Rozstawiona z dwójką Safina na początku meczu grała katastrofalnie. Potrafiła popełnić po dwa podwójne błędy serwisowe w jednym gemie (!), a na palcach jednej ręki można było policzyć zagrania, które w ogóle trafiły w kort. To był prawdopodobnie największy festiwal tenisowej nieudolności, jaki widziano w Australii w ciągu ostatnich stu lat. Radwańska (WTA 10) zdobywała punkty, po prostu przebijając piłkę na drugą stronę siatki. Safina psuła wszystko, a jej chorwacki trener Żelijko Krajan miał minę, jakby chciał zapaść się pod ziemię ze wstydu.
Ale przegrywając 0:5, Rosjanka nagle się przebudziła. Zacisnęła pięść, zrobiła groźną minę i... przestała pudłować. To wystarczyło, by mecz się odwrócił o 180 stopni. Safina trafiająca w kort okazała się bowiem dla Radwańskiej przeszkodą nie do przejścia. Rosjanka, uderzając piłki niemal dwa razy mocniej od Polki, wygrała dziewięć gemów z rzędu i z 0:5 zrobiło się 7:5, 2:0 dla niej. Polka miała setbola przy 5:4 w pierwszej partii, ale nie umiała go wykorzystać. Zabrakło jej pomysłu na grę, gdy Safina już się rozkręciła. Z niezrozumiałym uporem grała np. dropszoty, które w ogóle nie przynosiły punktów. Safina po dwóch takich akcjach zreflektowała się, co jest grane, i do skrótów już dobiegała. Kopalnią punktów dla Rosjanki był tradycyjnie drugi serwis Agnieszki. Polka nie była w stanie zmusić przyciężkawej przeciwniczki do biegania po korcie. Grała ciągle przez środek, co było tenisowym samobójstwem, choćby ze względu na siłę uderzeń Safiny. W połowie drugiego seta Rosjanka miała znów chwilową zapaść i Radwańska podgoniła na 4:5, ale to było wszystko, co dało się zrobić. Safina była za mocna.
- Agnieszka gra sprytnie, jest niewygodną rywalką, ale mimo słabego początku udało mi się wreszcie znaleźć mój rytm uderzeń - stwierdziła Safina po trwającym godzinę i 46 minut pojedynku. W półfinale jej rywalką będzie rodaczka Jelena Dementiewa, która w Sydney broni tytułu.
Od stanu 5:0 Radwańska rozczarowała, ale porażkę z drugą rakietą świata trudno uznawać za niepokojący sygnał przed Australian Open. Odpadając, Polka znalazła się zresztą w niezłym towarzystwie - z turniejem pożegnała się Swietłana Kuzniecowa (nr 3), a dzień wcześniej w I rundzie Caroline Wozniacki (4) i Jelena Janković (7).
Radwańska sprawiała w końcówce meczu wrażenie osłabionej fizycznie. Być może nie zaaklimatyzowała się w pełni do warunków antypodów - przyleciała dopiero siedem dni temu, a różnica temperatur między Polską a Sydney dochodzi do 45 st. C (minus 10 u nas, plus 35 tam). Radwańska wystąpiła w stabilizującym opatrunku na nadgarstku, który ma ograniczać ruchy ścięgna przy palcu serdecznym - ręka po listopadowym zabiegu chirurgicznym na razie nie boli, ale Polka woli chuchać na zimne.
Do II rundy męskiego debla awansowali w Sydney Łukasz Kubot i Oliver Marach. Odpadli Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy nie dali rady rozstawionym z jedynką Danielowi Nestorowi i Nenadowi Zimonjiciowi.
Australian Open zaczyna się za pięć dni.
S. Williams (USA, 1) - M.J. Martinez-Sánchez (Hiszpania) 6:1, 6:2;
D. Safina (Rosja, 2) - A. Radwańska (Polska) 7:5, 6:4;
J. Dementiewa (Rosja, 5) - D. Hantuchova (Słowacja) 6:2, 4:6, 6:2;
W. Azarenka (Białoruś, 6) - K. Date-Krumm (Japonia) 6:1, 5:7, 7:5;
D. Cibulkova (Słowacja) - S. Kuzniecowa (Rosja, 3) 7:5, 6:2;
A. Rezai (Francja) - A. Szavay (Węgry) 6:3, 7:6 (7-5);
W. Duszewina (Rosja) - J. Wiesnina (Rosja) 6:3, 6:4;
F. Pennetta (Włochy) - N. Li (Chiny) 6:2, 7:6 (7-4).
D. Nestor, N. Zimonjić (Kanada, Serbia, 1) - M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska) 6:2, 6:4;
Ł. Kubot, O. Marach (Polska, Austria, 3) - M. Llodra, A. Ram (Francja, Izrael) 6:4, 7:6 (7-4).
Radwańska wygrywa na otwarcie sezonu - czytaj tutaj ?