NBA. Jak oni strzelają, czyli pistolety w szatni

- Broń palną posiada nawet 75 proc. z nas - mówi koszykarz NBA Devin Harris. Pistolety pojawiły się już nie tylko w domach lub samochodach zawodników, ale nawet w szatni.

Przed świętami w swojej szafce w hali Washington Wizards trzy sztuki broni palnej umieścił Gilbert Arenas - zarabiający 16 mln dol. rocznie gwiazdor i świetny strzelec słynący z zachowań nietypowych, m.in. nieprzyjęcia maksymalnego kontraktu. 28-letni Arenas tłumaczył, że przyniósł broń do hali, bo w związku z urodzinami trzeciego dziecka chciał się jej pozbyć z domu. - Zgadzam się, to było nierozsądne - przyznał po przekazaniu pistoletów ochroniarzom. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja.

Arenas nie przyznaje się jednak do tego, o czym od kilku dni piszą wszystkie amerykańskie media. "New York Post" podał, że w szatni Wizards doszło do eskalacji konfliktu między Arenasem a rezerwowym Javarisem Crittentonem - sprzeczka była pochodną kłótni z klubowego samolotu, gdzie obaj koszykarze grali na pieniądze w karty. "New York Post" napisał, że 21 grudnia przed treningiem obaj zawodnicy trzymali pistolety w dłoniach. - Arenas prowokował, Javaris się bronił - cytuje gazeta znajomego Crittentona Krisa Longa.

ESPN.com, powołując się na anonimowe źródła, napisał, że Arenas położył na krześle trzy pistolety i kazał Crittentonowi wybrać sobie jeden z nich. Ten stwierdził, że ma własny. "Washington Post" podaje, że Arenasowi nie chodziło o zastraszenie Crittentona, ale o przekonanie się, kto ma większy pistolet. NBA na razie czeka na wyjaśnienie sprawy. W razie zarzutów dbająca o wizerunek liga może ukarać zawodników dyskwalifikacjami i wysokimi grzywnami.

Szef NBA David Stern od lat próbuje eliminować gangsterski sposób bycia wśród części koszykarzy ligi, m.in. poprzez narzucenie im stylu ubierania się w halach. Z sytuacją, w której zawodnicy przynoszą do nich broń, jeszcze się jednak nie zetknął. Jej wyjątkowość polega na tym, że jego bliskim znajomym był zmarły niedawno właściciel Wizards Abe Pollin, który 13 lat temu doprowadził do zmiany nazwy klubu. Ekipa z Waszyngtonu nazywała się wówczas Bullets, czyli... pociski.

Posiadanie broni przez koszykarzy NBA nie jest niczym nowym. - Wielu z nas zostało obrabowanych, byli tacy, którzy ginęli. Niektórzy chcą być po prostu bezpieczni, traktują broń jako ochronę. Ale nie mogę mówić za wszystkich - tłumaczy Devin Harris z New Jersey Nets.

Osiem sztuk broni - od maszynowej po sportową - posiada np. Marcin Gortat. Polak strzelectwo traktuje jako hobby i często jeździ na strzelnicę, aby zmierzyć się ze swoim kolegą z Orlando Magic Dwightem Howardem. - Mogę się tam rozładować, wyżyć. Wtedy schodzi ze mnie cały stres - tłumaczy Polak.

Są jednak tacy, którzy stresowe sytuacje prowokują - rozgrywający Cleveland Cavaliers Delonte West przed sezonem został zatrzymany, kiedy jechał na motocyklu z dwoma naładowanymi pistoletami, strzelbą i 112 nabojami do niej oraz nożem. NBA jeszcze nie wyznaczyła dla niego kary.

Problemy z posiadaniem nielegalnej broni miało wielu innych koszykarzy - np. Allen Iverson czy... Arenas. W 2003 roku "bohater" przełomu roku w NBA został złapany z pistoletem, na który nie miał pozwolenia. Liga zawiesiła go wówczas na jeden mecz.

W poniedziałek tylko z "Gazetą Wyborczą" program do rozliczenia podatkowego - dla osób fizycznych - dla osób prowadzących działalność gospodarczą

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.