Jacek Nawrocki: Roeselare to nie jest przeciętny zespół. Gdy czytałem gdzieś zapowiedzi, że powinniśmy łatwo wygrać 3:0, to chciało mi się śmiać. Roeselare zawsze w Lidze Mistrzów wychodziło z grupy, a we własnej hali wygrało z bardzo silnymi przeciwnikami, choćby z Maceratą czy Biełgorodem.
- Słaby początek nie wynikał z rewelacyjnej gry przeciwników, ale z naszej słabej. Taktycznie było nieźle, w bloku wygrywaliśmy 8:3. Popełnialiśmy jednak wiele błędów w przyjęciu i ataku, brakowało efektywnej zagrywki.
- Każdy z rezerwowych powinien być gotowy do wejścia na boisko i zmiany losów spotkania. Spodziewałem się, że sposób serwowania przez Belgów może wymusić zmiany. Michał Bąkiewicz miał nam pomóc i tak zrobił. A poza świetnym przyjęciem znakomicie atakował - zdobył dziewięć punktów, a skuteczność miał 60 proc.
- Obaj z Jakubem Novotnym [drugim atakującym, który zaczął grę w podstawowej szóstce] powoli wracają do formy, ale żaden nie jest jeszcze w stanie rozegrać na wysokim poziomie tak długiego meczu jak w Roeselare. Z Wlazłym jest coraz lepiej, ale przestrzegam przed euforią. Potrzeba mu stabilizacji. Przecież nie trenował przez pół roku.
- Na pewno rodzi się na nowo. Po świętach wreszcie mogliśmy solidnie potrenować. Przypominam, że od początku listopada do 23 grudnia mieliśmy tylko osiem normalnych treningów. To się musiało odbić na formie.
- Za tydzień gramy z Radnickim w Kragujevacu. To będzie mecz o spokój.
Wielki objazd Daniela Castellaniego ?