W niedzielę Vranković nie był już taki skuteczny (2/13 z gry) i dlatego też słabiej grała cała drużyna Prokomu. Tym razem Chorwata nie tylko lepiej pilnował Dainius Adomaitis, ale znakomicie pomagał mu w tym Wright. Inni zawodnicy Prokomu również nie mieli pomysłu na grę, brakowało go również trenerowi Kijewskiemu.
Ślask grał konsekwentnie, podobnie zresztą jak w sobotę, ale tym razem wrocławianie uniknęli błędów z końcówki tamtego meczu, a Prokom nie miał już tyle szczęścia. Właściwie od początku drugiej kwarty goście konsekwentnie powiększali przewagę. W 37. min było nawet 73:54 dla gości. - Nasz gra w drugiej połowie przypominała jakieś wariactwo, a Śląsk nas tylko punktował - powiedział po meczu skrzydłowy Prokomu Tomasz Wilczek.
W porównaniu z sobotnim meczem w Śląsku nie zagrał Aleksander Miłosierdow. Trener Urlep wyjaśniał, że stało się tak z powodów dyscyplinarnych. Podobno obaj pokłócili się po sobotnim spotkaniu.
Aż do niedzielnego wieczoru trwały dyskusje, kiedy ma odbyć się wrocławski mecz numer pięć. Śląsk chciał go zorganizować w piątek, bo wtedy mogła go pokazać telewizja. Jednak formalności nie zostały na czas załatwione, a sopocianie nie zgadzają się teraz zmienić wcześniej zaplanowanego terminu czwartkowego.
Gracz meczu: Dainius Adomaitis
trzy trójki w drugiej połowie
Kwarty: 16:15, 16:22, 16:20, 13:18.
Prokom: Jankowski 13, Gregov 10 (2), Vranković 10, Alexander 5, Maskoliunas 2 oraz Milicić 7 (1), Wilczek 6, Marković 5 (1), Ansley 3.
Idea: Wright 16, Adomaitis 16 (3), Zieliński 11 (1), Hawkins 9 (1), Szybilski 2 oraz Pacesas 10, Tomczyk 10, Adamek 0, Kożeniec 0.