż pojedynek na to, kto lepiej kopnie piłkę. Dla broniącego wyniku Lecha to były warunki idealne.
Rudnevs w Juve? Szybko klubu nie zmieni! Już po przerwie, gdy piłkarze grali pomarańczową piłką, wysocy obrońcy Juventusu Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci dwa razy popełnili fatalne błędy. W pierwszym przypadku dało to Marcinowi Kikutowi sytuację sam na sam z bramkarzem, ale rezerwowy Lecha nie trafił w bramkę. Na białym boisku nie było już wówczas Rudnevsa, którego Jose Bakero zdjął po godzinie. Przekaz był jasny - poznaniacy mieli przede wszystkim bronić wyniku.
Takie podejście omal nie zemściło się na hiszpańskim trenerze Lecha. W 84. min jego gracze popełnili błąd w środku pola. Najbardziej efektowny gracz Juventusu Milos Krasić podał do Iaquinty, a ten pokonał Kotorowskiego. Rozpoczęła się rozpaczliwa obrona wyniku, który wciąż dawał Lechowi awans. Jeszcze w doliczonym czasie gry Włosi mieli świetną szansę (z bliska głową strzelał rezerwowy Alberto Libertazzi), a gdy Kotorowski złapał piłkę po dośrodkowaniu Del Piero w 94. min sędzia zakończył mecz.
Przy jednoczesnym zwycięstwie Manchesteru City nad Salzburgiem Lech spadł co prawda na drugie miejsce w grupie, ale wiadomo już, że nikt go nie wyprzedzi. Z gry o awans odpadł Juventus, który żadnego z pięciu meczów nie przegrał!
Zimowa Liga Europejska (galeria)
O meczu Lech - Juventus ? czytaj tutaj