MŚ 2010. Anemia powaliła Diarrę

Podczas zgrupowania reprezentacji Francji wyszła na jaw kolejna bolesna prawda o Realu Madryt. Hiszpanie nie mają również galaktycznych lekarzy. Przekonał się o tym na własnej skórze Lassane Diarra.

W pierwszych dniach zgrupowania wysokogórskiego 25-letni pomocnik udał się z resztą drużyny na lodowiec Grande-Motte położony na wysokości 3032 m n.pm. Tam wicemistrzowie świata mieli nawdychać się górskiego powietrza, by zyskać więcej czerwonych ciałek krwi. Dzięki temu - Francuzi robią tak od lat - organizm uzyskuje większą wydolność.

Dla Diarry problemy zaczęły się już pierwszej nocy spędzonej w restauracji La Panoramique zamienionej w sypialnię kadry Francji. Piłkarz Realu Madryt nie mógł zasnąć, zgłosił lekarzowi reprezentacji bóle brzucha. Rano nie był w stanie odbyć górskiej przechadzki na nartach, podobnie jak treningu piłkarskiego dzień później. Lekarzy zaniepokoiły powtarzające się mikrokrwotoki. Odesłali pomocnika Realu do szpitala.

Do treningów już nie wrócił. Dziennikarze dostali SMS-a od rzecznika francuskiej federacji: "Diarra nie jedzie na mundial". Powód: "Powtarzające się bóle brzucha".

Wszyscy byli zaskoczeni, zwłaszcza w Realu Madryt. Diarra nie grał co prawda regularnie od marca, ale dlatego, że stracił miejsce w jedenastce "Królewskich" na rzecz Argentyńczyka Fernando Gago. O kontuzji nie było mowy. W marcu Francuz zgłosił bóle brzucha lekarzom Realu, ale ci nie okazali większego zaniepokojenia. Uznali to za "niewielkie zatrucie pokarmowe". W niedzielę na podstawie wyników badań otrzymanych z francuskiego szpitala przyznali, że ich piłkarz choruje na anemię sierpowatą.

To rzadko spotykana, dziedziczna choroba występująca głównie w Afryce. Polega na nieprawidłowej budowie hemoglobiny. Może ujawniać się w warunkach wysokogórskich. Diarra miał do tej pory szczęście, bo rzadko przebywał na dużych wysokościach. Dwa lata temu przed Euro w Austrii i Szwajcarii Francuzi, mimo że byli w Tignes, nie poszli w wysokie góry ze względu na złą pogodę. Podczas ostatniego obozu przygotowawczego Realu Diarra nie zgłaszał żadnych dolegliwości. Lekarze kadry woleli dmuchać na zimne. Niektóre mecze w RPA odbędą się w warunkach uznawanych za wysokogórskie. Ryzyko wystąpienia nawrotów choroby byłoby zbyt duże.

Lekarze pocieszyli Diarrę, że może kontynuować karierę. Wsparli go koledzy z drużyny, zwłaszcza Djibril Cisse. On dwa razy z rzędu stracił miejsce w kadrze na wielką imprezę, tuż przed jej rozpoczęciem. W 2006 roku nie pojechał na mistrzostwa świata w Niemczech, bo złamał nogę w towarzyskim meczu z Chinami, dwa lata później skreślił go Raymond Domenech.

Kontuzja Diarry wywołała sporo zamieszania w kadrze Francji. 25-letni zawodnik był bliski występów w pierwszej jedenastce. Grał w trzech ostatnich meczach trójkolorowych - w barażach z Irlandią i z Hiszpanią. A Domenech przywiązuje wielką wagę do roli defensywnych pomocników. W tej chwili pełni ją Jércmy Toulalan. Jego zmiennikiem jest Alou Diarra, który miał jednak słaby sezon w Bordeaux, tygodniami leczył kontuzje. Często sprawdzał się na tej pozycji jego kolega z drużyny Yoann Gourcuff. Na razie nie ma mowy o tym, żeby do kadry w miejsce kontuzjowanego Diarry wskoczył któryś z rezerwowych. Pierwszy na liście jest 19-letni Yann Mvila, który dopiero w ubiegłym roku zadebiutował w Ligue 1. W reprezentacji jeszcze nie grał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.