Bohaterowie nowego stulecia - wschodzące gwiazdy NBA

Koniec wieku to także koniec dekady. Nie ma lepszej okazji do podsumowania i prognozowania. Tym bardziej że w NBA w ostatnich 20 latach wszystko układało się właśnie dekadami.

Bohaterowie nowego stulecia - wschodzące gwiazdy NBA

Koniec wieku to także koniec dekady. Nie ma lepszej okazji do podsumowania i prognozowania. Tym bardziej że w NBA w ostatnich 20 latach wszystko układało się właśnie dekadami.

Czy to będzie ich dekada? W 2010 roku będą mieli 32 lata - najlepszy wiek na sukcesy w koszykówce.

W ostatnich 20 latach wszystko w NBA układało się właśnie dekadami. Mieliśmy więc dekadę lat 1981-90, w której koszykówka NBA zdobyła rekordową popularność, stając się grą ogólnoświatową. W której cały świat pasjonował się pojedynkami Los Angeles Lakers Magica Johnsona (cztery tytuły) i Boston Celtics Larry'ego Birda (trzy razy mistrzostwo). W której gdzieś tam, w drugim jeszcze planie, dojrzewał talent Michaela Jordana.

Potem była dekada 1991-2000, w której komercyjny sukces skonsumowano na wszystkie sposoby. W której MJ i jego Chicago Bulls wygrali sześć razy na dziesięć możliwych. A jak sami twierdzą, gdyby ich nie rozpędzono w 1999 roku, mogliby wygrać jeszcze więcej.

Jaka będzie następna dziesięciolatka, 2001-10? Na pewno pełna efektownych akcji, bo to teraz najbardziej liczy się w koszykówce. Kto będzie wygrywał? Może któryś z 14 gwiazdorów przyszłości, których przedstawiamy poniżej. Żaden z nich nie ma jeszcze 23 lat, a więc właściwie kształtują się jeszcze jako koszykarze.

Braliśmy pod uwagę tylko graczy o wieku 22 lat i młodszych. W końcu to oni w 2010 roku będą mieli 32 lata - najlepszy wiek na sukcesy w koszykówce. Stąd nie kwalifikowali się do naszych rozważań m.in. Tim Duncan (24 lata) i tegoroczny debiutant numer 1 Kenyon Martin (23 lata).

Baron Davis

Charlotte Hornets, rocznik 1979, rozgrywający. Statystyki 2000/01: 39,0 min, 43,3 proc. rzutów z gry, 34,4 za trzy, 5,5 zbiórki, 7,1 asysty, 13,6 punkty.

Hornets są nieoczekiwanie jedną z czołowych drużyn na Wschodzie NBA, także dzięki postępom tego gracza. Rok temu wybrany z nr 3 w drafcie, wielu rozczarował. Teraz wszedł do pierwszej piątki i gra znakomicie.

Elton Brand

Chicago Bulls, rocznik 1979, skrzydłowy. Statystyki 2000/01: 38,6 min, 46,2 z gry, 10,0 zb., 19,2 pkt.

Statystyki ma nieco słabsze niż przed rokiem, ale jeszcze wiele lat gry na wysokim poziomie przed nim. Tylko czy będzie potrafił poprowadzić gdziekolwiek młode Byki?

Dirk Nowitzki

Dallas Mavericks, rocznik 1978, skrzydłowy. Statystyki 2000/01: 35,7 min, 48,8 z gry, 41,1 za trzy, 81,4 wolne, 8,3 zb., 20,3 pkt.

Z tej grupy koszykarzy-młodzieżowców może być drugim największym talentem obok Kobe Bryanta. Co roku robi postępy, a przecież także po debiucie w NBA mówiono o rozczarowaniu. Jak na gracza o wzroście ponad 210 cm jest bardzo wszechstronny i znakomicie rzuca.

Larry Hughes

Golden State Warriors, rocznik 1979, obrońca. Statystyki 2000/01: 38,7 min, 38,0 z gry, 5,9 zb., 4,8 as., 17,8 pkt.

Szalony obrońca Golden State wiele - dobrych i złych rzeczy - nauczył się podczas 1,5 roku gry u boku Allena Iversona. Ten sezon ma mniej udany niż poprzedni, kiedy stał się liderem Warriors, ale to głównie dlatego, że akurat z opóźnieniem eksplodował talent innego Wojownika Antawna Jamisona.

Steve Francis

Houston Rockets, rocznik 1978, rozgrywający. Statystyki 2000/01: 39,0 min, 46,4 z gry, 40,9 za trzy, 89,3 wolne, 6,1 zb., 6,2 as., 18,7 pkt.

Statystyki ma niesamowite. Ale także ma zbawienny wpływ na zespół, który jeszcze niewiele ponad rok temu był ekipą Olajuwona, Pippena i Barkleya. Kto teraz o nich pamięta, skoro staruszków zmienił efektownie grający "Steve Wonder", jak go nazywają.

Jermaine O'Neal

Indiana Pacers, rocznik 1978, środkowy. Statystyki 2000/01: 32,0 min, 47,8 z gry, 9,3 zb., 2,52 bl., 13,2 pkt.

Niedługo może być prawie tak dobry jak jego imiennik (nie rodzina!) z Los Angeles Lakers. Po czterech latach na ławce Portland Trail Blazers wreszcie gra, i to gra znakomicie.

Jonathan Bender

Indiana Pacers, rocznik 1981, skrzydłowy. Statystyki 2000/01: 12,0 min, 33,3 z gry, 1,7 zb., 3,8 pkt.

Bender z kolei jeszcze nie gra. Ale ma talentu nie mniej niż trzej inni gracze, którzy tak jak on przeszli do NBA prosto ze szkół średnich - Bryant, Garnett i McGrady. Ich przykłady pokazują, że wybuch umiejętności następuję w trzecim roku gry wśród zawodowców. Czyli w następnym sezonie.

Lamar Odom

Los Angeles Clippers, rocznik 1979, skrzydłowy. Statystyki 2000/01: 36,5 min, 44,7 z gry, 33,7 za trzy, 7,8 zb., 4,7 as., 2,14 bl., 16,6 pkt.

Niebywale wszechstronny gracz jak na niskiego skrzydłowego. Miał być "leworęcznym Scottie Pippenem", ale na razie gra znacznie lepiej niż Pippen w jego wieku. Czy jednak znajdzie swojego Michaela?

Kobe Bryant

Los Angeles Lakers, rocznik 1978, obrońca. Statystyki 2000/01: 41,5 min, 47,3 z gry, 34,3 za trzy, 87,1 wolne, 5,1 zb., 4,8 as., 29,8 pkt.

Nowy MVP ligi - tak przynajmniej wynika z dotychczasowego przebiegu sezonu. Tylko z takim tytułem może zakończyć sezon zawodnik, który był w stanie z Shaquille'a O'Neala uczynić swojego pomocnika. Czy skończy się to konfliktem? Zobaczymy. Wydaje się, że Kobe jest w NBA od wieków, a przecież ma tylko 22 lata!

Tracy McGrady

Orlando Magic, rocznik 1979, obrońca. Statystyki 2000/01: 41,6 min, 45,3 z gry, 7,8 zb., 4,6 as., 26,2 pkt.

O krok za Kobem. Głównie dlatego, że nie ma na koncie żadnych sukcesów zespołowych. Ale za to co za statystyki w tym sezonie! Zamienił towarzystwo Vince'a Cartera w Toronto na Granta Hilla w Orlando, ale korzystając z kłopotów ze zdrowiem tego drugiego, stał się pierwszoplanową gwiazdą Magic.

Mike Miller

Orlando Magic, rocznik 1980, skrzydłowy. Statystyki 2000/01: 20,2 min, 39,6 z gry, 38,8 za trzy, 3,6 zb., 7,5 pkt.

Jedna z rewelacji sezonu. Wszyscy pukali się w głowę, gdy Magic wybrali go z wysokim piątym numerze w drafcie, ale biały skrzydłowy pokazuje, że może być znaczącym graczem XXI wieku.

Shawn Marion

Phoenix Suns, rocznik 1978, skrzydłowy. Statystyki 2000/01: 37,7 min, 44,2 z gry, 10,8 zb., 15,3 pkt.

Szczupły skrzydłowy zbiera niemal wszystko, co spada obok kosza, i coraz lepiej rzuca. To on sprawił, że Tom Gugliotta po powrocie do zdrowia niemal całe mecze przesiaduje na ławce (gra zaledwie średnio 15 min). Ale trener Scott Skiles uważa, że tak dobrze grającego zawodnika jak Marion po prostu nie da się posadzić na ławce.

Rashard Lewis

Seattle SuperSonics, rocznik 1979, skrzydłowy. Statystyki 2000/01: 34,3 min, 51,0 z gry, 45,0 za trzy, 7,3 zb., 15,9 pkt.

W cieniu swoich starszych kolegów z Seattle wyrasta nowa gwiazda. Też wyszedł bezpośrednio ze szkoły średniej i też dwa lata czekał na swoją szansę. Teraz zadziwia skutecznością, zwłaszcza z dystansu (przy wzroście 208 cm!). Statystyki ma już lepsze od grającego podobnie i w tym samym klubie Vina Bakera.

Mike Bibby

Vancouver Grizzlies, rocznik 1978, rozgrywający. Statystyki 2000/01: 38,4 min, 45,7 z gry, 35,5 za trzy, 3,6 zb., 7,7 as., 15,4 pkt.

Zepchnięty na margines, bo gra w Kanadzie. Ale z roli rozgrywającego wywiązuje się świetnie. A że nie ma ich zbyt wielu w młodym pokoleniu, ma szansę być gwiazdą.

Adam Romański

Copyright © Agora SA