MŚ 2010. Pomarańczowa gorączka w Holandii

Pomarańczowa gorączka zapanowała w Holandii po tym, jak zespół Berta van Marwijka pokonał Urugwaj 3:2 i awansował do finału mistrzostw świata. Holendrzy zagrają tam po raz pierwszy od 32 lat.

Okładkę największego w Holandii dziennika De Telegraaf zdobi lew ryczący do czytelników "FINALE!". Zaraz obok widać uśmiechniętych od ucha do ucha Wesleya Sneijdera i Giovanni van Bronckhorsta, którzy strzelali bramki w półfinałowym meczu.

Telewizja State TV swoje środowe programy informacyjne otwierała krótkimi urywkami obrazującego cieszących się w całym kraju kibiców. Cała Holandia jest od wtorkowego wieczoru pomarańczowa. Większość fanów jest całkowicie lub częściowo pomalowana w kolorze strojów reprezentacji.

Według doniesień reporterów, ponad 80 tysięcy osób oglądało mecz z Urugwajem na centralnym placu w Amsterdamie. To ponad 10 procent populacji całego miasta. - Jest fantastycznie! Jestem szczęśliwy. W finale pokonamy Niemców 3:0 - krzyczał jeden z kibiców do mikrofonów ekipy telewizyjnej.

Większość kibiców przekonana jest o tym, że rywalem Oranje w niedzielnym finale będzie zespół Niemiec, z którym już raz w 1974 roku Holandia przegrała w ostatniej fazie mundialu. Cztery lata później, w drugim w historii finale, Holendrzy ulegli Argentynie. Do trzech razy sztuka?

Holandia oszalała po awansie do finału ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.