Piłkarze ręczni grają o półfinał. Bogdan Wenta: Jeśli nie teraz, to kiedy

To słowa trenera Polaków przed decydującym o awansie do półfinału mistrzostw Europy meczu z Czechami. Arcyważne starcie zaczyna się we wtorek o 20.15, transmisja w Polsacie. Relacja na żywo na Z Czuba i w Sport.pl.

Piłkarze ręczni po porywających zwycięstwach nad Niemcami, Szwedami i ostatnim druzgocącym triumfie nad Hiszpanią szykują się do starcia z outsiderem. Tak to wygląda na papierze.

Tabela grupy II

Dziś mecze: Słowenia - Francja, Niemcy - Hiszpania, Polska - Czechy (20:15). Zobacz: prawdopodobne scenariusze ?

Czesi przed początkiem mistrzostw Europy zostali uznani przez bukmacherów za najmniej godnych zdobycia tytułu. Nie do końca wiadomo, czym się kierowali, bo jak powiedział prawoskrzydłowy Jan Filip, "wygrywamy ze wszystkimi, tylko na mistrzostwach nam nie wychodzi". W eliminacjach do Euro Czesi pokonali u siebie Francję i o mały włos nie powtórzyli tego samego w Wiener Neustadt w pierwszej rundzie - przegrali z mistrzami świata zaledwie jedną bramką.

Wenta po wygranej z Hiszpanią: dalej będziemy tak szarpać! A w niedzielę Czesi sprawili wielką niespodziankę - przynajmniej Polakom, którzy urobili się jak na przodku w kopalni, by szczęśliwie zremisować ze Słoweńcami. Czesi wygrali z nimi 37:35, niszcząc ich ich własną bronią. Jeśli Słoweńcy biegali, ich rywale biegali szybciej. Jeśli szybko wznawiali, przeciwnicy robili to jeszcze sprawniej. Jeśli kontrowali, Czesi robili rekontrę. W sumie szybkich kontr było w tym meczu aż 15. Gra w dwa ognie królowała głównie w drugiej połowie, ale już po pierwszej Czesi zdobyli przewagę dziewięciu bramek.

Pamiętamy, że polski remis ze Słoweńcami był wyszarpany w gonitwie do ostatnich sekund. Przebieg wszyscy w ekipie biało-czerwonych uważają za dowód wielkiego charakteru i woli walki do końca.

Drużyna pokazała klasę, ale równie wielkie wrażenie zrobi, jeśli pokona Czechów. Żaden z nich oczywiście nie powiedział tego wprost, ale z rozmów wynika, że liczyli na zwycięstwo nad Hiszpanami oraz są pewni wtorkowej wygranej, by mieć spokojną głowę przed starciem z Francją, jednym z głównych faworytów turnieju.

Czesi pokazali, że tak ich traktując, nie można z nimi wygrać.

Trener Wenta się zgadza. - Wisi w Olympiahalle hasło. Widać je podczas każdego meczu. Wenn nicht jetzt wann dann. Jeśli nie teraz, to kiedy. Czy pan by w takim momencie mniej był zmobilizowany do walki, wiedząc, ile od tego meczu zależy? - mówi trener, który znów spędził sześć godzin na oglądaniu w komputerze meczów Czechów. - Ci, co się znają na piłce, wiedzą, że niemal cała czeska drużyna gra za granicą, w Niemczech, Francji, Szwajcarii. Zawodnicy są wysocy, z bardzo dobrym bramkarzem, z mocnymi skrzydłami. Są to chłopcy z poczuciem humoru, ale potrafią przyłożyć.

Najskuteczniejszym strzelcem wśród Czechów jest Filip Jicha z niemieckiego THW Kiel. Do tej pory zdobył 40 bramek.

- Oczywiście Jicha jest galeonem w ich flocie. Ale my nie gramy przeciwko Filipowi Jisze, tylko przeciw Czechom. To zawodnik, który zawsze będzie zdobywał bramki. My musimy zrobić to, co umiemy najlepiej, czyli ściśle bronić, nie dać się pobić - mówi Wenta.

Przede wszystkim trener patrzy na swoją drużynę. Broni przy tym jak lew dobrego imienia Karola Bieleckiego, który zdobywa mniej bramek niż zazwyczaj. Argumenty Wenty są bardzo przekonywające. - W Niemczech nazywają go maszyną ze względu na zdobywane bramki, ale dla mnie bardzo ważne jest, że Karol zmienia się jako gracz. Coraz lepiej broni. Kiedyś nieśmiało wstawiałem go tam, teraz pięknie walczy, nie popełnia błędów. W ofensywie potrafi ładnie zagrać na skrzydło, dograć do środka. Wiem, że on jeszcze będzie rzucał z 12-15 metrów. Przeciwnicy wiedzą, na co go stać, i muszą na niego uważać. Dzięki temu tworzy się miejsce dla innych. Gdyby nie on, wiele bramek by nie padło - trener emocjonalnie wyjaśnia efekt Bieleckiego.

- Dla mnie nie ma problemu, że Bieleckiego nie ma statystykach, że nas nie ma w statystykach, oprócz Sławka Szmala. Nawet Sławek wcale nie musi w nich być. Niech tylko obroni ten jeden rzut, który zadecyduje o naszym zwycięstwie. Tak jak bramkarz francuski Thierry Omeyer zrobił w meczu z Czechami - kiedy obronił cztery czy pięć rzutów w ostatnich minutach, co ocaliło im zwycięstwo. Dla mnie jest ważna zmiana, jaka się dokonała w tej drużynie. Oni dojrzeli. Po meczu z Hiszpanami w Bartku Jaszce już nikt nie będzie widział małego chłopaczka z krzywymi nóżkami, tylko wielkiego Jachę. Kiedyś zdarzyła się w kadrze sytuacja, że obrońcy poturbowali tego zawodnika na koniec meczu. Wszyscy zeszli do szatni, a on leżał sam. Teraz coś takiego by się nie zdarzyło. Teraz on by sam nie został.

Na ME piłkarzy ręcznych ? zdarzył się cud

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.