Przez ostatnie trzy i pół roku Rosjanin ścigał się w GP2, czyli przedsionku F1. Wygrał cztery z 69 wyścigów, 11 razy stanął na podium. W 2009 roku "na pudle" był aż siedem razy, co pozwoliło mu na zdobycie wicemistrzostwa.
Rosjanin robił postępy, ale regularnie przegrywał jednak wewnętrzną rywalizację z kolegami z zespołu, która często jest najistotniejszym wyznacznikiem możliwości kierowcy. Na dodatek żaden z tych kierowców - Giorgio Pantano, Lucas di Grassi, Romain Grosjean - nie olśnił szefów Renault w poprzednich latach.
W 2009 roku w zespole Barwa Addax Pietrow w pierwszej połowie sezonu jeździł obok Grosjeana, który od sierpnia zastępował w Renault Nelsinho Piqueta. W GP2 Grosjean osiągał lepsze rezultaty niż Pietrow, ale w F1 jego najlepszym
wynikiem w siedmiu startach było 13. miejsce.
Rok wcześniej Pietrow przegrał wewnętrzną rywalizację w zespole Campos z di Grassim, który w tym sezonie zadebiutuje w F1 w ekipie Virgin. W 2007 roku Pietrow był słabszy niż Pantano.
Grosjean, di Grassi i Pantano nie znaleźli wcześniej uznania wśród szefów Renault. Zeszłoroczne wyścigi Grosjeana trudno zaliczyć do udanych i sama decyzja o braku kontynuacji współpracy w zespołem jest znaczącą oceną możliwości Francuza.
Di Grassi był związany z Renault przez kilka lat, pełnił rolę trzeciego kierowcy, ale nawet podczas zmian w zespole nie był brany pod uwagę do udziału w wyścigach.
Pantano testował w 2000 roku dla Benettona, który rok później został kupiony przez Renault. Włoch ścigał się ostatecznie w F1 - w 2004 roku zaliczył 15 wyścigów w Jordanie - ale też nikogo nie olśnił.
Jak szybki okaże się Pietrow? Złośliwi mówią, że Renault miało kilka milionów powodów, aby podpisać umowę z Rosjaninem, ale to przesada. Pietrow jest szybki, tylko nie wiadomo jak szybki na standardy F1.