Mundial 2010. Jak z wyrobnika stać się królem Korei. Park trzy płuca

W Manchesterze United Park Ji-sung haruje, by inni mogli błyszczeć. W reprezentacji Korei Południowej jest liderem i gwiazdą, niemal boskim uwielbieniem

Jutro meczem z Grecją Korea Południowa zacznie mundial. Choć bukmacherzy uważają, że Azjaci mają najmniejsze szanse na wyjście z grupy, Park twierdzi, że w RPA może powtórzyć się cud z 2002 r., gdy jego zespół dotarł do półfinału.

Tamten sukces spowodował, że 29-letni skrzydłowy stał się idolem Koreańczyków. Dziś bliżej mu do osoby boskiej niż do człowieka.

- Prawdopodobnie w naszym regionie nie ma bardziej oklaskiwanego sportowca. Na głowę bije popularność Wayne'a Rooneya w Anglii i Cristiano Ronaldo w Portugalii. Niedawno Koreańczycy wybrali go na najpopularniejszego i najlepszego sportowcem - mówi Davide Grasso, szef azjatyckiego oddziału Nike.

Do oficjalnego fanklubu Parka należy blisko 100 tys. kibiców. Koreańskiemu miesięcznikowi futbolowemu "Four Four Two" zdarzyło się już poświęcić gwieździe 40 z 178 stron. Numer zatytułowano: "Legenda Park Ji-sunga". Gdy wydał autobiografię, trafiła ona na azjatycką listę bestsellerów.

W reprezentacji zależy od niego wszystko. Jest jej kapitanem, liderem i najlepszym piłkarzem. Ustawiony w środku pomocy lub na skrzydle odpowiada za każdy ruch kolegów. Koreańscy dziennikarze żartują, że w kadrze nie pełni tylko funkcji trenera.

Przynajmniej w rzeczywistości. W powtarzanej w ostatnich tygodniach do znudzenia reklamie sieci energetycznej Park gra szkoleniowca. Po reklamach każdy kibic, który jakimś cudem ominął ostatni występ gwiazdora w MU, może zobaczyć raport analizujący każde jego kopnięcie.

Popularność Parka w ojczyźnie zaskakuje nawet kolegów z Manchesteru United, którzy na nadmiar anonimowości liczyć nie mogą. Gdy MU pojechało do Azji na tournée, Patrice Evra zaczął nazywać Parka królem Korei. Evra to najlepszy kumpel Koreańczyka, złośliwi angielscy dziennikarze twierdzą, że lubią się, bo słabo mówią po angielsku i bardzo ciężko namówić ich na wywiad.

Jednak nie tylko dlatego Park nie jest doceniany przez angielskie media. Nie rozstrzyga o wynikach meczów, rzadko strzela gole, prawie nie asystuje przy trafieniach kolegów. Ale do Manchesteru pasuje idealnie. Trener MU Alex Ferguson kocha piłkarzy zostawiających na boisku dusze i serce, zatracających się w boiskowej harówie, takich, którzy potrafią porzucić ambicje dla dobra zespołu. Park nie protestował, gdy dwa lata temu w finale Ligi Mistrzów z Chelsea zabrakło go nawet na ławce rezerwowych. - Cieszyłem się z sukcesu drużyny. Oczywiście wolałbym wystąpić, ale przecież będą następne okazje - mówił.

- Jest niedocenianym, topowym piłkarzem. To niebywałe, jak pracuje na boisku i jak wiele od siebie daje - mówi Rio Ferdinand.

- W życiu nie widziałem inteligentniejszego zawodnika. Powinien nagrać siebie na boisku i pokazywać juniorom, jak trzeba się po nim poruszać - dodaje Evra, który nazywa kolegę "Three-lung Park", czyli "Park, trzy płuca".

Choć do Europy sprowadził go prowadzący PSV Eindhoven Guus Hiddink, Park długo musiał walczyć z łatką słupa reklamowego, który miał zapewnić klubowi sprzedaż koszulek w Azji. - Kibice i działacze bardzo się dziwili, gdy go kupowałem. A on odwala czarną robotę za gwiazdy i nigdy się nie męczy - tłumaczy Holender.

Na te same zarzuty musiał kilka lat później odpowiadać Alex Ferguson. - Kupiłem go, bo świetnie poruszał się po boisku i dobrze się ustawiał. Może grać niemal na każdej pozycji. W Manchesterze jeszcze rozwinął się taktycznie i technicznie. Wciąż chce się uczyć - tłumaczy Szkot.

Gdy patrzy się na Parka, trudno uwierzyć, że był bardzo drobnym dzieckiem, nawet jak na warunki koreańskie. Przestraszeni rodzice poili go sokiem z żaby, by urósł. Dziś ojciec martwi się, że syn nie może znaleźć żony. Nadzieje widzi w studiujących w Manchesterze Koreankach. - Jest bardzo nieśmiały, ale pracuje nad tym. Przez pierwszy rok w Holandii odzywał się do kolegów tylko wtedy, gdy było to absolutnie niezbędne. W Manchesterze idzie mu łatwiej, na kolację zaprosił już nawet Wayne'a Rooneya - mówi ojciec piłkarza Sung-jong. Pytanie tylko, czy na kolacjach z Rooneyem da się poznać odpowiednią kandydatkę na małżonkę.

Liczby

12

goli w 87 występach w reprezentacji strzelił Park

16

bramek zdobył w 149 meczach Manchesteru United

Bafana Bafana silniejsza bez Benny'ego McCarthy'ego ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.