Tour de Ski: Z górki na pazurki

Justyna Kowalczyk trzecia na piątym etapie Tour de Ski. W wyścigu, jakiego dotąd nie było. 16 kilometrów z miasta do miasta, niemal cały czas w dół, najszybciej pokonała Włoszka Arianna Follis i jest liderką TdS

Wystartowały spod szczytu Tre Crime blisko Cortiny d'Ampezzo na wysokości ponad 1400 m. Jako pierwsza - Aino-Kaisa Saarinen. Minęło niewiele ponad pół minuty, a w ślad za Finką ruszyła pogoń: Justyna Kowalczyk, Słowenka Petra Majdić i Follis. Szybko odrabiały straty, ton nadawała najwyższa z nich i najszybsza, czyli królowa sprintu Majdić.

Mknęły jak błyskawice. Nie dobiegły do połowy dystansu, a już doścignęły Saarinen. Scenariusz biegu był prosty - kiedy było w dół, a było niemal cały czas, najczęściej prowadziła Majdić. Pod górę peleton ciągnęła Kowalczyk, na szczytach wzniesienia dyskretnie wycofując się na z góry upatrzoną pozycję. Tempo jej odpowiadało - gdyby było inaczej, nie zważając na nic, narzuciłaby własne. Ale szybciej biec się w środę po malowniczej trasie nie dało.

Biegły z niewiarygodną prędkością, osiągając momentami nawet 40 km/h. Amator miałby problemy, żeby je dogonić nawet na niezłym rowerze. 7,5 km pokonały w niewiele ponad kwadrans. Na normalnej trasie zajęłoby to przynajmniej o pięć minut więcej.

Było widać, że Kowalczyk ma dobrze posmarowane narty - kiedy rywalki, jadąc z górki na pazurki, wytracały impet i zaczynały odpychać się kijkami, Polka wciąż jechała pochylona za nimi utrzymując tempo.

Im bliżej było mety, tym bardziej było jasne, że w komplecie do mety nie dojadą. Jako pierwsza osłabła Saarinen. Trzy kilometry przed metą zaatakowała Majdić. Polka i Włoszka ruszyły za nią, Finka została i traciła metry oraz sekundy. Kowalczyk i Follis pozwoliły Słowence odjechać na 20-30 metrów. Na wzniesieniu tuż przed stadionem ją dogoniły, głównie dzięki Polsce, która harowała strasznie. Follis trzymała się dosłownie końcówki nart Kowalczyk, różnica była tak minimalna, że wyglądało jakby Polka ciągnęła ją na niewidzialnym powrozie.

Na stadionie Włoszka przestała być cieniem Polki, pokazała kto zachował najwięcej sił i wybiegła zza jej pleców. Za chwilę minęła wyczerpaną Majdić i jako pierwsza wpadła na metę. Choć, w porównaniu ze startem różnica wzniesień wynosiła ponad 200 metrów, za linią końcową wszystkie były skrajnie wyczerpane. To był najdłuższy etap TdS, najtrudniejszy będzie w niedzielę - 9-kilometrowy podbieg pod Alpe Cermis.

We czwartek o 15.30 bieg na 5 km techniką klasyczną. Kowalczyk jest zdecydowaną faworytką tego startu. A później - dzień przerwy i do mety TdS zostanie 19 km. Wszystko rozstrzygnie się w Val di Fiemme - tam zawodniczki czekają biegi na 10 km techniką klasyczną po pętli wokół stadionu i wspomniana wspinaczka po stoku Alpe Cermis.

4 - w tylu, z pięciu, etapach tegorocznego TdS Justyna Kowalczyk stała na podium. Zabrakło jej na nim tylko podczas ulicznego sprintu w Pradze

WYNIKI:

Klasyfikacja Tour de Ski po 5 z 8 etapów

Klasyfikacja Pucharu Świata

Tak relacjonowaliśmy ten bieg Z czuba i na żywo ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.