ME w piłce ręcznej. Drużyna numer jeden

- Gramy w grupie śmierci, każdy mecz będzie jak finał - mówi Bogdan Wenta na pięć dni przed początkiem mistrzostw Europy w Austrii. Najchętniej oglądana polska drużyna wreszcie ma sponsora - PGNiG.

Wenta dla Sport.pl: Gramy w grupie śmierci, każdy mecz jak finał Trener Wenta musi skreślić trzy nazwiska z na razie 19-osobowej kadry, która trenuje w Warszawie. W sobotę do Austrii na mistrzostwa Europy poleci 16 piłkarzy. Wielkie zawody zaczynają się już we wtorek, od razu hitem z Niemcami w grupie C (jest jeszcze Szwecja i Słowenia) inaczej zwanej grupą śmierci, więc decyzję o zgłoszeniu składu trener musi podjąć właściwie natychmiast, najpóźniej do czwartku.

- Trzeba będzie spojrzeć w oczy i powiedzieć: "Nie jedziesz, niestety", choć wiem, że każdy z nich niczego bardziej nie pragnie - mówi Wenta.

Ale na razie wciąż nie wiadomo, kto będzie zastępował w bramce fantastycznego Sławomira Szmala, kapitana reprezentacji. W towarzyskim turnieju w Austrii, ostatnim sprawdzianie drużyny, bronili też 24-letni Adam Malcher i 22-letni Piotr Wyszomirski. Pierwszy sprawdził się w ostatnich mistrzostwach świata w Chorwacji, gdzie Polska dzięki ostrej walce do końca i sławnemu rzutowi Artura Siódmiaka wdarła się do gry o medale i zdobyła brąz. Drugi stał na bramce szóstej drużyny mistrzostw świata juniorów w Bahrajnie w 2007 roku.

Wyrwa jest na skrzydłach - pokazał to ten sam towarzyski turniej w Austrii, w którym Wenta szukał, szukał i szukał zastępcy dla Tomasza Tłuczyńskiego na lewej stronie ataku oraz po prawej, gdzie występuje dotkliwy brak leworęcznych.

Dlatego w trybie nagłym został powołany wprost po powrocie z urlopu z Teneryfy, z najświeższą opalenizną Mariusz Jurasik, znak firmowy reprezentacji, człowiek twardy i zahartowany w walce, co pokazują liczne blizny, nie tylko na głowie. - Na Wyspach Kanaryjskich była nie tylko plaża. Trener dał nam plan i codziennie biegałem, codziennie byłem na siłowni - mówił w środę "Gazecie" Jurasik. - Ale pierwsze godziny treningów po powrocie do kadry były bardzo ciężkie. Ból, skurcze i takie tam...

Właśnie nad powołaniami w te miejsca na boisku chciałby się zastanowić Wenta, ale nie za bardzo może, bo on i jego drużyna padli ofiarami własnego sukcesu.

- Decyzja o wytypowaniu składu jest bardzo ważna, tymczasem ja nie mam czasu się zastanowić, przepracować problemu. Nie mam czasu się wyspać - mówił Wenta, w ręku trzymając dwie płyty CD z kolejnymi meczami przeciwników Polaków. Zaadresowane "El senor Wenta", więc chyba od Hiszpanów. - Cieszę się z sukcesu medialnego piłki ręcznej - stwierdził dzielnie trener po klikudziesięciu minutach rozmów z wysłannikami telewizji, radia, internetu i prasy. - Pamiętam, że gdy wyjeżdżaliśmy na mistrzostwa świata w 2005 roku, to na konferencji był jeden dziennikarz.

Wkrótce okazało się, że nie tylko Wojtek Osiński z "Gazety Wyborczej" słuchał przed pięcioma laty szkoleniowca, bo Wencie przypomniało swoją obecność dwóch innych dziennikarzy, ale trener trafił w sedno. Turnieje mistrzowskie piłkarzy ręcznych wyrwały się z medialnego niebytu wprost na szczyt zainteresowania.

Wśród wydarzeń sportowych 2009 roku o największej oglądalności znalazły się półfinał z Chorwacją, którym emocjonowało się aż 6 mln, 923 tys. widzów TVP. 6 mln, 151 tys. oglądało mecz z Danią. Dopiero za tymi dwoma najchętniej oglądanymi sportowymi wydarzeniami znalazły się mecze piłkarzy, siatkarzy, skoki i biegi narciarskie czy walka Tomasza Adamka z Andrzejem Gołotą. A potem znów mecz piłkarzy z Norwegią i cudownym rzutem Siódmiaka.

Mistrzostwa Europy będzie pokazywał Polsat, który zdecydował się na kupienie praw do transmisji jeszcze przed pierwszym wielkim sukcesem piłkarzy ręcznych, czyli rok przed zdobyciem przez nich w Niemczech wicemistrzostwa świata - po finale z gospodarzami.

Według badań przytoczonych przez szefa marketingu Związku Piłki Ręcznej w Polsce dyscyplina jest piąta pod względem deklarowanego zainteresowania i walczy ostro z boksem i żużlem. Dzięki takim argumentom mógł podpisać trzyletnią umowę z gigantem energetycznym PGNiG, z top 10 warszawskiej giełdy, spółką wielkości KGHM czy TP SA. - Akcja piłkarzy nas zmobilizowała - powiedział szef związku, nawiązując do ostrego protestu reprezentantów oburzonych marazmem sponsorskim, marnotrawieniem szans piłki ręcznej w Polsce.

Pierwszy problem dzięki PGNiG - dotąd stojącego na poboczach sportu, co mocno odróżniało koncern od innych energetycznych potentatów w Polsce i Europie - został zażegnany.

Drugi jest aktualny. Na razie nie udało się znaleźć zastępców dla ludzi takich jak: Jurasik, Karol Bielecki, bracia Bartosz i Michał Jureccy, bracia Krzysztof i Marcin Lijewscy. Trzon ekipy jadącej na mistrzostwa do Austrii jest niemal identyczny z drużyną, która zdobyła srebro na mistrzostwach świata trzy lata temu.

Na to nawet taki mag jak Wenta nie znajdzie sposobu.

Specjalny serwis Sport.pl - ME w piłce ręcznej ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.