Ten karny w meczu z Jugosławią oznaczał porażkę 0:1 i wyeliminowanie Hondurasu z mistrzostw świata w Hiszpanii. Vladimir Petrović pewnie trafił do siatki. Bramkarz rywala Julio Cesar Arzu - mój ulubieniec - nawet specjalnie nie próbował bronić tego strzału. Zamarkował tylko, że rzuci się w lewy róg, piłka poleciała w prawy.
Po meczu piłkarze Hondurasu płakali jak dzieci. Ryczałem i ja. Kamery pokazywały zwłaszcza Arzu, bohatera tych mistrzostw. Między innymi dzięki jego znakomitym interwencjom piłkarze z Ameryki Środkowej zremisowali w pierwszym meczu z Hiszpanią 1:1 (wyrównującego gola gospodarze mistrzostw zdobyli - jakżeby inaczej - z rzutu karnego) oraz z silną wtedy Irlandią Północną (1:1).
Honduras wraca na mistrzostwa świata po 28 latach. Będę mu kibicował, żeby pomścił Arzu i jego kolegów, choć mam świadomość, że będzie to dość masochistyczne doświadczenie. W grupie z Hiszpanią, Szwajcarią i Chile trudno będzie o awans do 1/8 finału, ale przecież w tamtym 1982 r. szanse Hondurasu wyglądały jeszcze mizerniej niż dziś, a skończyło się walką o awans do II rundy do ostatniej minuty meczu z Jugosławią.
Dziś, zresztą jak wtedy, to drużyna bez nazwisk. Większość piłkarzy gra w krajowej lidze, która nawet w Ameryce Środkowej nie należy do najsilniejszych. Najbardziej znany wydaje się napastnik David Suazo, i to raczej nie z tego powodu, że strzela gola za golem, ale dlatego, że w czerwcu 2007 r. oba mediolańskie kluby - Inter i Milan - niemal jednocześnie ogłosiły, że kupiły go za 10 mln euro z Cagliari. Wybuchło małe zamieszanie. Piłkarza dostał w końcu Inter, w którym jednak Suazo nie zagrzał miejsca. Ostatnio był wypożyczony do Genoi.
Drugim piłkarzem Hondurasu, który robi karierę w futbolowym mainstreamie jest pomocnik Wilson Palacios. W tym roku w razem z Tottenhamem wywalczył awans do Ligi Mistrzów.
Piłkarzem, na którego warto też zwrócić uwagę, jest napastnik Carlos Pavon. To honduraski Włodzimierz Lubański - rekordzista, jeśli chodzi o liczbę goli w kadrze. Zdobył 57 goli w 98 meczach w reprezentacji. Ma 36 lat i bogatą przeszłość transferową - grał w 14 różnych klubach na trzech kontynentach - w Hondurasie, USA, Meksyku, Hiszpanii, Włoszech, Kolumbii i Gwatemali. Honduraskim Grzegorzem Lato (czyli rekordzistą, jeśli chodzi o występy w narodowym zespole) jest za to kapitan drużyny Amado Guevara, który w kadrze zagrał już 133 razy. Niestety, na mundialu zabraknie najbardziej znanego w Polsce Honduranina, Carlos Costly, który od niedawna grał w naszej Ekstraklasie, odniósł kontuzję i do RPA nie pojedzie, choć był poważnie brany pod uwagę. Ojciec Costly'ego Anthony też był piłkarzem reprezentacji kraju i grał we wszystkich trzech meczach podczas mundialu w Hiszpanii.
Będę kibicował Hondurasowi, choć nie sądzę, żeby w RPA cokolwiek zwojował. Jednak jestem wierny zasadom - od dziecka w każdym mundialu jestem po stronie tych najsłabszych i najmniejszych. Oni zawsze dostarczają mi najwięcej frajdy, gdy umieją odebrać pewność siebie sławnym i bogatym. Wygrywają co prawda rzadko, ale - jeśli już to zrobią - czynią z tego wielkie wydarzenie, rodzą się historie godne ekranizacji. W sporcie przecież nie są najważniejsze medale i tytuły, a emocje, z których rodzą się legendy.
PS Sprawdziłem na stronie Sport.pl, że w sondażu "A Ty, komu kibicujesz?" Honduras - ku mojemu zdziwieniu - nie stoi jednak tak nisko. Po moim głosie awansował z 24. na 23. miejsce. Jest wyżej niż grupowi rywale z Chile i Szwajcarii. Ciekawe, czy to też z powodu Arzu i jego kolegów z 1982 r.