Drzyzga: Za dużo niekontrolowanych absencji w kadrze

Wojciech Drzyzga po przegranym dwumeczu reprezentacji Polski z Niemcami nie jest zdziwiony porażką. - Wynik jest pochodną gry, nie jestem zaskoczony. Strasznie utrudniliśmy sobie start w Lidze Światowej - mówi ekspert Polsatu i Sport.pl

Przemysław Iwańczyk: Co powinno bardziej martwić - wynik czy gra Polaków?

Wojciech Drzyzga, ekspert Polsatu i Sport.pl: Wynik jest pochodną gry, nie jestem zaskoczony. Nie można ominąć w treningu pewnych rzeczy, przeprowadzić przygotowań w krótszym czasie od zakładanego, spotkać się w okrojonym gronie i trafić z formą. A do tego brak sparingów, nieobecność tych, którzy być powinni, czyli tzw. historie urlopowe, kontuzje, to wszystko sprawia, że plan selekcjonera nie został zrealizowany, a rytm kadry zaburzony. Oglądaliśmy w Niemczech sklecony zespół...

Przecież ta drużyna, nie licząc Zagumnego i Plińskiego, zdobyła złoto ME.

- Owszem, ale po odpowiednim treningu. Tu są ci sami ludzie, ale to nie ta sama drużyna, jakość też nie ta sama. Prawda jest taka, że o połowie rzeczy to my nie wiemy. Niby trzy tygodnie przygotowań do Ligi Światowej, ale wyjmijmy piątkowe popołudnia, soboty i niedziele, to zrobi nam się ledwie kilkanaście wspólnych zajęć. Ilu graczy ćwiczyło wtedy indywidualnie, ilu z nich robiło coś związanego z siatkówką?

Dwumecz z Francją zdradzał symptomy, a Niemcy obnażyli braki. Liczba obron, błędów własnych - wszystko na korzyść rywali, to jest przepaść. Przyjęcie to mieliśmy nawet lepsze od Niemców, ale co z tego? Nie krytykuję indywidualnie zawodników, bo cóż oni są winni, ale nie ma co mydlić oczu i powiedzmy głośno, że na odbudowę jakości gry potrzeba dużo czasu. Dopiero wtedy zobaczymy prawdziwy obraz naszej kadry.

Mam nieodparte wrażenie, że nie możemy jakoś zebrać wszystkich najlepszych zawodników na start Ligi Światowej. Niby to logiczne, ale inni jakoś potrafią - czy to rok igrzysk, czy to rok mistrzostw świata mają kompletne, bądź prawie kompletne zespoły. Jak wytłumaczyć nieobecność Wlazłego, Winiarskiego czy Zagumnego? Ta grupa za każdym razem jest coraz szersza, niektórzy z kadrowiczów nawet nie rozpoczęli żadnych zajęć. Nie wierzę w cuda, że są pod telefonem i w każdej chwili przyjadą na wezwanie selekcjonera, bo nie odbijając piłki przez tygodni, to choćbyś nazywał się Zagumny, nie dasz rady.

Winiarski jest z kadrą, ale ma kontuzję.

- Skończyła się liga, było słychać o kilkudniowych urlopach, leczeniach, ale one się wydłużają, przez co przygotowania biorą w łeb. Nie znam szczegółów, dociera do mnie tylko końcowy raport, ale czuć w tym jakieś niekontrolowane absencje. Czuć w tym wyższe decyzje, które nie do końca są dziełem selekcjonera. Nie tak to miało chyba wyglądać.

Polaków czeka teraz seria spotkań wyjazdowych z Argentyną i Kubą.

- Strasznie utrudniliśmy sobie strat w Lidze Światowej. Szczerze mówiąc, liczyłem na podział punktów z Niemcami, którzy okazali się zbyt trudnym dla nas rywalem. Jeśli nie zapunktujemy teraz na wyjeździe, stracimy szanse na awans do finału.

Liga światowa: Polaków rozjechał niemiecki walec  ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA