Od początku mundialu Julio Cesar gra z kontuzją. Bramkarz Interu Mediolan urazu nabawił się podczas sparingowego meczu z Zimbabwe, gdy boleśnie upadł próbując sięgnąć po piłkę. Przed rozpoczęciem turnieju trenował niewiele, więcej czasu niż z kolegami spędzał w gabinetach rehabilitacyjnych i ćwiczył indywidualnie. Jeszcze na godziny przed meczem z Koreą Północną jego występ stał pod znakiem zapytania, ale w ostatniej chwili lekarze postawili go na nogi.
Na razie na mundialu Cesar gra bardzo dobrze, puścił dwie bramki - po błędzie obrońców w wygranym 2:1 meczu z Koreą oraz w spotkaniu z WKS (3:1).
W meczu z Portugalią okazało się, że Cesar gra ze specjalnym zestawem usztywniaczy i bandaży, które zabezpieczają bolące plecy. Gdy w 60. minucie zderzył się z Raulem Meirelesem, cała Brazylia zamarła w obawie o plecy swojego bramkarza. Cesarowi szybko pomocy udzielili lekarze. Gdy podnieśłi mu bluzę, ukazała się plątanina elastycznych opatrunków, usztywniaczy, zabezpieczających plecy. Gdy masażysta poprawił opatrunek, bramkarz bez problemów kontynuował mecz.
W kadrze od dwóch lat nie opuścił żadnego meczu - zagrał w 29. kolejnych spotkaniach, zawsze był solidny punktem reprezentacji trenera Dungi, która w RPA jest głównym faworytem do mistrzostwa świata. Sezon klubowy dla Julio Cesara też był wyjątkowy, bo z Interem Mediolan wygrał wszystko, co było do wygrania. Klub z brazylijskim bramkarzem był najlepszy w Lidze Mistrzów, Pucharze Włoch i Serie A.