Jak pan oceni konkurs?
Adam Małysz: Jestem bardzo zadowolony, szczególnie z drugiego skoku. To była trzecia odległość tej serii. W pierwszej zabrakło dwóch-trzech metrów do podium, ale nie będę teraz się tym przejmował. Patrzę przed siebie. Zasmucił mnie słaby skok próbny. To była porażka. Testowałem nowy kombinezon i źle się w nim czułem. Muszę go odstawić w kąt. Za bardzo mnie kręci w powietrzu. W starym, sprawdzonym wychodzę na skocznię i skaczę swoje. On jest najlepszy.
W pierwszej piątce było aż trzech Austriaków. Da się z nimi wygrać?
- W telewizji zapytali mnie, czy taka sama będzie czołowa piątka na igrzyskach. Odpowiedziałem, że chciałbym. Tylko, że ja i Ammann mamy być przed Austriakami.
Pamięta pan, co było tutaj w 2007 roku?
- Nie.
Był pan w Zakopanem piąty, a potem został mistrzem świata w Sapporo.
- Szukacie fajnych porównań i wam to zostawiam. Ale motywują mnie takie porównania. Podium było naprawdę blisko. Na treningach w Wiśle i Szczyrku w ubiegłym tygodniu skakałem naprawdę dobrze. Nie tylko ja byłem zadowolony, ale i trenerzy również. Musicie wiedzieć, że - aby zadowolić Hannu Lepistoe - trzeba naprawdę dobrze skakać.
Rywale poczuli, że pan wraca do czołówki?
- Cały czas wiedzą, że jestem nieobliczalny i mimo skończonych 32 lat potrafię jeszcze dobrze i daleko skakać.
Czego panu jeszcze brakuje?
- Żeby w konkursie skakać tak jak podczas treningów. Na zawodach przychodzą nerwy, chcę skoczyć jeszcze lepiej i nie zawsze się udaje. Ale w końcu zacznę skakać w zawodach tak jak na treningach. Wtedy będę spokojny.
Czy, kiedy po pierwszej serii Schlierenzauer skoczył o dziesięć metrów dalej, a Ammann o osiem nie przyszło jakieś zwątpienie?
- Skoczyli kapitalnie, ale trochę pomogły im warunki. Tutaj za darmo, czyli bez wiatru tak daleko się nie odlatuje. W tym sezonie nigdy nie byłem ani pierwszy ani drugi. W drugiej serii skakaliśmy w równych warunkach i te różnice nie były już takie duże. Miałem trzecią odległość, strata nie była duża, więc obaj ci dominatorzy mogą być w zasięgu. To moje najlepsze osiągnięcie od konkursów Lillehammer, więc jestem zadowolony. Idę do przodu. Najlepiej skakałem zawsze po konkursach w Zakopanem. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie.
Był pan dziś mierzony?
- Tak. Takie są zalecenia, żeby do igrzysk każdego pomierzyć. Żeby w Vancouver nie było niespodzianek, że ktoś ma nieprawidłowy kombinezon albo niewymiarowe
narty.
Wzrost się panu zmienił?
- Nie. Aż sam byłem nawet zaskoczony, że mam tyle samo.
Mateja w TVP Sport: W Vancouver Adam będzie walczył o medal
- Ostatni skok był już taki, jak powinien. Trochę jeszcze nam jednak brakuje do lepszych rezultatów - powiedział Robert Mateja, asystent trenera Hannu Lepistoe.
- Jest dziesięciu zawodników, którzy będą walczyć o medale w Vancouver. Cieszymy się, że jest wśród nich Adam Małysz.