RPA 2010. Federico Marchetti. Cud we włoskiej bramce

Po kontuzji pleców Gianluigiego Buffona w bramce Włoch w kolejnych meczach stanie Federico Marchetti. Gdy cztery lata temu Włosi zdobywali mistrzostwo świata, Marchetti nawet nie marzył o tym, że kiedykolwiek zagra w reprezentacji.

Federico Marchetti - więcej o zawodniku, statystyki, mecze ?

Marchetti do RPA pojechał jako rezerwowy, zmiennik Buffona. W pierwszej połowie meczu z Paragwajem pierwszemu bramkarzowi reprezentacji Włoch odnowiła się kontuzja pleców, Marchetti stanął między słupkami i nie puścił bramki. Gdy okazało się, że Buffon nie zagra już do końca mistrzostw, zdecydowano, że 27-letni piłkarz Cagliari będzie bronił do końca turnieju. A jeszcze pięć lat temu jego kariera wisiała na włosku.

W marcu 2005 roku miał dramatyczny wypadek samochodowy, z którego ledwo uszedł z życiem. - Śmierć naprawdę zajrzała mi w oczy, to cud, że żyję - mówi Marchetti, który jechał wtedy autem z dwoma kolegami z czwartoligowej drużyny Pro Vercelli. Oni także wyszli bez szwanku. - Ciężko to opisać, ale takie wydarzenia zawsze pozostawiają ślad - dodaje. Po wypadku na jednym ramieniu wytatuował tekst "Ave Maria", na drugi imiona dwóch przyjaciół, którzy zginęli w wypadkach samochodowych. - Jestem przekonany, że obaj patrzą na mnie tam z góry i się ze mną cieszą - mówi Marchetti. Przeciwko Nowej Zelandii po raz pierwszy w karierze zagra w wyjściowej jedenastce w meczu o punkty.

W 2005 roku jego kariera niemal się skończyła, bo Torino, którego zawodnikiem był od 14 roku życia, ogłosiło upadłość i pozwoliło wszystkim zawodnikom odejść. Przez półtora roku nie mógł znaleźć pracy, grywał w czwartej lidze, dopiero w czerwcu 2006 roku załapał się do drugoligowego Albinoleffe, które za zaledwie 620 dolarów kupiło prawa do niego. Gdy okazało się, że pierwszy bramkarz Paolo Acerbis nie przedłużył kontraktu, Marchetti dostał szansę. I ją wykorzystał.

W swoim debiucie w drugiej lidze w meczu przeciwko Juventusowi Turyn, w którego bramce stał Buffon, Albinoleffe zremisowało 1:1, a Marchetti zaskoczył komentatorów swoją świetną grą. Klub z nim w bramce po raz pierwszy w historii zagrał w fazie play-off, był o krok od awansu do Serie A. - Może upadek Torino nie był taki do końca zły. Gdyby nie to, pewnie nigdy nie trafiłbym do Albinoleffe, gdzie pokazałem swoją wartość.

O grającego w drugiej lidze bramkarza zaczęły pytać kluby Serie A. W czerwcu 2008 roku za 3 miliony dolarów został wypożyczony do Cagliari, rok później klub zapłacił 5,5 mln za pełne prawa do niego. Przez dwa ostatnie lata zrobił ogromny postęp, jest uważany za jednego z najlepszych bramkarzy Serie A. Jego wartość wycenia się obecnie na około 16 mln dolarów.

Włochy - nie słoń, Nowa Zelandia nie mrówka

- Bramkarzem zostałem przez przypadek - wspomina Marchetti. - Na początku grałem w młodzieżowych drużynach jako napastnik. Pewnego dnia graliśmy mecz z drużyną z innego miasta, ale pogoda była fatalna, lał deszcz, było zimno. Wielu rodziców zatrzymało swoje dzieci w domach, bramkarz też nie przyszedł. Nie miał kto stanąć między słupkami, więc padło na mnie. I od tamtej pory to kocham - wspomina Marchetti.

W reprezentacji Włoch zadebiutował w maju w meczu przeciwko Irlandii Północnej. 27-latek gola nie puścił, a Włosi wygrali 3:0. O debiucie na mundialu też zadecydował przypadek - kontuzja Buffona.

Czytaj więcej o meczu Włochy - Nowa Zelandia ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.