Liga Mistrzów. Lech u bram fortuny

We wtorek mecz w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Jeśli Lech przejdzie Spartę Praga, zarobi 8,5 mln zł, ale naprawdę wielkie pieniądze czekają go po pokonaniu kolejnego przeciwnika. Za awans do fazy grupowej LM UEFA płaci 28,6 mln zł

Siedemnaście lat temu po raz ostatni "Kolejorz" próbował dostać się do Ligi Mistrzów i przegrał ze Spartakiem Moskwa 1:5. Od tej pory takie mecze jak dzisiejszy w Pradze były tylko marzeniem. Częściowo spełniło się dwa lata temu, gdy poznaniacy doszli do 1/16 finału Pucharu UEFA. - Rywale, z którymi tu graliśmy, nie są wcale słabsi od tych w Lidze Mistrzów - mówił ówczesny trener Lecha Franciszek Smuda.

Sparta nie wydaje się rywalem silniejszym niż wtedy Nancy, Deportivo czy Feyenoord. Inny jest jednak Lech. W środę z wielkimi kłopotami wyeliminował dopiero po rzutach karnych słabiutki azerski Inter Baku. Jeśli jednak teraz ktoś chciałby zagadnąć Jacka Zielińskiego o ten mecz, trener reaguje nerwowo: - Chcemy o nim zapomnieć. Skupiamy się na Sparcie.

Dla Czechów kłopoty Lecha z Interem Baku były nie mniejszym zaskoczeniem niż dla Polaków. Menedżer Sparty Jozef Chovanec nie lekceważy jednak mistrzów Polski. Podczas ostatniego meczu ligowego z 1.FC Slovacko Uherske Hradiste oszczędził kilku kluczowych graczy. Wśród nich byli Libor Sionko (wszedł po przerwie), Marek Matejovsky, Jiri Kladrubsky czy Kameruńczyk Leonard Kweuke. Nie było także młodego napastnika z Wybrzeża Kości Słoniowej Bony Wilfrieda. To gwiazda Sparty, jej najlepszy strzelec. Zdobył dwa gole w poprzedniej rundzie z Metalurgsem Lipawa, strzelił gola w pierwszym meczu ligowym z SK Hradec Kralove. Teraz uskarża się na ból mięśni brzucha, a lekarze Sparty dmuchają na niego i chuchają. Zdaniem dziennikarzy gazety "Lidove Nowiny" będzie gotowy do gry.

Najbardziej znany piłkarz Sparty to Tomas Repka. Obrońca z doświadczeniem z Fiorentiny i West Hamu, ale słynie z ostrej gry i jest nieobliczalny. Całe Czechy są zbulwersowane nagraniem ujawnionym po meczu ze Slovacko. Pokazuje ono, jak Repka - korzystając z nieuwagi sędziego - opluł rywala. Grozi mu dyskwalifikacja.

Największą gwiazdą mistrzów Czech jest jednak Chovanec - legendarny piłkarz Sparty z lat 80., potem gracz PSV Eindhoven. - Nie jestem trenerem - mówi. - To znaczy, nie jestem tylko trenerem.

To alfa i omega klubu, jak Alex Ferguson w Manchesterze United. Sparta jest bowiem zorganizowana na sposób angielski. Chovanec skupia w swych rękach funkcje prezesa, dyrektora sportowego i trenera. Ustala skład, bierze udział w większości konferencji prasowych i odpowiada za wyniki (treningi prowadzi Martin Hasek, znany bardziej z tego, że jest młodszym bratem Dominika - legendarnego bramkarza hokejowego).

Menedżer Sparty prowadził bez sukcesów reprezentację na Euro 2000 i w nieudanych eliminacjach do koreańskiego mundialu w 2002 r. To także niedoszły trener... Legii Warszawa. Miał ją objąć w 2004 r., ale zrezygnował w ostatniej chwili. Legia nazwała go wtedy niepoważnym. On nazwał niepoważną Legię. Niepoważną w tym sensie, że zupełnie źle zorganizowaną, gorzej niż czeskie kluby. Gdy teraz Chovanec mówi: - Znam dobrze Polaków i ich kluby. Wiem, czego można się po nich spodziewać - to brzmi to jak stwierdzenie: "nie boimy się Polaków".

Chovanec żongluje składem, bo czeska liga dopiero się zaczęła i wie, że ma w niej wiele czasu na odrabianie strat - inaczej niż w pucharach. Prażanie zdołali już rozegrać dwa mecze ligowe (plus spotkanie o Superpuchar Czech) - przegrali 1:2 z Hradcem Kralove i wygrali 2:1 ze Slovacko. - To, że gramy mecz pucharowy z Lechem trzy dni po meczu ligowym, to jakiś skandal - grzmiał w rozmowie z "Mlada Fronta Dnes".

Trener Lecha odwrotnie. Narzeka, że nie ma zbyt wielu okazji do gry, że polska liga bez sensu rozpoczyna rozgrywki tak późno (6 sierpnia), a nie ma na co czekać, skoro Polska nie grała na mundialu. - Brakuje nam gier. Pod tym względem Sparta ma przewagę - mówi Jacek Zieliński. W piątek zorganizował sparing z Górnikiem Zabrze, ale w środę "Kolejorz" musiał grać z Interem mecz z dogrywką i karnymi, więc z Górnikiem zagrali zmiennicy.

Przeciwko Sparcie w wyjściowym składzie nie zagra żaden z nich. Zabraknie też kontuzjowanego podstawowego pomocnika Tomasza Bandrowskiego i Jacka Kiełba. Kupiony kilka dni temu z Arki Gdynia napastnik Joel Tshibamba wejdzie do gry pewnie po przerwie jako zmiennik ciągle niegotowego na pełne 90 minut Artura Wichniarka.

Piłkarze Lecha muszą zapomnieć o Baku i że są bez formy

Nie będzie w telewizji Lecha? ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.