RPA 2010. Anglia zaczyna od remisu po błędzie Greena

Anglia zremisowała z USA 1:1 w pierwszym swoim spotkaniu na mistrzostwach świata w RPA. Bohaterami meczu byli bramkarze. In plus - świetnie dysponowany Tim Howard. In minus - Robert Green, po którego błędzie padła wyrównująca bramka.

Przeczytaj relację Z Czuba i na żywo ?

Mecz rozpoczął się dla Anglików rewelacyjnie. Podopieczni Fabio Capello pobili osiągnięcie Koreańczyków, którzy w siódmej minucie meczu pokonali bramkarza Greków. Na zegarze odmierzającym czas gry nie minęła jeszcze czwarta minuta, kiedy Emile Heskey fantastycznie odegrał do wbiegającego Stevena Gerrarda a ten płaskim strzałem pokonał Tima Howarda. To najszybciej zdobyta bramka na tych mistrzostwach.

Strzelona bramka lekko podłamała Amerykanów. Przed meczem ambitnie zapowiadali powtórzenie "Cudu na trawie" z 1950 roku. Półamatorska reprezentacja USA pokonała wówczas  potężną Anglię 1:0. - W meczu z Anglią nie pójdziemy na ścięcie tak, jak szliśmy 60 lat temu. I to już nawet nie będzie cud, jeśli to spotkanie wygramy - pisał przed meczem David Hirshley, amerykański autor książek o futbolu.

Anglicy poszli za ciosem i byli bliscy podwyższenia prowadzenia. Świetną okazję miał w 20 minucie Aaron Lennon, ale będąc sam na sam z bramkarzem chciał podawać do kolegi zamiast strzelać. Osiem minut później skrzydłowy Anglików uderzył, ale wprost w bramkarza.

Z czasem gracze USA doszli do siebie i coraz śmielej atakowali. W 33. minucie Altidore strzelił mocno, ale wprost w Roberta Greena, który z łatwością wyłapał piłkę. Pięć minut później bliski szczęścia był Donovan, ale jego uderzenie minimalnie minęło bramkę Anglików. Do trzech razy sztuka? W tym przypadku tak. Na zegarze widniała 40. minuta, Clint Dempsey dostał piłkę na dwudziestym metrze, obrócił się z nią i uderzył. Nie był to silny strzał, ale kiks popełnił Green, wpychając piłkę do własnej bramki. Szybką odpowiedź miał okazję dać Wayne Rooney, ale rywale odebrali mu piłkę w polu karnym. Do przerwy utrzymał się remis 1:1.

Od początku drugiej połowy atakowali Anglicy. W 49. minucie Lennon zbyt mocno podał do Rooney'a. Chwilę później napastnik Manchesteru United był na pozycji spalonej. W kolejnej akcji sam na sam z Howadrem znalazł się Heskey, ale przegrał ten pojedynek.

Amerykanie odpowiadali z rzadka, ale groźnie. W 62. minucie po dośrodkowaniu Donovana minimalnie niecelnie uderzył Bocanerga. Robert Green wyraźnie odetchnął z ulgą, że piłka nie trafiła w światło bramki.

Im bliżej końca meczu, tym mniej było klarownych sytuacji. W 71. minucie Rooney'owi niewiele zabrakło, by dojść do podania Gerrarda. Chwilę później uderzył z dystansu, ale obok słupka. Niewiele wniosły zmiany dokonane przez Fabio Capello. Ani Peter Crouch, ani Shaun Wright-Phillips nie odmienili obrazu gry. Anglicy byli nieskuteczni, albo przegrywali pojedynki ze świetnie dysponowanym Howardem lub defensorami USA.

W drugiej połowie nie padły bramki. Mecz skończył się remisem, satysfakcjonującym bardziej zawodników USA. W niedzielę drugi mecz tej grupy pomiędzy Algierią a Słowenią.

Anglia - USA 1:1. Bramki z meczu

Trwa mundial! Śledź newsy o MŚ 2010 na Facebooku ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA