Mundial w 3D w Multikinie: Nadchodzi futbol powtórkowy

Multikino podczas mundialu w RPA oferowało pokazy meczów w kinie w formacie 3D. Byłem sceptyczny, ale zobaczyłem wielki futbol z zupełnie innej perspektywy.

3D jest wszędzie. Filmy w tym formacie to już niemal standard, a spanikowani reżyserzy dokładają "trzecie de" nawet do filmów nakręconych standardowo, co przynosi dość kiepskie skutki. W świecie sportowej telewizji trzeci wymiar jest najbliższą przyszłością. Nikt już nie pamięta, że HD właściwie w rok od Euro 2008 z praktycznie nieużywanego zmieniło się w wymagany standard. Teraz zapewne nie dłużej potrwa rewolucja 3D.

Oglądałem już polski mecz ligowy Wisła - Odra z ostatniej kolejki ostatniego sezonu prezentowany w Multikinie przez Canal+. Mundialowe transmisje to jednak coś innego, bo realizatorzy meczów z RPA poszli dalej w koncepcji, nie ograniczając się do dołożenia złudzenia trójwymiarowości do znanego z telewizji obrazu, ale wykorzystując to do swoich celów. Komu trzeci wymiar zaimponował w "Avatarze", będzie równie zachwycony.

Mecz z mundialu w 3D nie jest bowiem po prostu pokazywanym lepiej technicznie tym samym obrazem, który znamy z klasycznej telewizji. W tej technologii najlepiej sprawdzają się plany z "żabiej perspektywy", z nisko ustawionej kamery, która dzięki temu naprawdę pokazuje perspektywę. Te ujęcia są w transmisji z RPA świetnie i często wykorzystywane. Wiele jest dzięki temu podglądania "małej gry", pojedynków piłkarzy, spoglądania na nich z bardzo bliska, na ogół z kamer zza bramek (przy dużych zbliżeniach), co w ogóle nie przeszkadza. Świetne są ujęcia wykopów bramkarzy zza bramek i z tej samej perspektywy śledzenia strzałów z nadlatującą (lub odlatującą) piłką.

To banał, ale wyjątkowo prawdziwy - czuje się naprawdę, jakby biegało się obok zawodników. W ten sposób meczów z wielkich imprez się nie pokazuje, a tu naprawdę Forlan, Suarez i Gyan byli niemal cały czas tuż obok mnie. Dodatkowo atrakcją jest świetnie widoczna perspektywa, z ławkami rezerwowych w tle, zawodnikami i sędziami działającymi w kilku miejscach jednocześnie, wieloma ostrymi planami i prawdziwa możliwość wyboru dla widza, na co patrzeć. O tym nie decyduje operator kamery, ustawiając ostrość, ale widz.

W ten sposób rodzi się niejako "mecz powtórkowy", gdyż najbardziej efektowne i zapierające dech w piersiach ujęcia to powtórki, zwolnienia obrazu i analizy zdarzeń. W pokazywaniu zdarzeń na żywo nie sposób bowiem zawsze uciec od "kamery głównej" pokazującej duży wycinek boiska z góry. Te ujęcia są najsłabsze. Przy szybkim ruchu piłki i kamery widoczność jest kiepska, zdecydowanie najlepsze są ujęcia z kamery nieruchomej. Taka sytuacja oczywiście zmienia całkowicie sposób oglądania meczu i może być utrudnieniem przy innych dyscyplinach, gdzie na powtórki nie ma tyle czasu.

Dodatkowo dzięki braku reklam i przerw można naprawdę docenić, co zamiast reklam można z RPA zobaczyć. Mógłby ktoś powiedzieć, że ciągłe oglądanie widowni, stadionów, rozgrzewki czy powtórek jest nudne, ale kiedy poczucie uczestnictwa jest naprawdę mocne (i kiedy żadne z eksponowanych widzów nie macha do kamery, bo nie widzi się na wielkim ekranie), nie sposób się nudzić.

A strzał Sulleya Muntariego, z piłką zmieniającą kierunek lotu po pięciu metrach, z reakcją świetnie widocznego bramkarza w tle i widzów jeszcze dalej, w 3D to była prawdziwa przyjemność

9 finał Szpakowskiego. "Ten mundial był wyjątkowy"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.