Holyfield wraca w sobotę na ring

W sobotę na ring wraca jeden z najbardziej utytułowanych bokserów wagi ciężkiej Evander Holyfield. Jednak ciężko mu będzie wygrać w Atlantic City. Jego rywal Hasim Rahman nigdy jeszcze nie był tak lekki.

Holyfield wraca w sobotę na ring

W sobotę na ring wraca jeden z najbardziej utytułowanych bokserów wagi ciężkiej Evander Holyfield. Jednak ciężko mu będzie wygrać w Atlantic City. Jego rywal Hasim Rahman nigdy jeszcze nie był tak lekki.

Podczas oficjalnego ważenia bokserów, na które Holyfield oraz Rahman zostali wprowadzeni przez Cezara, Kleopatrę i obstawę centurionów, wszyscy obecni przeżyli duże zaskoczenie. Rahman ważył 101 kg - o 5,5 kg mniej niż w listopadzie ub. roku, gdy został znokautowany przez Lennoksa Lewisa i stracił zdobyte kilka miesięcy wcześniej, także po walce z Brytyjczykiem, tytuły mistrza świata federacji WBC i IBF.

- No, to teraz nic tylko łapać właściwy rytm i wygrywać, wygrywać, wygrywać... - rozmarzył się Rahman. - Bo tak: miałem przewagę siły, teraz zyskałem też przewagę szybkości - dodał.

Rahman nie tylko schudł, ale także zmienił trenera. Po raz pierwszy w jego narożniku pojawi się 75-letni Bouie Fisher, znany jako trener niekwestionowanego mistrza świata wagi średniej Bernarda Hopkinsa.

- Hasim wierzył dotychczas tylko w swoją siłę. Ja starałem się nauczyć go, by dodatkowo - przed wykorzystaniem jej - jeszcze trochę pomyślał - stwierdził Fisher.

39-letni Holyfield (waży 97,2 kg) nie przejmuje się ewentualną przewagą Rahmana. - Nie ma szans, i tak go nie znienawidzę - komentuje wypowiedzi rywala i zapowiada, że sobotni pojedynek to początek jego drogi po piąty tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. Natomiast promotor Don King przekonuje, że walka Holyfield - Rahman wyłoni najbardziej godnego kandydata do meczu ze zwycięzcą pojedynku Tyson - Lewis (8 czerwca, Memphis). Jednak to tylko jego pobożne życzenie. Najpierw zapewne dojdzie do rewanżu Lewis - Tyson, a potem pierwszym w kolejności do zmierzenia się z Lewisem lub Tysonem będzie - jak zapowiadają szefowie światowej federacji IBF - Chris Byrd. Holyfield lub Rahman będą mogli walczyć o tytuł nie wcześniej niż w 2003 r.

Kibice także nie za bardzo wierzą, że w Atlantic City obejrzą mecz stulecia. Jeszcze w czwartek w kasach było do kupienia 3 tys. - z 12 tys. - biletów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.