- Zdjęcie skrzyni biegów, która waży ze 300 kg, nie jest takie proste, "sharataliśmy" się strasznie w tym potwornym upale i kurzu. Ruszyliśmy dalej, przed nami było jeszcze prawie 500 km trasy - pisze startujący ciężarówką Rafał Marton, który prowadzi bloga specjalnie dla Sport.pl.
- O zmroku około godz. 21 wystartowaliśmy do drugiej części odcinka, który miał 372 km i zaraz na starcie zaczęliśmy doganiać inne załogi. Jechaliśmy w bardzo trudnym terenie, bardzo duże kamienie, nawet wielkości telewizora. Przedzieraliśmy się po tych kamieniach, szukając najlepszej drogi, co w tych warunkach nie jest łatwe. Tam też straciliśmy sporo czasu. W końcu się wydostaliśmy - pisze Marton.
W takich chwilach przypominam sobie, dlaczego Dakar nazywany jest morderczym rajdem. Jesteśmy potwornie wykończeni, ale jedziemy dalej i to najważniejsze - dodał Grzegorz Baran, kierowca ciężarówki.
Specjalnie dla Sport.pl - bloguje Marton ?